Przygotowywaliśmy się do tego programu bardzo długo. Nikt w Polsce czegoś takiego nie robi i nie mieliśmy skąd czerpać wzorców. Najwięcej problemów sprawiło nam rozstrzygnięcie tego od strony prawnej - mówi o programie pomocy bezrobotnym prezydent Kielc Wojciech Lubawski.
Koordynatorem przedsięwzięcia jest Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w
Kielcach. To tam mają się zgłaszać bezrobotni, którzy chcą zapracować na darmowy
obiad. Zanim MOPR skieruje ich do pracy, pracownicy socjalni zbiorą na ich temat
opinie środowiskowe. - Na początku ze stołówki będzie mogło korzystać od 150
do 200 osób i będą to ci, którzy korzystają już z naszej pomocy - mówi Marek
Scelina, dyrektor MOPR.
Na początek bezrobotni angażowani będą w
miejskich spółkach. Zajmą się głównie pracami porządkowymi. Spółki będą
przesyłać do MOPR informacje o liczbie bezrobotnych, których mogą
przyjąć.
- Może być tak, że ktoś będzie odpowiedzialny za utrzymanie
czystości na Rynku i ma zdrapywać plakaty i ulotki, które naklejono w miejscach
do tego nieprzeznaczonych. Jak bezrobotny wywiązuje się z zadania, sprawdzi
pracownik firmy - tłumaczy Scelina.
Bezrobotni nie stracą prawa do
zasiłku. Jeżeli otrzymują pomoc finansową z MOPR, to udział w programie "Obiad
za pracę" nic nie zmieni. - Tylko zamiast płacić z zasiłku za obiad, mogą
kupić dziecku lekarstwa - podkreśla prezydent Lubawski.
Czy nie
stanie się tak, że spółki miejskie angażując bezrobotnych, którym nie muszą
płacić, zaczną zwalniać swoich pracowników? - Zastanawialiśmy się też nad
tym. Myślę, że takiego zagrożenia nie będzie - mówi prezydent.
W
przyszłości miasto chce pomagać biorącym udział w programie bezrobotnym w
przekwalifikowaniu zawodowym. - Niewykluczone, że osoby, które wykażą się
solidnością i dobrą pracą, znajdą zatrudnienie w miejskich spółkach. Na przykład
prezes RPZ mówił mi, że pracuje u niego kilkanaście osób, które mogłyby już
odejść na emeryturę. Nie odchodzą, bo na ich miejsce trudno znaleźć równie
dobrych fachowców - mówi prezydent Lubawski.