Polska zrealizuje swoją szansę rozwojową, jeśli w wyborach samorządowych wybierze właściwych gospodarzy – mówił w niedzielę w Sandomierzu premier Mateusz Morawiecki. Jak dodał, te wybory będą kluczowe dla zmieniania Polski dalej.
W niedzielę na sandomierskim rynku odbyło się spotkanie wyborcze PiS.
Stoimy przed wielką szansą, żeby Polska rozwijała się na poziomie samorządu, na poziomie wszystkich zapomnianych gmin i powiatów – mówił Morawiecki. Jak dodał, szansa ta zostanie zrealizowana tylko wtedy, „jeżeli wybierzemy właściwych gospodarzy”. „Musimy wytłumaczyć ludziom, o co idzie bój.(…) Te wybory będą kluczowe dla zmieniania Polski dalej.(…) Najważniejsze jest mieć program na przyszłość, żeby małe ojczyzny rozkwitły i żebyśmy budowali Polskę nie spękaną, rozdartą, bo Polska powinna być zjednoczona” – podkreślił premier. Jego zdaniem, wielka waga wyborów powoduje, że rząd jest „wściekle atakowany” przez większość mediów oraz opozycję.
Premier podkreślał, że PiS jest partią wiarygodną i spełniającą swoje obietnice. „Jesteśmy wiarygodni w rządzie i będziemy wiarygodni w samorządzie. Dotrzymaliśmy słowa w rządzie i dotrzymamy w samorządzie” – powtarzał.
Jak mówił, PiS ma ofertę dla polskiej wsi, m.in. przeznaczenie sześć razy więcej pieniędzy niż poprzednicy na drogi lokalne, dwa razy więcej na ubezpieczenia, zwiększenie dopłat do paliwa rolniczego. Podkreślał, że jego rząd planuje co najmniej podwoić pomoc na walkę ze skutkami suszy w stosunku do tego, „co dał PSL”.
Jak mówił, dziś minister rolnictwa „nie ma tak łatwo’, ponieważ PSL po 1989 r. rządził w sumie przez 16 lat i „to oni wyprzedali najwięcej zakładów przetwórstwa”. Jego zdaniem, z tego powodu zachodnie koncerny dyktują teraz warunki polskim rolnikom. „To skandal, nie może tak być” – stwierdził szef rządu.
Premier przypomniał, że jego rząd zaproponował „8 punktów dla wsi". Przypomniał, że zakłada on program z dodatkowymi pieniędzmi na ubezpieczenia - dwa razy więcej środków na ubezpieczenia upraw rolnych niż PSL z Platformą, polska ziemia ma być w polskich rękach, zwiększenie dopłaty do paliwa rolniczego, zwiększenie dopłat do dużych jednostek przeliczeniowych - wyliczał.
Jak mówił, celem programu PiS jest Polska „tryumfująca i szczęśliwa” w „małych ojczyznach”. „Wierzę, że taką Polskę zbudujemy” – mówił.
Morawiecki podkreślał też, że opozycja rządzi w 15 z 16 województw i „dla zdrowia demokracji” potrzebna jest zmiana tej sytuacji. Premier zarzucał jednocześnie opozycji brak programu. "Niech oni (opozycja - PAP) pokażą, jaki mają program, co mają do zaoferowania ludziom" - podkreślił. Zdaniem Morawieckiego, program opozycji polega na cofnięciu wszystkich reform rządu, m.in. 500 plus, a także zlikwidowanie Instytutu Pamięci Narodowej, czy Centralnego Biura Antykorupcyjnego. "Ja państwu powiem: nie byłoby tych wszystkich miliardów, które odzyskaliśmy na politykę społeczną, na służbę zdrowia, na obniżony wiek emerytalny, na 500 plus, gdyby nie nasze służby specjalne, których oni się boją, bo boją się uczciwości" - powiedział Morawiecki.
"Czy to, że jest 500 zł dla rodziny, to źle czy dobrze? Czy to, że jest wyprawka dla dzieci w tym sezonie przedszkolnym, to źle czy dobrze? Czy to, że przeznaczamy sześć, siedem razy więcej na drogi lokalne, to źle czy dobrze? I (Leki - PAP)75 plus i obniżenie wieku emerytalnego zgodnie z naszą obietnicą, to źle czy dobrze?" - pytał premier, a zgromadzeni każdorazowo odpowiadali: "Dobrze!".
Zdaniem Morawieckiego, Polska za czasów rządu PO-PSL była „papugą Europy”, a dziś wyznacza standardy i idee, które są kopiowane przez całą Europę – jak mówił - chociażby w zakresie walki z rajami podatkowymi. "W UE jesteśmy coraz ważniejszym państwem członkowskim i będziemy coraz ważniejsi" - dodał.
„My potrafimy negocjować w UE; końcowy wynik tych negocjacji będzie dużo lepszy, niż im się wydaje i niż wszystkim się wydaje; to będzie rozwój dla Polski” – mówił o unijnym budżecie Morawiecki.
W Sandomierzu, oprócz premiera, byli m.in. szef sztabu wyborczego PiS Tomasz Poręba, minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin, szef gabinetu premiera Marek Suski, rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska, a także lokalni politycy PiS.
Na sandomierskim rynku pojawili też przeciwnicy polityki rolnej rządu, którzy próbowali zagłuszać wystąpienie premiera. Próbowali wnieść czarną trumnę z głową świni; trzymali transparenty, na których było napisane m.in.: "Wolni w niewoli. Zniewoleni przez UE i Ukrainę. Rolnicy ziemi sandomiersko-opatowskiej", "stop ASF". Po zakończeniu spotkania uczestnicy protestu zostali wylegitymowani przez policję.(PAP)
autorzy: Wojciech Krzyczkowski, Aleksandra Rebelińska, Piotr Grabski