Zniesienie limitowania produkcji cukru, które nastąpi 1 października tego roku, spowoduje rewolucję na rynku cukru. Przede wszystkim koncerny będą walczyć cenowo, cena cukru może się obniżyć - mówi PAP prezes Krajowej Spółki Cukrowej S.A. Paweł Piotrowski.
PAP: Od 1 października nie będzie już limitowania produkcji cukru w Unii Europejskiej; czy obawia się pan zniesienia kwot?
P.P.: Zniesienie ograniczeń w produkcji cukru jest już przesądzone, ale dla Polski decyzja taka jest trudna do zaakceptowania. W Polsce działają cztery koncerny cukrowe, trzy niemieckie (Pfeifer & Langen Polska S.A., Nordzucker Polska S.A. oraz Suedzucker Polska S.A.) i Krajowa Spółka Cukrowa S.A., która ma 40-proc. udział w polskim rynku cukru. Niemieckie koncerny działają już od kilkudziesięciu lat w oparciu o korzystne regulacje, jakie stworzyła w poprzednich latach Unia Europejska.
KSC S.A. jest stosunkowo nową spółką, powstałą w 2002 r. z połączenia kilku państwowych spółek cukrowych zrzeszających dwadzieścia kilka cukrowni. Jej rozwój był trudny, wiele nierentownych cukrowni trzeba było zamknąć, a pozostałe zmodernizować. Mimo wielu problemów spółka przetrwała i obecnie osiąga dobre wyniki finansowe. Zniesienie limitowania produkcji będzie ogromnym wyzwaniem, gdyż trzeba będzie się zmierzyć wprost z innymi producentami cukru na polskim rynku.
PAP: Co może stać się po 1 października?
P.P.: Może nie od razu po zniesieniu kwot, ale będzie „wojna cenowa". Każda z firm będzie chciała uzyskać jak najlepszą pozycję na rynku, np. obniżając ceny cukru. Dlatego uważam, że cena cukru na rynku europejskim spadnie. Koncerny niemieckie silnie powiązane z matkami-spółkami w Niemczech będą mogły bardziej elastycznie działać na rynku, tym bardziej, że Niemcy są drugim po Francji producentem cukru w UE, a ich udział w unijnym rynku cukru wynosi aż 45 proc. Sytuacja producentów w bardzo dużym stopniu będzie zależała od ceny tego produktu w Europie i na rynkach światowych.
PAP: Jak zachowają się koncerny w Polsce, czy będą zwiększały produkcję cukru?
P.P. To widać już po kampanii cukrowniczej bieżącego roku obrotowego (2016/2017). W stosunku do poprzedniej kampanii areał uprawy buraków cukrowych wzrósł o 18 proc. (do 203 tys. ha), o ponad 20 proc. wzrosły plony, a produkcja cukru osiągnęła ponad 2 mln ton. Jest to najlepszy wynik od roku 2002/2003.
Warto też zauważyć, że krajowy limit produkcji cukru wynosi 1,4 mln ton, przy krajowym spożyciu na poziomie ok. 1,65 mln ton. Pomimo deficytu cukru na rynku krajowym produkcja wykraczająca ponad przydzielony limit mogła być zagospodarowana jedynie poprzez eksport do innych krajów.
PAP: Czy nadwyżki cukru są w całej Unii?
P.P.: Szacuje się, że nadwyżka cukru w UE wyniesie 2 mln ton. Konsumpcja tego produktu w Europie spada, jednak na świecie wykazuje tendencję rosnącą, jest więc szansa na eksport. Generalnie cukru brakuje w Azji i w Afryce, to najbardziej perspektywiczne rynki. Zauważmy jednak, że UE także importuje cukier trzcinowy z Ameryki Południowej, który jest tańszy od buraczanego.
PAP: Czy to oznacza, że cukier trzcinowy może wyprzeć buraczany?
P.P.: Nie, bo na razie nadal będą kontyngenty i cła. Ale Światowa Organizacja Handlu jest za całkowitą liberalizacją handlu i drugim etapem „reformy" rynku cukru może być zniesienie tych ograniczeń, a wówczas cukier z buraków nie będzie konkurencją dla trzcinowego. Wtedy mogłoby powstać pytanie - czy w ogóle w Unii opłaca się uprawiać buraki cukrowe. Niezwykle istotne jest zatem utrzymanie ceł zaporowych w UE i ograniczenie umów bilateralnych na wwóz cukru trzcinowego.
PAP: Tani cukier z Ameryki Południowej to największe zagrożenie?
P.P. Nie tylko. Konkurentem cukru jest izoglukoza, a jak wskazują analizy, jej wykorzystanie będzie rosło. Jest to rodzaj syropu używanego do wyrobów cukierniczych, wytwarzanego ze zbóż. W ocenie ekspertów, izoglukoza może osiągnąć 10-proc. udział w rynku cukru.
PAP: Jak w tym sezonie wypadła kampania cukrownicza w Krajowej Spółce Cukrowej S.A.?
P.P. Wyniki produkcyjne są bardzo dobre. Łącznie spółka skupiła ponad 5 mln ton buraków cukrowych i wyprodukowała łącznie ponad 800 tys. ton cukru. Do KSC S.A. należy siedem cukrowni: Dobrzelin, Kluczewo, Krasnystaw, Kruszwica, Malbork, Nakło, Werbkowice. Zysk netto za ubiegły rok obrotowy (od 1.10.2015 do 30.09.2016) wyniósł ok. 236 mln zł, pieniądze te zostaną przeznaczone na rozwój spółki. Wyniki finansowe ostatniej kampanii będą znacznie lepsze.
PAP: Jakie są dalsze plany polskiego koncernu?
P.P. Będziemy dalej inwestować, m.in. w modernizacje cukrowni, choć już teraz są one na światowym poziomie. Chcemy przerabiać więcej buraków i wytwarzać więcej cukru.
Krajowa Spółka Cukrowa S.A. tworzy Grupę Kapitałową, która zajmuje się nie tylko produkcją cukru. Należą do niej: Fabryka Cukierków „Pszczółka" Sp. z o.o., Polskie Przetwory Sp. z o.o., Przedsiębiorstwo Zbożowo-Młynarskie „PZZ" w Stoisławiu S.A., Przedsiębiorstwo Przemysłu Ziemniaczanego „Trzemeszno” Sp. z o.o., KSC Bioenergetyka Sp. z o.o. oraz I.C.S. „Moldova Zahar” S.R.L., spółka produkująca cukier w Mołdawii. Spółki zależne będą nadal rozwijane, tak by uzyskać jak najlepsze wyniki finansowe. Niewykluczone, że w przyszłości do Grupy Kapitałowej KSC S.A. może być dołączona spółka Elewarr zajmująca się handlem i przechowywaniem zbóż.
Planowana jest też duża inwestycja - budowa terminalu, czyli portu do wywozu cukru, który w dalszej perspektywie będzie mógł być wykorzystywany również do eksportu zbóż. Terminal powstanie w Gdańsku. Spółce potrzebne jest takie „okno na świat", z uwagi na większą opłacalność eksportu drogą morską.
Anna Wysoczańska (PAP)