W porównaniu z poprzednimi latami liczba pracujących "na czarno" zwiększyła się o 400 tys. Jedną z najbardziej wypełnionych takimi pracownikami branż jest budownictwo.
Według GUS, około 760 tys. osób, które twierdziły, że są pracownikami najemnymi, w rzeczywistości nie miało umowy o pracę. Pracujących "na czarno" najwięcej jest w budownictwie, i więcej wśród mężczyzn niż wśród kobiet. W Polsce, ale także we Włoszech, Hiszpanii czy Grecji "szara strefa" może sięgać 20-25 proc. PKB, co oznacza, że około 1/4 aktywności gospodarczej jest nieopodatkowana, a to utrudnia kształtowanie polityki gospodarczej.
Dane ministerstwa
Według szacunków Ministerstwa Gospodarki i Pracy 6% Polaków pracuje "na czarno". Spośród 3 mln bezrobotnych Polaków milion pracuje w szarej strefie. Kolejny milion to, według przedstawicieli resortu gospodarki i pracy, w większości osoby długotrwale bezrobotne i takie, które zatraciły zdolność do szukania i podjęcia pracy. Służby kontrolne państwa czują się wobec tego problemu bezsilne.
Ekonomiści już martwią się, że za kilka lat będzie u nas brakowało rąk do pracy. Deficyt może się objawić już przy 15-procentowej stopie bezrobocia. Już teraz, przy tak wysokim bezrobociu, sięgającym 19 proc., brakuje fachowców w niektórych specjalnościach. Do tego nasz rynek pracy charakteryzuje się bardzo małą elastycznością. Wciąż pokutuje przekonanie, że jeśli ktoś skończył szkołę zawodową o specjalności obróbka skrawaniem, to do końca życia będzie się utrzymywał z wyuczonego fachu...
Jakie prognozy?
Resort gospodarki uważa, że w ciągu 10 lat bezrobocie w Polsce może spaść do poziomu 5-6 proc, ale wymaga to głębokich zmian strukturalnych w gospodarce. Podstawą tych zmian będzie Narodowy Plan Rozwoju na lata 2007- 2013. Plan zakłada, że średnie tempo wzrostu PKB w tym okresie wyniesie około 5 proc., a średnioroczna inflacja nie przekroczy 3 proc.