Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Zatrudniasz? To płać!

6 października 2004

Dwie trzecie kontrolowanych firm łamie przepisy dotyczące wypłaty wynagrodzeń swoim pracownikom - wynika z danych Państwowej Inspekcji Pracy. Choć odsetek ten zaczął w końcu powoli spadać, to i tak jesteśmy niechlubnym wyjątkiem w Europie.

Szczecin: codziennie z problemem zaległych pensji zgłasza się ok. 50-60 osób. Chodzi o 2-4 tys. zł. Jedni przychodzą już trzy dni po terminie wypłaty, większość po miesiącu albo dwóch.

Białystok: do czerwca inspektorat pracy otrzymał 186 skarg. Po interwencji pracodawcy wypłacili zaległe świadczenia blisko 3 tys. pracowników - łącznie ponad 2 mln 278 tys. zł.

Wrocław: właściciel małej firmy ogrodniczej miesiącami zalegał z wypłatami dla pracowników na 2 mln zł. Zdarzało się, że pracownicy podpisywali listę płac, a dostawali zaliczki po 100 zł.

Łódź: W tym roku zgłoszono 1187 przypadków wymagających interwencji inspektorów PIP. 60 proc. z nich dotyczyło opóźnień w wypłatach wynagrodzeń. We wrześniu skarg było 111, z czego zaległych wypłat - 81.

"Kultura" niepłacenia

Zdaniem Piotra Kulpy, wiceministra gospodarki i pracy, w Polsce wykształciła się "kultura" niepłacenia pracownikom. W Unii Europejskiej jeszcze tylko Czesi borykają się z tym problemem. U nas zjawisko to jest powszechniejsze w regionach o wyższym bezrobociu i słabszej kondycji gospodarczej. Pracownicy, bojąc się o utratę pracy, godzą się na takie traktowanie. W efekcie oprócz plagi bezrobocia mamy plagę zalegania z wynagrodzeniami.

Anna Hintz, główny inspektor pracy, zapewnia: - W 2003 roku odsetek firm zalegających z wynagrodzeniami po raz pierwszy zmniejszył się. Z danych tegorocznych wynika, że poprawa się utrzymuje.

Inspekcja donosi i o innych oznakach poprawy sytuacji. W 2003 r.:

  • odsetek firm, w których w czasie kontroli wykryto nieprawidłowości związane z wypłatą wynagrodzeń, spadł z 68 do 62 proc.;
  • spadła o 14 proc. liczba pokrzywdzonych pracowników kotrolowanych zakładów (54 tys. w 2003 r.);
  • zmalała wysokość kwoty zaległych wynagrodzeń - z 111,4 do 94,3 mln zł.

Musimy cieszyć się dokładnymi danymi z 2003 roku, gdyż nowe są na razie szczątkowe.

Lepiej, czyli gorzej?

Sceptycznie do tych danych podchodzą przedstawiciele związków zawodowych: - Sytuacja cały czas jest katastrofalna. Poprawa wynosi tylko kilka punktów procentowych. W sytuacji gdy problem dotyczy dwóch trzecich firm, to żadna poprawa - mówi wiceprzewodniczący OPZZ Ryszard Łepik. Zaznacza przy tym, że kontrolerzy nie zawsze udają się do firm, żeby sprawdzać nieprawidłowości związane z wynagrodzeniem. Może to być kontrola dotycząca warunków pracy, BHP. - Kwestie wynagrodzeń wychodzą często przy okazji - podkreśla.

Szefowa PIP przyznaje, że o wyraźnej poprawie trudno na razie mówić. I dlatego okręgowy inspektorat we Wrocławiu zdecydował się na eksperyment: kto przed 20 października ureguluje dług wobec pracowników, ten uniknie sankcji. - Sprawdzimy, jakie będą efekty tej akcji - mówi Hintz.

Inne okręgowe inspektoraty przyglądają się akcji z rezerwą. Jerzy Iwaszkiewicz, rzecznik inspektoratu w Łodzi, jest wręcz zdziwiony, że ktoś daje nierzetelnemu pracodawcy 20 dni na poprawę. - Przecież ludzie nie mają na życie. To sytuacje, kiedy nie wolno czekać.

Resort pracy obawia się, że poprawa sytuacji w gospodarce może paradoksalnie zaowocować bardziej czarnym obrazem. - Ludzie coraz mniej obawiają się utraty pracy, częściej więc decydują się zgłaszać takie problemy. Dlatego można czasem odnieść wrażenie, że sytuacja się pogarsza, choć tak nie jest - tłumaczy minister Kulpa. Być może właśnie z taką "poprawą na przekór" mamy do czynienia w Lublinie, gdzie liczba skarg w I półroczu 2003 zwiększyła się o 16 proc.

Potępiać i karać

Nadzieje na dalszą poprawę sytuacji nasi rozmówcy wiążą przede wszystkim z lepszą kondycją gospodarki. Poprawa koniunktury gospodarczej to lepsza kondycja finansowa firm, a więc mniejsze zaległości pracodawców. Anna Hintz, szefowa PIP, jest zdania, że poprawa w wypłacaniu wynagrodzeń to także efekt porad dla pracowników i pracodawców, jakich udzielają inspektoraty, konsekwentne karanie winnych, a także współpraca z organizacjami przedsiębiorców. - Organizacje potępiają nieuczciwych, odcinają się od takich działań. Ten, który nie płaci swoim pracownikom, jest tańszy, a więc nieuczciwie konkuruje na rynku - tłumaczy główny inspektor pracy.

Zdaniem wiceprzewodniczącego OPZZ zdecydowaną poprawę mogłoby przynieść dopiero zaostrzenie kar. - Rozmawialiśmy z przedstawicielami węgierskiego inspektoratu pracy. Tam kara za zatrudnienie na czarno wynosi 5 mln forintów - tyle co dwa niezłe samochody. W Polsce to kilka tysięcy złotych - przekonuje.

Jeśli kontrola PIP wykaże, że pracodawca zalega z wypłatą, to kontroler wystawia nakaz wypłaty z rygorem natychmiastowej wykonalności. To decyzja administracyjna, nie wiąże się z długotrwałym postępowaniem np. sądowym. Gdy pracodawca nadal nie wypłaca pieniędzy, inspektorat rozpoczyna procedurę egzekucji zaległości. Pierwszy krok to tzw. grzywna w celu przymuszenia (do 5 tys. zł dla osoby fizycznej i do 25 tys. dla prawnej). Ten, kto w końcu zapłaci pracownikowi, może starać się o zwrot tej grzywny. Jest też możliwość nałożenia grzywny jako kary, która nie podlega zwrotowi. Jeśli kontrola stwierdzi, że prawa pracownika są naruszane w sposób złośliwy lub uporczywy, to kieruje do prokuratury wniosek o popełnieniu przestępstwa.

Z doświadczenia Państwowej Inspekcji Pracy wynika, że w 80 proc. skuteczne jest już upomnienie, a egzekucja należności nie jest potrzebna.


POWIĄZANE

"Kolejny staż bez szans na pracę, ale lepsze to niż siedzenie w domu", "Gdyby ni...

Stopa bezrobocia w Polsce już jest jednocyfrowa, a perspektywy na kolejne miesią...

Zainteresowanie szkoleniem zorganizowanym przez Departament Oceny Projektów Inwe...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę