Od wielu lat obserwujemy znaczący spadek areału uprawy zbóż jarych, zwłaszcza pszenicy. Główną przyczyną takiej sytuacji jest bardzo duża różnica w plonowaniu odmian ozimych i jarych. Znacznie niższe plony odmian jarych są efektem pogłębiającego się deficytu wody oraz brakiem opadów w okresie wiosenno-letnim, na które odmiany jare są mało tolerancyjne. Jednak po doświadczeniach z 2012 i 2016 roku, kiedy znaczna w skali kraju część ozimin wymarzła, plantatorzy zbóż aby zabezpieczyć w wystarczającym stopniu swój przychód szukają alternatyw dla odmian ozimych.
Po tegorocznej zimie, a właściwie po krótkim styczniowym spadku temperatur do około -20ºC bez okrywy śnieżnej, który spowodował poważne uszkodzenia ozimin, coraz więcej rolników przychylniej spogląda w stronę odmian jarych. Niestety zboża jare są podatne na susze występujące w naszym kraju, najczęściej na przełomie maja i czerwca. Z powodu braku opadów rośliny ograniczają liczbę wykształconych źdźbeł i w dalszej konsekwencji kłosów, co przekłada się niekorzystnie na wysokość plonu. Czy istnieje zatem jakiś złoty środek?
Odmiany przewódkowe to rozwiązanie, które może ograniczyć straty plonów, dlatego warto rozważyć ich włączenie do płodozmianu. Jest to najefektywniejszy sposób na uniknięcie zarówno strat spowodowanych trudnymi warunkami zimowania, jak i wiosennymi suszami. Są to odmiany zbóż jarych, można je jednak wysiewać nie tylko wiosną, ale też późną jesienią – w listopadzie, a nawet i w grudniu. W obydwu przypadkach przechodzą rozwój generatywny – wytwarzają i kłos i ziarno.
Pszenice przewódkowe z sukcesem mogą być wysiewane wiosną, gdyż jak inne odmiany jare nie potrzebują okresu jarowizacji aby przejść z fazy wegetatywnej do generatywnej. Z powodzeniem nadają się także do siewu jesiennego,bowiem cechują się wysoką zimotrwałością. Jesienny termin siewu jest gwarancją szybszego, niż w przypadku wiosennego, rozwoju początkowego. Generalnie główną zaletą przewódek jest możliwość znacznie późniejszego terminu wysiewu w porównaniu z odmianami ozimymi, bez utraty plonu spowodowanej krótszym okresem krzewienia jesiennego. Ta cecha tych odmian jest szczególnie istotna dla plantatorów uprawiających kukurydzę na ziarno, buraki cukrowe, a także dla właścicieli bardzo wilgotnych stanowisk, utrudniających wiosenne siewy pola. Pszenica przewódkowa umożliwia produkcję pszenicy wysokojakościowej, elitarnej po późnych przedplonach. Odmiany te dojrzewają w tym samym czasie co ozime, co umożliwia wykorzystanie stanowiska pod zasiewy rzepaku (w przypadku wiosennych zasiewów nie zawsze jest to możliwe). Należy jednak pamiętać, iż decydując się na jesienny termin siewu należy zwiększyć normę wysiewu o około 20% w porównaniu z normami stosowanymi wiosną. Sieje się w dodatnich temperaturach. Odmiany te posiadają gen mrozoodporności, co pozwala przetrwać zimę, a przy tym są tolerancyjne na stresy środowiskowe.
Odmiany przewódkowe są dobrym wyborem w przypadku krótszego okresu wegetacji. Plonują znacznie wyżej niż odmiany pszenicy ozimej wysiewane z opóźnieniem. Wieloletnie badania i praktyka udowodniły wysoką wartość agronomiczną tych odmian.
Z roku na rok zainteresowanie tymi odmianami rośnie i to nie tylko z uwagi na zimowe uszkodzenia odmian ozimych. Częstym powodem zainteresowania przewódkami jest też niedobór wilgoci w glebie . W tych regionach, gdzie susza cyklicznie daje się we znaki, rolnicy coraz częściej wybierają to rozwiązanie. Dobre efekty, szczególnie na słabych glebach można osiągnąć uprawiając odmianę Lennox, gdyż sprawdza się w uprawie na każdym stanowisku pszennym oraz w szerokim zakresie terminów wysiewu. Stanowi połączenie wysokiego plonu ziarna z bardzo dobrymi parametrami piekarniczymi – przeznaczona do produkcji elitarnej jakości ziarna po późnych przedplonach. Cechuje się dużą zdrowotnością, co niewątpliwie jest dodatkowym atutem tej odmiany.
Reasumując, pszenice przewódkowe posiadają wydłużony okres siewu – od połowy października do kwietnia. Zwiększają pewność plonu w porównaniu ze zbożami jarymi, a ponadto ich uprawa zapewnia lepsze rozłożenie pracy w czasie. Warto zatem zainteresować się nimi i spróbować ich uprawy na własnej plantacji.
Anna Rogowska