Przeciwko ubojowi i sprzedaży polskich koni na rzeź protestowali w sobotę uczestnicy demonstracji w Warszawie. Podejmujemy próbę opracowania nowej ustawy o ochronie zwierząt - powiedział do demonstrujących wiceminister kultury Krzysztof Czabański.
Z transparentami "W jakim wieku wyrośliście ze współczucia?", "Nie dla okrucieństwa i przestępstwa", "Żądamy zerwania rozmów decydentów na temat wywozu koni na rzeź do Japonii", "Śmierć trzech koni w Janowie - afera; tysiące koni jadące na rzeź - biznes", "Japońskie pałeczki precz od polskich koni" czy "Prezydencie, premierze, prezesie - zatrzymajcie rzeź polskich koni" protestowali przeciwnicy uboju koni i ich sprzedaży na rzeź.
Na Placu Zamkowym - pod Kolumną Zygmunta, gdzie odbywał się protest - postawiono także kilka dziecięcych zabawek, koni na biegunach, którym odcięto głowy i przewiązano flagami Włoch i Japonii.
"Sprzeciwiamy się eksportowi żywych koni na tucz i rzeź do Japonii. Apelujemy i żądamy zaprzestania wszelkich negocjacji, zmierzających do rozpoczęcia tego haniebnego czynu (...) Od wielu lat mordują konie w polskich rzeźniach, wywożą na rzeź do Włoch, Belgii, Francji. Katują nasze konie. My nie wyrażamy na to zgody!" - wołała z zaimprowizowanej sceny na schodach Kolumny Zygmunta Scarlett Szyłogalis, prezes Fundacji Tara-Schronisko dla Koni. Demonstracja miała charakter otwarty - każdy mógł podejść do mikrofonu i zabrać głos.
Podczas demonstracji głos zabrał także Krzysztof Czabański, sekretarz stanu w ministerstwie kultury i dziedzictwa narodowego, a także członek Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt. "Podejmujemy w tym zespole próbę opracowania nowej ustawy o ochronie zwierząt. Wiemy, że prawo jest niedoskonałe, ale ono takie jakie jest, także zapobiegałoby wielu niepokojącym zjawiskom, gdyby była inna praktyka wymiaru sprawiedliwości. Chcemy to zmienić, mówi o tym raport Najwyższej Izby Kontroli" - oświadczył.
"Nie popadamy w tani sentymentalizm - wiele zwierząt jest hodowanych w wiadomych celach. Ale to nie znaczy, że mają cierpieć. Chodzi o to, by w sposób maksymalny wyeliminować cierpienia zwierząt. Do tej pory, mam wrażenie, liczą się tylko pieniądze, a zwierzęta nie liczą się w ogóle. Ten stan nie może trwać. Obiecuję, że będziemy działali na rzecz zmiany tej sytuacji" - podkreślił Czabański.
Jak podkreślili organizatorzy manifestacji, średnio w Polsce ubijanych jest w rzeźniach około 30 tys. koni rocznie, a kolejne 30 tys. wywożone jest transportami do zagranicznych rzeźni. Według nich "w 2016 r. Minister Rolnictwa oraz Główny Lekarz Weterynarii doprowadzili do podpisania wielomilionowego kontraktu na eksport mięsa końskiego z Polski do, bardzo chłonnego, rynku azjatyckiego".
"W tym roku ruszyły dopłaty i dofinansowania dla wszystkich, którzy chcą hodować konie na rzeź. Normalni hodowcy padną - wyprą ich hodowle piwniczne. Powstanie coraz więcej rzeźni dla koni, najwyższy czas, byśmy wszyscy walczyli przeciwko temu. Walczymy o to, by zerwano rozmowy z Japonią - jak podpiszą kontrakty to będzie koniec. Kontrakty podpisać może Główny Lekarz Weterynarii, Minister Rolnictwa i Polski Związek Hodowców Koni" - powiedziała PAP Szyłogalis. Dodała, że skierowano apel na piśmie do tych instytucji. Celem jest stworzenie projektu ustawy, zmieniającego status konia ze zwierzęcia gospodarczego (rzeźnego) na zwierzę towarzyszące człowiekowi.
Jej fundacja od ponad 20 lat walczy o zmianę zapisu w ustawie, który uniemożliwiłby zabijanie koni w rzeźniach. Jak podkreśliła Szyłogalis podczas sobotniej demonstracji, "ostatnio rząd polski podpisał porozumienie z Japonią na dostawę końskiego mięsa. Obecnie prowadzone są rozmowy dotyczące wywożenia żywych koni na rzeź i tucz do Japonii (...) Niech całe społeczeństwo polskie dowie się, jaką masakrę szykują decydenci dla tych wspaniałych zwierząt, które nierozłącznie związane są z historią Polski".
(PAP)