Rolnik będzie mógł "dorobić" do wysokości minimalnego wynagrodzenia bez konieczności rezygnacji z ubezpieczenia w KRUS - zakłada projekt nowelizacji ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników. Sejm ponownie skierował go do komisji ze względu na poprawkę PSL.
Poprawkę zgłosił podczas drugiego czytania projektu w środę Mirosław Maliszewski (PSL). Dotyczy ona zachowania dotychczasowego wieku emerytalnego dla rolników. Wobec jej zgłoszenia marszałek Sejmu skierował projekt do połączonych komisji: Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Polityki Społecznej.
Wcześniej komisje zajmowały się także innym projektem nowelizacji ustawy o ubezpieczeniu społecznym, autorstwa PSL. Dotyczy on wieku emerytalnego. Chodzi o wydłużenie okresu przechodzenia na emeryturę przez rolników na dotychczasowych zasadach do końca 2020 roku, a nie tylko do końca 2017, jak jest obecnie. Warunkiem byłoby posiadanie 30 okresów składkowych w KRUS. Propozycje PSL nie zostały uwzględnione w procedowanym w środę projekcie.
Maliszewski podobnie jak przedstawiciele klubów PO i Nowoczesna zwrócił uwagę, że de facto jest to kolejna ustawa kadrowa, która ma zamienić "nie swoich na swoich". Chodzi o zmianę stosunków pracy z umowy o pracę na mianowanie.
Według projektu "Prezes Kasy powołuje i odwołuje kierowników komórek organizacyjnych i ich zastępców w centrali, oddziałach regionalnych i placówkach terenowych oraz dyrektorów oddziałów regionalnych i ich zastępców, kierowników placówek terenowych i ich zastępców, a pozostałych zatrudnia na podstawie umowy o pracę".
Joanna Augustynowska (N) zapowiedziała, że jej klub będzie głosował przeciw tej ustawie ze względu na wprowadzane zmiany kadrowe.
Projekt autorstwa posłów PiS zakłada możliwość „dorobienia” przez rolnika nie do granicy obecnej – czyli połowy minimalnego wynagrodzenia – ale do kwoty całości tego wynagrodzenia, bez utraty możliwości pozostania w KRUS. Dotyczy to zarabiania na podstawie umów innych niż umowa o pracę. Przepis ten ma rozwiązać kwestie pobieranie wynagrodzenia za zasiadanie w radach nadzorczych. Jak wyjaśnił wiceminister rolnictwa Rafał Romanowski sprawa dotyczy ok. 2,3 tys. osób.
(PAP)