Dramatycznej sytuacji na rynku pracy nie zmieniło wysokie tempo wzrostu gospodarczego, zanotowane w pierwszym kwartale tego roku. Wprawdzie w marcu odrobinę zmniejszyła się liczba bezrobotnych, ale jest to zjawisko sezonowe.
Zawsze o tej porze roku pojawiają się prace w rolnictwie i budownictwie, które dają na pewien czas zajęcie osobom poszukującym zatrudnienia. Tymczasem praktycznie nic nie zapowiada szybkiego tworzenia nowych miejsc pracy, umożliwiającego ograniczenie bezrobocia. Do tej pory nie udało się bowiem stworzyć w gospodarce sytuacji, która zachęcałaby przedsiębiorców do zwiększania zatrudnienia. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że w przedsiębiorstwach są wciąż duże rezerwy pozwalające nawet na bardzo duży wzrost produkcji dzięki rosnącej wydajności pracowników. W tej sytuacji dopiero utrzymanie wysokiego tempa wzrostu gospodarczego w dłuższym okresie może poprawić sytuację na rynku pracy. Tak już raz było pod koniec pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych, kiedy to musieliśmy dość długo czekać na zmniejszenie się bezrobocia, chociaż gospodarka rozwijała się w szybkim tempie. Ale jeśli nawet w drugim półroczu tego roku wyraźnie zwiększy się liczba nowych miejsc pracy, nie musi to oznaczać, że nastąpi wyraźny spadek bezrobocia. Zwiększa się bowiem liczba ludności w wieku produkcyjnym – jak szacuje prof. Janusz Witkowski, w tym roku o 150-180 tys.