Z roku na rok zmniejsza się udział bezrobotnych z prawem do zasiłku w ogólnej liczbie zarejestrowanych osób bez zajęcia. Mała jest przy tym kwota przeznaczana przez państwo na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu.
W lipcu zarejestrowanych było 3042,4 tys. bezrobotnych. Wśród nich tylko 14 proc. miało prawo do zasiłku. Utrzymuje się więc notowana od lat tendencja spadku udziału bezrobotnych z prawem do zasiłku w ogólnej liczbie zarejestrowanych osób bez zajęcia. Zmiany w przepisach określających okres pobierania zasiłku tendencję tę utrwalą. – Państwo szuka oszczędności, ale powinno to robić w mniej mechaniczny sposób, przykładając większą wagę do badania rzeczywistej sytuacji ludzi, także poprzez wprowadzenie nowych procedur w biurach pracy, a nie tylko poprzez formalną zmianę przepisu. Generalnie jest tak, że państwo powinno wyważyć, gdzie jest punkt równowagi między wspomaganiem tych, którzy nie mają pracy, a motywowaniem ich do tego, aby trochę bardziej energicznie tej pracy poszukiwali – mówi prof. Janusz Czapiński. Jego zdaniem, tej równowagi w tej chwili nie ma. – To znaczy bardzo wielu bezrobotnych, zwłaszcza na wsiach i w małych miasteczkach, zadowala się tym, co otrzymuje, najpierw w postaci zasiłku dla bezrobotnych, a potem z opieki społecznej. Osoby te nie są motywowane do odpowiednio aktywnego poszukiwania pracy. Innymi słowy, państwo jest trochę rozrzutne proporcjonalnie do swoich możliwości. Dokonana zmiana przepisów nie załatwi sprawy. Pozwoli uczynić pewne oszczędności, ale sporym kosztem i przy poczuciu niesprawiedliwości wieluset tysięcy osób – ocenia prof. Janusz Czapiński.
Kwoty przeznaczane przez państwo na finansowe wsparcie bezrobotnych są u
nas stosunkowo małe. Mało wydajemy także na aktywne formy przeciwdziałania
bezrobociu w postaci robót publicznych, prac interwencyjnch czy szkoleń. – W
starych krajach Unii Europejskiej na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu
przeznacza się rocznie na jednego bezrobotnego przeciętnie około 6 tys. USD. To
są ogromne pieniądze, ale na przykład Niemcy wydają około 7 tys. USD, a takie
kraje jak Holandia, Szwecja, Dania – ponad 10 tys. USD. Tymczasem w Polsce na
aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu wydano na jednego bezrobotnego na
przykład w 2002 r. zaledwie 77 USD. W efekcie w krajach dawnej Piętnastki
aktywnymi programami obejmuje się średnio 80 proc. bezrobotnych, a w niektórych
państwach statystycznie ponad 100 proc. (w programach tych uczestniczą także ci,
którzy jeszcze pracują, ale są zagrożeni bezrobociem). Natomiast w Polsce w 2002
r. na 100 bezrobotnych tylko 7 korzystało z aktywnych form przeciwdziałania
bezrobociu – podkreśla prof. Mieczysław Kabaj. Możliwości aktywizacji zawodowej
bezrobotnych są więc u nas ograniczone. Intencją zmian wprowadzonych przez
ustawę o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy było przesunięcie
środków z biernych form przeciwdziałania bezrobociu na formy aktywne. – Moim
zdaniem, nie była to mądra decyzja. Byłaby ona usprawiedliwiona, gdybyśmy mieli
szansę na szybki wzrost zatrudnienia, ale, niestety, jej nie ma – akcentuje
prof. Mieczysław Kabaj.