Pracownicy spółki Sereso w Kłopocie pod Inowrocławiem od października otrzymują tylko niewielkie zaliczki na poczet pensji. Potwierdzili to kontrolerzy Państwowej Inspekcji Pracy. Do zaległości w stosunku do pracowników przyznaje się też właściciel firmy.
Pracownicy firmy Prossob, której właściciel Janusz S. ma kłopoty z prawem (zdefraudował zboże należące do Agencji Rynku Rolnego), mają problemy z kolejnym pracodawcą - spółką Sereso z Szadłowic, która wydzierżawiła obiekty po Prossobie. "Od października ubiegłego roku nie otrzymujemy wypłat, tylko niewielkie zaliczki na poczet wynagrodzeń, po 100-200 zł" - napisali do "Pomorskiej".
Kontrola trwa
Państwa Inspekcja Pracy rozpoczęła
kontrolę w Sereso 10 marca i jeszcze jej nie zakończyła, ale ze wstępnych
ustaleń wynika, że pracownicy mają rację. - Inspektorzy stwierdzili liczne
nieprawidłowości w tej spółce - dowiedzieliśmy się od Sławomira Sakrajdy,
zastępcy dyrektora Okręgowego Inspektoratu Pracy w Bydgoszczy. - Właściciel
nie przestrzega prawa pracy i przepisów bhp.
Inspektorzy nie znają jeszcze kwoty zaległości w stosunku do pracowników Sereso, ale podejrzewają, że będzie to kilkaset tysięcy złotych. - Nie wiemy, czy zaliczki w wysokości 100-300 zł były wypłacane pracownikom na poczet pensji podstawowej, zasiłków chorobowych czy innych świadczeń - mówi dyrektor Sakrajda.
Prezes nie bierze
Właściciel i jednocześnie prezes
Sereso (- Tylko bez nazwiska!) przyznaje, że od października nie wypłaca
pracownikom całości należnych świadczeń. - Sam nie biorę pieniędzy od
września - twierdzi i tłumaczy, że ma kłopoty. O naturze kłopotów nie chce
jednak mówić (Sereso zajmuje się skupem i przerobem zbóż), nie chce też
zdradzić, ile osób zatrudnia. Twierdzi jednak, że zaliczki wypłaca większe - od
100 do 800 zł.
"Co z nami będzie?" - pytają zdesperowani pracownicy. - "Opłaty
za prąd i mieszkania mamy już tak zaległe, że boimy się myśleć, co dalej. Z
czego mamy kupować jedzenie dla dzieci?".
Po kontroli PIP wyda spółce
nakaz płatniczy, czyli decyzję administracyjną z rygorem natychmiastowej
wykonalności. Po dwóch tygodniach inspekcja sprawdzi, czy pracodawca rozliczył
się z pracownikami. Jeśli tego nie zrobi, zostanie wszczęte postępowanie
administracyjne, a później sprawa trafi do sądu, co może się skończyć egzekucją
komorniczą.