Po wtorkowej debacie w Parlamencie Europejskim w Strasburgu trudno przewidzieć, czy eurodeputowani zagłosują w środę za wprowadzeniem zakazu dłuższego niż 48 godzin tygodnia pracy.
W burzliwiej dyskusji starli się obrońcy socjalnego modelu Unii Europejskiej, którzy są za tym, by w UE nie można było - bez wyjątków - pracować dłużej niż 48 godzin tygodniowo, oraz zwolennicy bardziej liberalnego podejścia, na ogół eurodeputowani z Wielkiej Brytanii i nowych krajów członkowskich. Chcą oni, by nowa dyrektywa o czasie pracy zezwalała, tak jak jest obecnie, by każdy kraj mógł pod pewnymi warunkami wydłużyć 48-godzinny tydzień pracy.
"Ja osobiście jestem za większą elastycznością i możliwością odstępstw od sztywnych 48 godzin. Zarówno w sytuacji, gdy takie ustępstwo byłoby efektem układów zbiorowych, jak i indywidualnych umów pracodawca-pracownik w krajach, gdzie - tak jak w Polsce i Wielkiej Brytanii - nie ma tradycji układów zbiorowych" - powiedział we wtorek Jacek Protasiewicz (PO), członek Komisji PE ds. zatrudnienia.
Przyznał jednak, że zarówno Polacy, jak i cała grupa chadecji i konserwatystów, do której należy PO (największa grupa w PE - 268 eurodpeutowanych) jest podzielona w tej kwestii i wciąż nie wiadomo, jak zagłosuje. Zdaniem Protasiewicza, w jego grupie Brytyjczycy, Irlandczycy, Niemcy, Austriacy, Szwedzi i eurodeputowani z nowych krajów przychylają się raczej do bardziej elastycznego podejścia.
Podczas debaty padały argumenty, że "ograniczenie elastyczności nie idzie w parze z unijną Strategią Lizbońską" (strategia gospodarcza) i "nie jest to polepszenie sytuacji na rynku pracy", bo w Wielkiej Brytanii, gdzie stosuje się najwięcej odstępstw od 48-godzinnego tygodnia pracy, bezrobocie jest znacznie niższe niż średnia unijna.
Tymczasem socjalista Alejandro Cercas, sprawozdawca dyrektywy w Parlamencie Europejskim, apelował o zniesienie wyjątków. Jak tłumaczył, bardziej restrykcyjne podejście do czasu pracy uwzględnia potrzeby pracowników. "Musi być czas na pracę i na życie rodzinne" - mówił.
Jego raport, przyjęty wcześniej przez parlamentarną Komisję ds. zatrudnienia, proponuje trzyletni okres przejściowy, w którym pracownicy mogliby pracować dłużej niż wynosi limit.
Inna kwestia budząca kontrowersje dotyczy tzw. czasu gotowości (np. dyżurujących w nocy lekarzy) do wypełniania obowiązków służbowych. W przeciwieństwie do tego, co proponowała Komisja Europejska, Cercas postuluje, by "czas gotowości" był traktowany jako normalny czas pracy.
8317391
1