Holandia może zamknąć swoje rynki pracy dla Polaków, jeśli się okaże, że napływ polskich robotników jest większy niż się spodziewano - powiedział Mark Rutte, wiceminister spraw socjalnych i pracy w telewizyjnym programie Nova.
Do tej pory Holendrzy deklarowali, że nie zastosują żadnych okresów
przejściowych i już od 1 maja przyszłego roku Polacy będą mogli legalnie
pracować w ich kraju. Teraz sytuacja ta nie jest wcale taka pewna. Potwierdził
to holenderskim dziennikarzom premier Jan Peter Balkenende podczas wizyty w
Warszawie, zaznaczając, że Holandia ciągle jeszcze może "ustawić zaporę" w
otwarciu swojego rynku pracy dla obywateli państw nowoprzyjętych do Unii
Europejskiej.
Powodem jest przede wszystkim recesja holenderskiej
gospodarki i wzrost bezrobocia. Ale może nim być także lawinowy napływ polskich
robotników, których już teraz tysiące pracuje w Holandii - legalnie, jako
sezonowi robotnicy zwykle w ogrodnictwie i nielegalnie, przede wszystkim w
budownictwie. Ci ostatni mieszkają najczęściej w warunkach urągających ludzkiej
godności i są wykorzystywani przez nieuczciwych pracodawców. Dopóki są jednak
zatrudnieni na czarno, nie mogą się temu sprzeciwić. Holenderskie władze
zapowiedziały, że zwrócą uwagę na warunki, w jakich Polacy pracują i
mieszkają.