Wśród polskich bezrobotnych są ludzie cywilizacyjnie opóźnieni: nie mają prawa jazdy, telefonu komórkowego, nie mają przyjaciół, dużo piją. Jest ich ponad 600 tysięcy. Jak im pomóc? Jak z podobnym problemem poradziły sobie inne państwa?
W urzędach pracy - to najnowsze dane GUS - zarejestrowanych jest 2 mln 809 tysięcy Polaków - informuje "Gazeta Wyborcza". Dzięki wielkiemu sondażowi "Diagnoza społeczna 2005" możemy ich lepiej poznać.
Bardzo się między sobą różnią. Są zarejestrowani, którzy pracują na czarno. 67 proc. z nich to mężczyźni, przeważnie o niskich kwalifikacjach. Większość z nich - 80 proc. - pracuje w rolnictwie, ogrodnictwie, budownictwie i handlu - dodaje gazeta.
Drugi typ bezrobotnych to ci, którzy zarejestrowali się w urzędzie pracy, ale w gruncie rzeczy pracować nie chcą. 68 proc. to kobiety Zajmują się domem, a w urzędzie rejestrują się zwykle po to, by uzyskać ubezpieczenie zdrowotne.
"Osób, które nie mają pracy, mimo że jej szukają, jest blisko 12 proc. - o jedną trzecią mniej niż pokazują dane oficjalne. To są bezrobotni prawdziwi" - mówi dziennikowi prof. Janusz Czapiński, kierownik projektu "Diagnozy społecznej 2005".
Ta grupa też jest zróżnicowana. Są w niej młodzi absolwenci szkół i uczelni. Ale jak podkreślają eksperci, wśród nich stosunkowo rzadko występuje bezrobocie długotrwałe - pisze "Gazeta Wyborcza".