Prezydent Korei Południowej Mun Dze In adoptował psa ze schroniska, spełniając tym samym obietnicę z kampanii wyborczej. Czteroletni kundelek Tory został uratowany przez obrońców zwierząt z rąk mężczyzny, który znęcał się nad psami i je zjadał.
Przygarnięcie psa ze schroniska przez Mun Dze Ina ma podnieść w kraju poziom społecznej świadomości na temat porzucania zwierząt domowych - przekazał w oświadczeniu Błękitny Dom, gdzie mieści się siedziba południowokoreańskiego prezydenta.
Przedstawiciel organizacji broniącej praw zwierząt Lim Jung Ki powiedział w piątek, że dwa lata temu Tory został odkupiony od mężczyzny, który zwabiał psy, a następnie znęcał się nad nimi i je zjadał. Od tego czasu nie zgłosił się nikt chętny adoptować drobnego mieszańca o ciemnym umaszczeniu - powodem było powszechne wśród Koreańczyków uprzedzenie do czarnych zwierząt.
Prezydent powiedział, że adopcja Tory'ego pokazuje, iż "zarówno ludzie, jak i zwierzęta powinni być wolni od uprzedzeń i dyskryminacji" - podała południowokoreańska agencja Yonhap.
W Błękitnym Domu Tory dołączył do dwójki prezydenckich czworonogów - psa Maru i przygarniętego ze schroniska kota Dzing Dzing.
Prawa zwierząt były jednym z tematów poruszanych przez Mun Dze Ina w jego kampanii przed majowymi wyborami prezydenckimi. Deklarował budowanie większej liczby placów dla zwierząt i "karmników" dla bezdomnych kotów - pisał dziennik "Korea Herald". Nie zapowiedział całkowitego zakazu handlu psim mięsem, ale zaznaczył, że powinien on być stopniowo wygaszany.
(PAP)