Miniony sezon wegetacyjny nie okazał się tak korzystny dla producentów rzepaku ozimego, jak można było przypuszczać. Pomimo spodziewanych plonów rzędu 4 t/ha i wyższych wielu rolników uzyskało plony na poziomie 3 t/ha lub niższe. Powodów tej sytuacji należy doszukiwać się przede wszystkim w przebiegu warunków pogodowych.
Koniec lata 2016 r. był ciepły i suchy. Nie były to idealne warunki do kiełkowania i wschodów nasion rzepaku ozimego, ale umożliwiły sprawne i terminowe przeprowadzenie siewu. W wielu rejonach Polski odnotowano znaczące uszkodzenia korzeni przez larwy śmietki kapuścianej, które osłabiły młode rośliny i spowodowały ich wypady. Wraz z nadejściem października pogoda uległa zmianie – rozpoczął się trwający kilka tygodni okres obfitych opadów deszczu i niskich temperatur. Dobre zaopatrzenie w wodę i korzystniejsze temperatury w drugiej części jesieni umożliwiły wykształcenie prawidłowo rozbudowanych rozet, co dobrze przygotowało rośliny do okresu spoczynku zimowego.
W większości przypadków rośliny rzepaku ozimego dobrze przetrwały zimę i zaobserwowano tylko nieznaczne obniżenie obsady. Wyjątkiem były plantacje uszkodzone przez śmietkę, gdzie odnotowano większe straty po zimie. Wiele plantacji było wówczas nadmiernie uwilgotnionych i często nie było możliwe terminowe rozpoczęcie wiosennego nawożenia azotowego, szczególnie na cięższych glebach. Wczesne dostarczenie składników pokarmowych roślinom w tym czasie umożliwia im szybką regenerację i wczesne wznowienie wzrostu. Niska lub opóźniona dostępność tych składników, szczególnie w przypadku odmian o szybkim tempie wzrostu wiosną, przyczyniają się zatem do ograniczenia potencjału plonowania roślin.
Chłodny i deszczowy kwiecień oraz lokalne przymrozki na przełomie kwietnia i maja spowolniły tempo asymilacji składników pokarmowych przez rośliny oraz wpłynęło na obniżenie aktywności owadów zapylających na początku okresu kwitnienia. Jak powszechnie wiadomo jest to okres szczególnie wrażliwy dla rzepaku, ponieważ ma istotny wpływ na ilość zawiązywanych łuszczyn, a więc i na plon. Ponadto zaobserwowano objawy żerowania takich szkodników łuszczynowych, jak chowacz podobnik oraz przyszczarek kapustnik. Zmusiło to rolników do kilkukrotnego stosowania oprysków insektycydami, jednakże ze względu na niekorzystne warunki atmosferyczne często były one spóźnione i przez to nieskuteczne. Utrzymująca się deszczowa pogoda po kwitnieniu rzepaków sprzyjała porażeniu roślin przez zgniliznę twardzikową. Nasiona pochodzące z plantacji porażonych tą chorobą są zwykle mniejsze niż zazwyczaj, a mniejsza masa tysiąca nasion oznacza niższy plon.
Koniec okresu dojrzewania rzepaków ozimych i początek ich zbiorów przypadł na okres o intensywnych opadach deszczu, silnych wiatrach i licznych burzach gradowych. Zespół tych niekorzystnych zjawisk przyczynił się do nierównomiernego dojrzewania łuszczyn oraz spowodował pękanie łuszczyn i osypywanie się nasion. Wielu rolników przeprowadziło spóźnioną desykację, co przeciągnęło moment zbioru. Po raz kolejny w tych trudnych warunkach dobrze spisały się odmiany posiadające podwyższoną odporność na pękanie łuszczyn i osypywanie się nasion. Cecha ta zapewnia większą elastyczność w zakresie terminu zbioru i minimalizuje straty plonów oraz przyczynia się do ograniczenia presji samosiewów.
Przykładem takich odmian są mieszańce DK Exception (113% wzorca – 4,97 t/ha) oraz DK Extract (114% wzorca – 5,01 t/ha). Co roku obydwie odmiany ze względu na ponadprzeciętny poziom plonowania zajmują czołowe miejsca w doświadczeniach porejstrowych (PDO) COBORU.
Obniżone plonowanie rzepaków ozimych w tym roku zdziwiło wielu rolników. Wiosną większość plantacji wizualnie prezentowała się dobrze, co pozwalało mieć wysokie oczekiwania odnośnie plonów. Ostateczny sukces w uprawie tego gatunku zależy jednak od wielu różnych czynników i często drobne zdarzenia mogą mieć istotny wpływ na efekt końcowy.
Marcin Liszewski