Wiosna rozkwitła w pełni. Aż chce się zanucić za Ewą Bem: Pozieleniały włosy drzew i wieczorami słychać śpiew, i w zimnych graniach już cieplejsza krąży krew (…).
Zdawać by się mogło, że dość humorzasty kwiecień już za nami i wszelkie znaki na niebie
i ziemi zapowiadają poprawę sytuacji na drobiarskim rynku. Po raz kolejny jednak okazało się, że czas szybko weryfikuje prognozy. Jeszcze przed świętami hodowcy mieli nadzieję na poprawę sytuacji. Ceny choć powoli, ale systematycznie szły w górę, osiągając lokalnie nawet 3 i pół złotego za kilogram. Wystarczył jeden tydzień, by stawki spadły od kilku nawet do kilkudziesięciu groszy. Najmniej dostają hodowcy, którzy nie zdecydowali się na podpisanie umów kontraktacyjnych. Przetwórnie za głównego winowajcę tej sytuacji uważają słaby handel. Zamknięte na czas żałoby hipermarkety ograniczyły mocno popyt, podczas gdy produkcja szła normalnym trybem, stąd chwilowa nadpodaż. Chwilowa, bo zakłady już zaczynają szukać surowca. Nadchodzi czas komunii i sezon grillowy - potrzeby rosną, a wraz z nimi ceny.
Kwiecień nie obdarował optymizmem również właścicieli kurników, którym przez dłuższy czas wiodło się całkiem dobrze. Ceny jaj były przecież wyjątkowo wysokie. Teraz nastąpił gwałtowny spadek. Według analityków powód jest prozaiczny, gdyż po świętach wielkanocnych popyt na jaja zawsze słabnie. Na domiar złego przez dwa koleje weekendy zamknięte były supermarkety. Równocześnie zupełnie załamał się eksport. Producenci jaj muszą teraz szybko szukać klientów, produkcja szła przecież pełną parą!
Szanowni Państwo,
.png)
Zaloguj przez Facebook
