Pracującym w Niemczech na czarno może grozić kara nawet do dziesięciu lat więzienia. Wynika to z projektu ustawy, przygotowanej przez ministerstwo finansów.
Szef tego resortu Hans Eichel spodziewa się, że ukrócenie nielegalnego
zatrudnienia zasili budżet państwa kwotą miliarda euro rocznie z dodatkowych
podatków.
Przygotowywana ustawa pozwoli w niektórych poważnych
przypadkach zakwalifikować pracę na czarno nie jako wykroczenie lecz
przestępstwo. Nowe przepisy wymierzone są zwłaszcza w tych Niemców, którzy na
przykład pobierają zasiłek dla bezrobotnych, ale pokątnie wykonują odpłatne
zajęcie.
Eksperci szacują, że pracą na czarno para się regularnie 10
milionów obywateli Republiki Federalnej. Tylko w Berlinie, w pierwszym półroczu
tego roku, wszczęto 17 tysięcy postępowań przeciwko podejrzanym o nielegalne
zatrudnienie. Dotyczy to również cudzoziemców, w tym Polaków. Według szacunków
ekonomistów, ponad jedną piątą produktu krajowego brutto landu Berlin wytworzono
na czarnym rynku pracy.
Obecnie w całych Niemczech nielegalnych
pracowników, głównie na budowach i choć nie tylko, ściga 5 tysięcy kontrolerów.
Niemieckie ministerstwo finansów zamierza zwiększyć ich liczbę do siedmiu
tysięcy. Ekonomiści wskazują, że praca w Niemczech jest bardzo droga ze względu
na wysokie płace i składki socjalne i to właśnie tworzy czarny
rynek.