Bezzwrotne dotacje unijne dla bezrobotnych okazały się "kukułczym jajem". Ponad 400 osób w całym regionie warmińsko-mazurskim musi zapłacić ok. 2 tys. zł podatku. Dowiedzieli się o tym, kiedy już wydali pieniądze - pisze "Gazeta Olsztyńska".
W ubiegłym roku ponad 400 bezrobotnych otrzymało unijne dotacje. Pieniądze, które przekazywały wszystkie Powiatowe Urzędy Pracy w regionie, mogli przeznaczyć na założenie własnego biznesu, np. sklepu, zakładu kosmetycznego lub fryzjerskiego, firmy budowlano- remontowej itp., co dla wielu było jedyną drogą wyrwania się z bezrobocia.
Kiedy już wszystko wydali, otrzymali list z urzędu pracy z PIT-em 8-C wraz z informacją o obowiązku zapłacenia ok. 2 tys. zł podatku dochodowego. O tym, że będą musieli coś płacić, nikt ich wcześniej nie poinformował. Dlaczego?
Wydaje się, że zawiniło ministerstwo, które dopiero pod koniec stycznia poinformowało urzędy pracy o obowiązku rozliczenia. Urzędnicy z "zatrudniaka" twierdzą, że gdyby wiedzieli o podatku, na pewno mówiliby o tym bezrobotnym ubiegającym się o dotacje. - Nie mogę się wypowiadać za pracowników Powiatowych Urzędów Pracy, ale prawdą jest, że interpretację przepisów z ministerstwa dostali za późno - mówi Zdzisław Szczepkowski, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy.
Bezrobotnych, którzy o pomoc ubiegają się dopiero teraz, nie czekają już takie niespodzianki - wiedzą już, że w przyszłym roku będą musieli zapłacić podatek. Urzędnicy starają się ich o tym informować.