Rolnicy nie będą uprawiali roślin wysokobiałkowych, jeżeli nie będzie się to im opłacało, trzeba stworzyć większe zachęty - uważają posłowie z sejmowej komisji rolnictwa.
W czwartek komisja ta kontynuowała środowe posiedzenie poświęcone uprawie roślin wysokobiałkowych w kraju. Zastanawiano się jak zwiększyć ich produkcję, tak, by chociaż w 50 proc. wyeliminować z pasz genetycznie modyfikowaną importowaną śrutę sojową.
Polska kupuje ok. 2 mln ton śruty sojowej rocznie. Najwięksi producenci soi na świecie to USA, Brazylia i Argentyna.
W latach 2011-2015 realizowany był przez placówki naukowe specjalny program, który miał na celu ulepszenie krajowych roślin wysokobiałkowych, chodziło m.in. o wzrost plonów, ułatwienie zabiegów agrotechnicznych. Pracowano też nad usunięciem z nich substancji szkodliwych, aby mogły być one w większym stopniu stosowane w żywieniu zwierząt.
Od tego roku rozpoczyna się kolejny program wsparcia upraw roślin wysokobiałkowych na lata 2016-2020. Na ten cel budżet wyda 33 mln zł.
W ub. roku powierzchnia upraw roślin strączkowych i motylkowych wzrosła dwukrotnie do 690 tys. hektarów. Jak zauważył wiceminister Jacek Bogucki, nie przekłada się to jednak na wzrost krajowych komponentów do pasz, bowiem tylko nieznaczna ilość tych roślin trafia do wytwórni pasz. Dodał, że obecnie nie da się zwiększyć dopłat do upraw tych roślin, bo pula środków na ten cel została zatwierdzona przez KE.
W 2015 r. na ten cel było 286 mln zł (kwota 2 proc. dopłat bezpośrednich na dany rok). O dopłaty ubiegało się 233 tys. rolników. Stawka dopłaty - to 415 zł/ha.
Zdaniem Boguckiego, podwojenie upraw roślin białkowych jest efektem tzw. "zazielenia" (tj. obowiązkowej od ubiegłego roku praktyki rolniczej korzystnych dla klimatu i środowiska). Poinformował, że 50 proc. zgłoszonych upraw do dopłaty za "zazielenienie" - to międzyplony ścierniskowe, 36 proc. - uprawy w plonie głównym, wiążące azot. Z tego ocenia się, że większość - to rośliny motylkowe, a głównie łubin.
Rolnicy nie działają hobbystycznie, jak się nie opłaca nie będą uprawiać wysokobiałkowych - stwierdził Zbigniew Dolata (PiS). Tym bardziej, że plony roślin strączkowych są bardzo zmienne, a ich wydajność niewielka.
Poseł zaznaczył, że naukowcy uważają, że obsianie 500 tys. hektarów takimi roślinami pozowali na zastąpienie połowy ilości importowanej śruty sojowej, podczas, gdy o dopłaty w 2015 r. wnioskowano na powierzchnię 690 tys. hektarów. Jak mówił, dopłaca się do lucerny i koniczyny, upraw które nie mają znaczenia paszowego. Natomiast należałoby zwiększyć dofinansowanie do upraw białkowych, które potrzebne są by zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe kraju.
Zaproponował by ustalić "cele wskaźnikowe", które byłyby obowiązujące dla wytwórni pasz. tj. taki zakład byłby zobowiązany do zakupu określonej ilości krajowych surowców wysokobiałkowych. Za takim rozwiązaniem opowiedzieli się m.in. Krzysztof Ardanowski (PiS) i Mirosław Maliszewski (PSL).
Komisja rolnictwa powołała dwie podkomisje: podkomisję nadzwyczajną ds. spółdzielczości rolniczej oraz podkomisję stała ds. monitorowania Wspólnej Polityki Rolnej Unii Europejskiej.
(PAP)