Sześciokilogramową paczkę z niewykupionymi przez bezrobotnych receptami lekarskimi przynieśli w piątek do kancelarii premiera przedstawiciele Ruchu Obrony Bezrobotnych.
Na paczce umieścili napis "Uzdrawiamy pana premiera Leszka Millera". "Składamy premierowi recepty wypisane przez lekarzy ludziom bezrobotnym, którzy nie mają pieniędzy na ich wykupienie. Jest to spory prezent, sześciokilogramowa paczka" - powiedział warszawski koordynator ROB Józef Janik. . Paczkę zostawili w biurze podawczym Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Janik wyjaśnił, że ROB chce w ten sposób przypomnieć o petycji, którą bezrobotni złożyli w kancelarii premiera pod koniec sierpnia. Domagali się w niej m.in. umożliwienia osobom bez pracy udziału w obradach Komisji Trójstronnej, powołania zespołu kryzysowego ds. bezrobocia, nowelizacji ustawy o zatrudnieniu i przeciwdziałaniu bezrobociu. W petycji żądali też wprowadzenia bezpłatnych przejazdów PKP, PKS i środkami komunikacji miejskiej dla osób poszukujących pracy.
Janik powiedział, że do kancelarii przyszło około 20 osób reprezentujących bezrobotnych z różnych miast Polski, m.in. z Częstochowy, Sosnowca, Warszawy. Bezrobotni nie zapowiadali wizyty. W piątek sąd grodzki dla Warszawy Śródmieście rozpatrywał sprawę przeciw trzem osobom, które policja oskarża o współprzewodniczenie demonstracji bezrobotnych.
18 czerwca grupa weszła na teren Sejmu i protestowała przed oknami Sali Kolumnowej, gdzie odbywało się posiedzenie komisji śledczej badającej aferę Rywina. Bezrobotni nie zgłosili zgromadzenia w urzędzie miasta. Zgodnie z prawem było ono nielegalne.
Według bezrobotnych akcja nie miała charakteru zgromadzenia publicznego. W ich ocenie była "wizytą bezrobotnych" z całego kraju. Jej celem było przekazanie "prawdziwej informacji o problemach ludzi biednych i ubogich oraz o faktycznym stanie bezrobocia w Polsce".
Kolejna rozprawa została odroczona do 3 listopada. Sąd chce obejrzeć materiały wideo nagrane podczas akcji m.in. przez policję.