Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Nie chcą pracy

7 czerwca 2004

Jak twierdzą właściciele plantacji truskawek i szparagów często pracownicy z Rosji i Ukrainy ratują ich przed katastrofą. Gdyby nie oni owoce i warzywa zostałyby na polu.

Wiesława Wajman z Lasocina kolejny już rok pracuje przy zbiorze szparagów na plantacji w okolicy Nowego Miasteczka. To prawdziwe szparagowe zagłębie i ostatnia deska ratunku dla wielu okolicznych rodzin. - Najpierw sadzimy las, później chodzimy na szparagi, następnie rozpoczynają się jagody i grzyby – mówi kobieta pracująca razem z mężem. – Jeśli ktoś jest zdesperowany, szuka pracy z pewnością ją znajdzie.

Od rana do wieczora
Zaczynają pracować przed godz. 6.00. Najbardziej wprawni potrafią zebrać dziennie nawet 100 kg. Jeśli utrzymują to tempo codziennie miesięcznie są w stanie zarobić nawet 4 tys. zł miesięcznie. - Po kilku dniach mam wrażenie, że kręgosłup zostawiłem między grzędami – mówi Wiktor, który ma pole szparagów w okolicy Nowej Soli (właściciel prosi żeby nie podawać dokładnej lokalizacji).

Jak przyznaje Wiktor trzy, cztery miesiące pracy w Polsce wystarczają na utrzymanie rodziny przez cały rok. - Nie uważamy, że robimy krzywdę bezrobotnym Polakom, oni tej pracy nie chcą wykonywać – dodaje Atanas z Iwanowa. – Wy jeździcie do Niemiec i Hiszpanii, dla nas Polska jest taką Hiszpanią.

Szkoda Rosjan
Jak mówi Henryk Wierucki z plantacji w okolicy Nowego Miasteczka opierają się na grupie doświadczonych pracowników, których zatrudniają od lat. Próbowali załogę uzupełnić ludźmi przysyłanymi z urzędu pracy, ale nie był to dobry pomysł. - Przyjechali, popatrzyli i w większości odwrócili się na pięcie twierdząc, że to zbyt ciężka praca – dodaje Artur Buśko. Dziś szukają ludzi na własną rękę, organizując spotkania z kandydatami do pracy, namawiając ich.

Plantatorzy truskawek z okolic Ochli także nie mają najmilszych wspomnień po ludziach rekrutowanych przez pośredniaki. Popracowali dwie godziny i praktycznie uciekli z pola zostawiając pracodawcę. Później rekrutowali ludzi z przysłowiowej „łapanki” gdyż owoce gniły na polach. Oficjalnie truskawkowi rolnicy zapewniają, że pracowników ze wschodu nie mają.
- Kary są koszmarnie wysokie, kontrole są częste i ryzyko okazuje się bardzo duże – mówi plantator truskawek z okolic Świdnicy. – Szkoda bo ci ludzie ze wschodu są zdecydowani na wszystko i jak przyjeżdżają do pracy to pracują. Solidnie.

Dobry zbieracz jest w stanie oddać 50 koszyków owoców, bardzo dobry nawet sto. Za koszyk - plantatorzy płacą od 1,5 do 2 zł.

Martwe dusze
Okazuje się, że o pracowników sezonowych jest ciężko przede wszystkim w rejonach, gdzie jest dużo plantacji. Na wielu, mimo strachu przed kontrolami, pracują Rosjanie i Ukraińcy. - Ale nie będzie mojego nazwiska? – upewnia się plantator szparagów z okolic Zielonej Góry – Mogę powiedzieć, że oficjalnie o żadnych Rosjanach nie wiem. Nieoficjalnie jest ich więcej niż Polaków. Ale przyjąłem zasadę, że rejestruję na liście płac tylko Polaków, a kto na ich konto zbiera szparagi to już nie jest moja sprawa...

Gdy przyjeżdżamy na kolejne plantacje natychmiast część pracowników znika w pobliskim lesie... Tak na wszelki wypadek.


POWIĄZANE

"Kolejny staż bez szans na pracę, ale lepsze to niż siedzenie w domu", "Gdyby ni...

Stopa bezrobocia w Polsce już jest jednocyfrowa, a perspektywy na kolejne miesią...

Zainteresowanie szkoleniem zorganizowanym przez Departament Oceny Projektów Inwe...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę