Urzędy Pracy, pod groźbą odebrania zasiłku, zabraniają bezrobotnym wyjeżdżać nawet na kilka dni z miejscowości, w której mieszkają - informuje "Głos Szczeciński".
Pani Monika ze Szczecina, która od dwóch miesięcy zarejestrowana jest w
tutejszym Powiatowym Urzędzie Pracy, chciała wyjechać na dwa tygodnie do rodziny
w Poznaniu. Ponieważ spodziewała się, że w tym czasie Urząd Pracy prześle jej
zasiłek, chciała do jego odbioru upoważnić męża. Z pytaniem jak należy to zrobić
poszła do PUP w Szczecinie. I tu usłyszała, że tak po prostu wyjechać z miasta
nie może - podaje gazeta.
"Okazało się, że żeby odwiedzić mamę w
Poznaniu, muszę najpierw umówić się z jakąś panią kierownik w urzędzie i ją o
tym poinformować" - mówi pani Monika. "To samo muszę zrobić po powrocie,
meldując pani kierownik moją obecność w Szczecinie". To jednak nie wszystko.
Jeśli pani Monika opuściłaby Szczecin na dwa tygodnie, dostałaby dwa razy
mniejszy zasiłek - pisze dziennik.
"Osoba bezrobotna zarejestrowana w
urzędzie musi być przez cały czas zdolna i gotowa do pracy" - wyjaśnia
Dorota Tyszkiewicz-Janik, kierownik Powiatowego Urzędu Pracy w Szczecinie. Jaki
jest tego sens, skoro w epoce telefonów komórkowych można szybko skontaktować
się z osobą bezrobotną i poinformować ją o pojawieniu się dla niej oferty pracy?
"To pytanie do twórców przepisów" - mówi Dorota Tyszkiewicz-Janik - pisze
"Głos Szczeciński".