Ubojowy, rozbieracz, aparatowy przemysłu mięsnego, po prostu rzeźnik - to dziś fach bardzo poszukiwany. Szuka ich Europa. Niektóre polskie firmy obawiają się, że zostaną +wydrenowane+ z najlepszych pracowników. A młodzież nie garnie się do zawodu - piszą "Nowości".
Rzeźników, najchętniej świetnych specjalistów, poszukuje Wielka Brytania, Irlandia, Francja, Cypr, Hiszpania. A także Holandia, która uczyniła wyjątek od dwuletniego okresu przejściowego właśnie dla rzeźników. Nasi fachowcy mają na Zachodzie świetną opinię i coraz więcej +łowców głów+ pojawia się, aby ich zachęcić do wyjazdu - podaje dziennik.
Wojewódzki Urząd Pracy w Toruniu zakończył właśnie nabór kandydatów do Irlandii. Ograniczeń wiekowych nie było, ale wiadomo, że potencjalni pracodawcy szukają osób wykwalifikowanych. Ile wyjedzie osób (spośród 80 z całej Polski), o tym zdecydują rozmowy kwalifikacyjne" - informują "Nowości". "Zakłady mięsne obawiają się drenażu rynku. Czy na wyrost? Z Zakładów Mięsnych +Mat+ w Czerniewicach - Świeciu (nowoczesny system zarządzania jakością, uprawnienia do eksportu m.in. na rynki unijne) wyjechało w ostatnim czasie do Niemiec, Wielkiej Brytanii i Irlandii aż ośmiu fachowców - pisze gazeta.
Część załogi przyjęliśmy jako robotników niewykwalifikowanych i na własny koszt wykształciliśmy, dlatego szkoda nam każdego pracownika" - mówi dyrektor Marek Langowski. "W przyszłości nie tylko my możemy mieć problem. Ogłoszenia kuszą, a u nas nikt nie zarobi 1000 euro". Jak podają "Nowości", Michał Sobiechowski z bydgoskiego Ośrodka Pozaszkolnej Nauki Języków Obcych, Usług Lingwistycznych i Wydawniczych (licencjonowany prywatny pośredniak) wskazuje na inny problem. "Pracodawcy z Wielkiej Brytanii na gwałt poszukują rzeźników, ale głównie do ubojni wołowiny. Wieprzowiny jada się tam mało, więc i ubojni jest niewiele. Brakuje chętnych na wyjazd, gdyż to trudny, specyficzny rodzaj pracy.