Dnia 27 września 2000 roku Rzeczpospolita Polska i Unia Europejska podpisały umowę o liberalizacji handlu rolnego. Trwają intensywne negocjacje o wejście Polski do Unii Europejskiej, której celem jest ustalenie terminu naszego członkostwa na rok 2003. Państwa członkowskie stwarzają obecnym kandydatom, w tym także Polsce, wiele okazji zaznajomienia się z przyjętymi w nich różnymi modelami rozwiązywania najważniejszych problemów, przy wykorzystaniu środków unijnych.
Ostatnio my, polscy bankowcy-spółdzielcy, mieliśmy możliwość zapoznania się z funkcjonowaniem modelu hiszpańskiego, podczas IV Polsko-Hiszpańskiego Forum Ekonomicznego na temat przekształceń obszarów wiejskich w warunkach integracji i globalizacji, które odbyły się na początku października w Madrycie. I jeśli z powyższym skojarzymy informację, że w 2002 roku właśnie Hiszpania będzie przewodniczyła Unii, wówczas możemy założyć, że doświadczenia hiszpańskie, właściwie przez nas wykorzystane, mają szanse przesądzenia o decyzji przyjęcia Polski do struktur unijnych.
Budżet Unii wynosi obecnie około 90 mld euro, z czego połowa jest przeznaczona na wspieranie rolnictwa. Dawniej na restrukturyzację rolnictwa Unia przeznaczała 2/3 swojego budżetu. Myślę, że warto tu przytoczyć kto i w jakiej części partycypuje w podziale środków unijnych , przeznaczonych na pomoc dla rolnictwa. I tak: największy udział w tym podziale mają Niemcy, bo aż 30 procent, Francja ma 17,6 procent, Włochy - 12,1 procent, Wielka Brytania - 10,8 procent, a Hiszpania - 6,4 procent.
Co wyznacza taki poziom środków?
Gwarancją osiągnięcia odpowiedniego stopnia produkcji jest ustalenie cen gwarantowanych na wysokim, opłacalnym poziomie po to, aby mobilizować do pracy producentów rolnych. Powoduje to osiągnięcie ilościowej produkcji rolnej. Gdyby przyjąć ceny światowe (które są zazwyczaj niższe), produkcja stałaby się nierentowna. Pojawia się więc pierwsza ścieżka dopływu środków unijnych - system subsydiowania.
W celu utrzymania produkcji i zagwarantowania eksportu trzeba jeszcze dodatkowo dofinansować sprzedaż towarów za granicę. Można także dofinansować ze środków unijnych konsumenta, tzn. kraj biedny, w którym nie ma danej produkcji, po to, aby mógł on nabyć nadwyżkę innego kraju członkowskiego. We wszystkich przypadkach obowiązuje zasada, że rolnik ma otrzymać swoją cenę (gwarantowaną). Jest to jednak system bardzo drogi (dotowanie kraju biednego i eksportu). W związku z tym w najbliższym czasie przewiduje się dotowanie przede wszystkim producentów.
Oczywiście, aby móc korzystać z unijnych środków pomocowych, trzeba najpierw zostać członkiem Unii . I tu rodzi się problem wynikający z tego, że w jednym czasie do Unii chce być przyjętych kolejnych 12 państw. Każdy z nich musi spełniać 3 warunki:
Na przykładzie Hiszpanii można zauważyć, że czynnik polityczny jest równoważny ekonomicznemu i to właśnie w wyniku jego naruszenia, spowodowanego brakiem demokracji, aż dwukrotnie wniosek o członkostwo Hiszpanii był przez Unię odrzucany.
Przykład Hiszpanii uczy nas także, że warto sięgnąć po członkostwo z powodów ekonomicznych. Argumentacja jest bardzo przekonująca, zwłaszcza w kontekście faktu, że państwo to otrzymuje obecnie dwukrotnie więcej środków z funduszy unijnych, aniżeli wynosi jego roczna składka do tego budżetu, tj. tyle, ile na przykład wynosi wpływ podatku od osób prawnych do budżetu krajowego.
Polską gospodarkę dzieli duży dystans od państw Unii, mimo wysokiego przyrostu gospodarczego w ostatnich latach. Zasada, jakiej oczekują polscy rolnicy, brzmi: tyle obowiązków, ile praw. Negocjacje Polski nie są bez wątpienia łatwe. Decyduje o tym fakt, że regiony dziś biedne w Unii, takie jak Portugalia, Grecja, niektóre obszary Hiszpanii, po akcesji nowych państw, np. Polski, stracą status państw uprzywilejowanych, gdyż wówczas problemy państw od nich biedniejszych staną się priorytetowymi przy rozdziale funduszy strukturalnych.
Śledząc wzorce hiszpańskie, trzeba jeszcze koniecznie podkreślić, że niemałą rolę w pozyskiwaniu środków unijnych mogą odegrać banki. Żeby jednak tak się stało, powinny one zaangażować się w pełni w proces restrukturyzacji regionów, nie nastawiając się wyłącznie na pośrednictwo w przekazywaniu środków pomocowych, ale stając się aktywnym kreatorem modernizacji w przekształcaniu wsi i obszarów wiejskich.
Wszyscy zgodnie oceniają każde subsydiowanie jako marnotrawienie pieniędzy. Rolnik oczywiście woli dotację bezpośrednią, dlatego też Unia Europejska obecnie proponuje podnieść aż o 10 punktów korzyści dla rządów państw, w których subwencje nie będą bezpośrednie, lecz przyjmą formę bonifikat bądź dopłat do kredytów. Dla nas, bankowców, płynie z tego niezwykle ważne wyzwanie na najbliższą przyszłość. Musimy być mianowicie niezwykle aktywni w kreowaniu produktów, które spowodują zmiany strukturalne wsi i obszarów wiejskich, a jednocześnie będą mogły być wspierane funduszami unijnymi.