Od 8 do 13 kg miodów wiosennych z ula zebrali w tym roku pszczelarze na Podkarpaciu. "Zadecydowała o tym sprzyjająca pogoda" - powiedział w piątek PAP prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Rzeszowie Tadeusz Dylon.
Zauważył, że przed rokiem "tych miodów prawie nie było". "W ubiegłym roku wiosna była zimna i deszczowa, a w okresie kwitnienia lipy i akacji pojawiły się przymrozki. Tej wiosny było odwrotnie. Słoneczna pogoda zachęcała pszczoły" - zauważył Dylon.
Jednak gwałtowne ocieplenie na początku kwietnia sprawiło jednoczesne kwitnienie wielu drzew i krzewów. "W konsekwencji trudno jest wyodrębnić poszczególne odmiany miodów. Na ogół są to miody wielokwiatowe" - wyjaśnił prezes rzeszowskiego Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy.
Jego zdaniem, "nie będzie to dotyczyć miodów z akacji i lipy", które "aktualnie kwitną". "Na pewno będziemy mieli odmiany tych miodów" - dodał Dylon.
W ubiegłym roku pszczelarze z Podkarpacia zebrali średnio 6-7 kg z ula. W 2016 r. było to 13 kg z ula, a trzy lata temu nawet 30 kg.
Miody wiosenne nie są w regionie głównym produktem miejscowych pszczelarzy. W południowo-wschodniej Polsce przeszło połowa pasiek wytwarza miód ze spadzi iglastej.
Spadź, zwana również rosą miodową, występuje latem na igłach oraz gałęziach jodły i świerka, a także na niektórych drzewach liściastych. Składa się głównie z soków roślinnych.
Miody spadziowe mają m.in. walory lecznicze. Są blisko dwa razy droższe od innych gatunków. Produkują je głównie pasieki położone w lasach Bieszczad, Beskidu Niskiego oraz pogórzy Dynowskiego i Przemyskiego. Poza Podkarpaciem pasieki przygotowane na zbiory miodu spadziowego można spotkać m.in. w woj. świętokrzyskim i małopolskim.
Na Podkarpaciu ponad 4 tys. pszczelarzy prowadzi 110 tys. rodzin pszczelich. Na jeden kilometr kwadratowy przypada tam sześć rodzin pszczelich; przeciętna krajowa to cztery rodziny.
Alfred Kyc (PAP)