Szwajcarski rynek pracy zacznie się stopniowo otwierać dla obywateli Polski i innych nowych państw członkowskich Unii Europejskiej dopiero w 2005 roku, zapewne w rok po ich przystąpieniu do UE, planowanym na 1 maja 2004.
Wynika to z wypowiedzi szwajcarskiego negocjatora Dietera Grossena, który formalnie rozpoczął w środę 16 lipca w Brukseli rozmowy z Komisją Europejską w sprawie objęcia przyszłych państw członkowskich, w tym Polski, umową z 1999 roku o przepływie osób między UE a Szwajcarią.
W grę wchodzi w najlepszym razie limit nowych stałych miejsc pracy dla 10 nowych krajów rzędu 3 tysięcy rocznie plus 21,1 tys. dla pracowników sezonowych, podejmujących pracę w okresie krótszym niż rok. Szwajcaria odmawia na razie zgody nawet i na to.
Obie strony zapewniają, że chcą dojść do porozumienia przed końcem roku, ale według Grossena procedury ratyfikacji wynegocjowanego protokołu do umowy mogą potrwać dłużej niż rok i zakończyć się dopiero w 2005 roku. W Szwajcarii nie obejdzie się bowiem bez referendum w tej sprawie.
Komisja Europejska, organ wykonawczy Unii, negocjuje z rządem w Bernie w imieniu całej poszerzonej Unii. Komisja deklaruje, że będzie dążyła do możliwie jak najszybszego i najszerszego otwarcia szwajcarskiego rynku pracy dla obywateli 10 nowych państw.
Domaga się ona zwiększenia przynajmniej o 20 proc. obecnych kontyngentów dla pracowników z UE w Szwajcarii (Szwajcarzy mogą podejmować pracę w Unii bez ograniczeń) lub utworzenia nowych limitów tej wysokości.
Wspomniana umowa weszła w życie 1 czerwca 2002 roku i przewiduje, że do połowy 2007 roku rokrocznie prawo stałej pracy w Szwajcarii może uzyskać 15 tysięcy obywateli UE. Ten roczny limit został wyczerpany już w ciągu 10 miesięcy pierwszego roku.
115,5 tysiąca przybyszy z Unii może też podjąć pracę sezonową w okresie krótszym od roku i ten limit jest wykorzystany na razie tylko w połowie.
Po 2007 roku nastąpi w zasadzie pełne otwarcie szwajcarskiego rynku pracy dla obywateli obecnych państw Unii, ale jeszcze przez siedem lat Berno będzie mogło zastosować klauzulę ochronną i przywrócić restrykcje, jeśli liczba pracowników z UE rosłaby szybciej niż o 10 proc. rocznie.
Szwajcaria będzie próbowała ograniczyć dostęp obywateli nowych państw UE przynajmniej do czasu, gdy restrykcje wobec nich będą utrzymywane przez takie państwa członkowskie jak Niemcy czy Austria. Na mocy Traktatu Akcesyjnego mają one do tego prawo nawet przez siedem pierwszych lat po poszerzeniu Unii.
Dlatego zresztą w okresie przejściowym dojdzie zapewne do utworzenia osobnych kontyngentów dla nowych państw członkowskich. Gdyby przyjąć, że sięgną 20 proc. obecnych limitów, oznaczałoby to 3 tysiące nowych stałych i 23,1 tys. sezonowych miejsc pracy dla Polaków, Czechów czy Węgrów.
Sytuację komplikuje opór jednej z czterech partii koalicji rządzącej w Szwajcarii, populistycznej i nacjonalistycznej Partii Narodu Szwajcarskiego. Grozi ona, że w wypadku zgody na dalsze otwarcie rynku pracy wezwie do głosowania "nie" w przewidzianym referendum.
Gdyby obywatele Szwajcarii posłuchali populistów, może dojść do wypowiedzenia całej obecnej umowy i do poważnego kryzysu w stosunkach między tym krajem a Unią. Piętnastka wielokrotnie ostrzegała bowiem, że w takim wypadku wypowie wszystkie sektorowe umowy łączące ją z Bernem.