Międzynarodowe koncerny wyprowadzają się z Hiszpanii. Oznacza to utratę pracy aż 17 tys. osób. Głównym powodem przeprowadzek są koszty.
Analitycy rynku twierdzą, że o ile pod koniec XX w. modne było słowo „globalizacja”, o tyle teraz nadszedł czas delokalizacji. Z Hiszpanii wyjechały takie firmy jak: Lear – do Polski (strata 1280 miejsc pracy), Philips – do Polski (100), Moulinex – do Chin (272), Samsung – do Słowacji i Chin (227), Levi Strauss – do krajów Europy Wschodniej (453), Panasonic – do Chin (216), Hewlett-Packard – do Singapuru (200 miejsc pracy). Do przeprowadzki przymierza się także Bayer (230) i Siemens (200 pracowników), chociaż nie wiedzą jeszcze, dokąd.
Hiszpańska prasa pisze, że są to tylko najbardziej znane przedsiębiorstwa. W najbliższych dwóch latach kraj ten zamierza opuścić 37 koncernów międzynarodowych. Pracę straci 17 tys. osób. Przewiduje się, że proces najbardziej dotknie Katalonię, gdzie siedzibę ma wiele firm. Wielonarodowa i wyspecjalizowana kadra stosunkowo łatwo znajdzie inne zatrudnienie lub powędruje za firmą do nowego kraju. Szeregowym pracownikom będzie trudniej. Głównym powodem przenosin są niższe koszty na nowych rynkach pracy, w tym pensje. Tak np. przeciętne zarobki Hiszpana wynoszą rocznie 13 099 euro, Polaka – 4541 euro, a Czecha – 5016 euro.
Jose Maria Cuevas, prezes Konfederacji Biznesu, mówi, że Hiszpania przez wiele lat przyciągała kapitał niskimi kosztami pracy. Teraz stała się krajem rozwiniętym i pracownicy mają odpowiednie pensje.