fot. Marek Borawski/KPRP
Prezydent Andrzej Duda, w zeszłym tygodniu udzielił wywiadu ukraińskiemu koncernowi medialnemu Suspline, który jest właścicielem telewizji, radia i informacyjnych portali internetowych w tórych zmuje się publikacją informacji społeczno-politycznych w „Nadawaniu Publicznym”. W samym wywiadzie nie zabrakło tematyki dotyczącej obecnej sytuacji na granicy polsko-ukraińskiej związanej z eksportem, importem i transportem artykułów rolno-spożywczych.
Wywiad prowadziła znana ukraińska dzienniakrka Svitlana Mialyk. Poniżej prezentuemy "rolnicze" fragmenty wywiadu.
Svitlana Mialyk: Mówi Pan Prezydent o chlebie. Co Pan sądzi na temat protestów polskich rolników i blokowaniu granicy z Ukrainą. Czy możliwe jest zablokowanie granicy w czasie pełnoskalowej wojny?
Przede wszystkim trzeba mieć świadomość, że protestują nie tylko polscy rolnicy. To są także rolnicy z innych krajów…
Z Niemiec, z Francji…
Te protesty w tej chwili – można tak określić – przychodzą właściwie przez całą Unię Europejską.
Po prostu rolnicy boją się ogromnego napływu ukraińskich produktów rolnych na rynki państw Unii Europejskiej. Uważają, że to powinno być kontrolowane, bo po prostu boją się o swój byt.
To jest główna przyczyna?
Obawiają się o swój byt i domagają się tego, żeby Unia Europejska na poziomie Brukseli tę kwestię uregulowała. W tej chwili trwają w tej sprawie negocjacje. Jest to rzeczywiście trudna kwestia.
Problem z ukraińską żywnością zaczął się tak naprawdę przez rosyjską agresję na Ukrainę. Pamiętajmy o tym – wszystkiemu winna jest rosyjska agresja na Ukrainę.
Nie kto inny. Gdyby nie było rosyjskiej agresji na Ukrainę, problem by w ogóle nie wystąpił.
To główna przyczyna?
Oczywiście. Wszystko wzięło się stąd, że Rosja zaatakowała Ukrainę. Rosyjski atak na Ukrainę spowodował cały ten wstrząs, w tym kryzys żywnościowy w ogromnej części świata – mówi się często, że Ukraina jest spichlerzem świata. Musiał interweniować ONZ, zawierano pakt zbożowy, by można było z Ukrainy wywozić zboże choćby do państw Afryki czy innych państw potrzebujących.
My, w Polsce, po początkowym kryzysie związanym z tym, że ogromna ilość ukraińskiego zboża weszła na nasz, wewnętrzny rynek i to spowodowało wielkie zamieszanie i protesty naszych rolników, byliśmy zmuszeni – ówczesny rząd był zmuszony – zablokować możliwość importu zboża. Równocześnie jednak uruchomiliśmy korytarze tranzytowe po to, żeby przez Polskę przewozić to zboże do portów, by mogło być transportowane dalej, tam, gdzie jest potrzebne. Trzeba mieć na względzie fakt, że tych korytarzy wcześniej nie było, one dopiero zostały stworzone. W efekcie tych działań liczba transportowanych przez Polskę produktów rolnych z Ukrainy wzrosła 300–krotnie.
Nigdy nie było takiej sytuacji, żeby Polska zamknęła się na produkty rolne z Ukrainy. Owszem, ze względu na kryzys na naszym rynku i drastyczny spadek cen produktów rolnych – w tym zboża – Polska zamknęła wewnętrzny rynek na ukraińskie zboże, ale nie zablokowała możliwości tranzytu zboża przez Polskę.
To jest bardzo ważne. Nie wszyscy o tym wiedzą, że tranzyt cały czas trwa. Nigdy nie zablokowaliśmy tranzytu z Ukrainy.
Ale Panie Prezydencie – dzwoni do mnie z Ukrainy mój przyjaciel i pyta mnie: Swietłana, powiedz nam, jak tak jest, że Ukraina walczy z wrogiem nie tylko za swoją niepodległość, za swoje państwo, ale za Europę, za demokratyczny świat, a nam blokuje się granice. Przecież pieniądze ze sprzedaży naszych produktów rolnych trafiają do budżetu Ukrainy, tych pieniędzy dziś praktycznie teraz nie ma.
Ukraińcy byli zszokowani sytuacją, kiedy polscy rolnicy wysypali na ziemię nasze zboże. Ukraińcy przeżyli Hołodomor – wielki głód. Pan Prezydent o tym wie. Moja babcia Malwina, Polka, żyła wtedy pod Kijowem. Nasza rodzina przeżyła Hołodomor. Dla nas chleb to jest świętość i wiem, że dla wielu Polaków jest tak samo. Jak mogło dojść do takiej sytuacji?
