Od zaraz potrzebujemy ponad 1000 etatów alarmuje Inspekcja Weterynaryjna. Ludzi jest tak mało, że już teraz nie są wykonywane wszystkie obowiązki nałożone przez Unię Europejską.
Unijne przepisy przewidują między innymi, że 10% stad bydła w Polsce powinno być co roku skontrolowane. Ale weterynarze odwiedzają dwa razy mniej, gdyż mają za mało ludzi.
Szacuje się, że tylko w terenie trzeba jak najszybciej zatrudnić 1000 osób w powiatowych inspektoratach weterynarii. Kolejne kilkadziesiąt potrzebnych jest w Głównym Inspektoracie. Weterynarze apelują o większe fundusze na bardzo konkretne cele.
Niskie płace to kolejna bolączką inspekcji. Młodzi ludzie po gruntownym wyszkoleniu szybko odchodzą do prywatnych firm lub wyjeżdżają do Wielkiej Brytanii.
Jedyne z czego cieszą się weterynarze to większe pieniądze na zwalczanie chorób zakaźnych. Wystarczające środki zarezerwowano na walkę z ptasią grypą.
Dwukrotnie wzrosną nakłady na walkę z białaczką. Jest szansa, że za 4 do 5 lat będzie można złożyć w Brukseli wniosek o uznanie nas za kraj wolny od tej choroby. Już teraz mamy sukcesy w walce z brucelozą i gruźlicą bydła.
Kolejnym wyzywaniem przed jakim stoją weterynarze jest uzyskanie funduszy na walkę z chorobą Aujeszkiego. Gdyby udało się ja zlikwidować zniknęły by ostatnie przeszkody w handlu żywymi świniami na terenie Unii Europejskiej.