Ubolewam nad tym, że takie sytuacje się zdarzyły, ale proszę też pamiętać z drugiej strony, że Polska jest demokratycznym krajem, gdzie tak naprawdę prawo do protestowania po prostu jest. I ono jest konstytucyjnie zagwarantowane. Jeżeli mamy do czynienia z legalnym protestem, to ten protest po prostu jest tolerowany i jest ochraniany. Rolnicze związki zawodowe funkcjonują w Polsce niezależnie od polskich władz; polskie władze w razie czego po prostu muszą z nimi negocjować. Takie są zasady demokratycznego ustroju. Takie są też zasady wolności związkowej, że związki mają prawo ochrony swoich członków, czyli w tym wypadku rolników.
Tak, to rozumiemy.
W pewnych sytuacjach…
Ambasada Ukrainy w Polsce zwróciła się do policji z powodu tego…
…mają – oczywiście – możliwość protestowania. Natomiast wiem, że trwają w tej chwili negocjacje pomiędzy polskim rządem a rolnikami, a związkami po to, żeby odblokować granicę. Ale blokowanie granicy nie jest decyzją polskiego rządu. Nie jest decyzją żadnych polskich władz. To są po prostu decyzje podejmowane przez rolników, przez organizacje rolnicze. Jest tutaj…
Ale władza pozwala blokować granicę.
Dlatego, że musi działać na podstawie i w granicach obowiązującego prawa. W związku z powyższym w pewnych aspektach – jeżeli wniosek jest zgodny z prawem, jeżeli chodzi o formę protestu, to władze nie mogą na to nie wyrazić zgody. Bo nawet jeżeli nie wyrażą zgody, to organizator wniesie odwołanie do sądu i prawdopodobnie ta decyzja władz zostanie uchylona przez sąd z uwagi na to, że po prostu prawo do protestowania jest zagwarantowane w ustawach i w konstytucji.
Rozumiemy to.
Chcę przede wszystkim powiedzieć, że próbujemy ten problem rozwiązać. Jest to pewien konflikt interesów pomiędzy rolnikami a producentami płodów rolnych na Ukrainie – rolnikami, którzy obawiają się o swój byt. Oni po prostu też boją się o swój byt, boją się o swoje gospodarstwa. Też mają kredyty do spłacenia, też mają rodziny do utrzymania, też ponoszą koszty związane z funkcjonowaniem gospodarstw. Jeżeli cena produktów rolnych gwałtownie spada, dlatego że nagle okazuje się, że rynek został zalany jakimiś produktami rolnymi, to jest to rzeczywiście ogromny problem w skali kraju, z którym też polskie władze – których najważniejszym obowiązkiem jest po prostu ochrona obywateli Rzeczypospolitej – muszą sobie jakoś radzić.
Panie Prezydencie, w jaki sposób można rozwiązać ten konflikt? Bo ja w takiej sytuacji zawsze zadaję sobie pytanie: kto na tym wygra? Wygra tylko Rosja. Gdy my się kłócimy, wygrywa tylko Rosja.
Wiem, tylko – Pani Redaktor – proszę zwrócić uwagę, że mieliśmy jakiś czas temu protesty kierowców…
Tak, ciężarówek.
… związków zawodowych i stowarzyszeń kierowców ciężarówek. I ten protest został wstrzymany właśnie w wyniku negocjacji z władzami; w wyniku ustaleń, które zostały podjęte – można powiedzieć – w formule trójstronnej: Polska, Ukraina, kierowcy. Mam nadzieję, że w podobny sposób uda się rozwiązać tę sprawę – spokojnie, na drodze negocjacji. Tak jak powiedziałem: mamy w Polsce ustrój demokratyczny. W Polsce nikt pokojowo protestujących ludzi, którzy bronią swoich interesów, zaatakować nie może. Nie wolno, to jest sprzeczne z prawem.
Pan Prezydent mówił, że Polska będzie wspierać Ukrainę na drodze do Unii Europejskiej, tak? A to oznacza – jeżeli Ukraina stanie się członkiem Unii Europejskiej – że będziemy mieli wspólny rynek gospodarczy. Czy w związku z tym zmienią się te plany wspierania Ukrainy?
Ukraina jest wspierana i – mam nadzieję – będzie wspierana. Dlatego że powiedziałem: nie wolno nam dopuścić do tego, żeby Rosja wygrała tę wojnę. Ale mam nadzieję, że przyszłe członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej będzie uregulowane prawnie na takich zasadach akcesyjnych, aby w odpowiedzialny sposób chronić także i rynki państw europejskich. Musi Pani Redaktor pamiętać, że z taką sytuacją… To jest wielkie wyzwanie dla Unii Europejskiej.
oprc, e-red, ppr.pl