Od samego początku okresu powyborczego trwają wymiany kadr w spólkach skarbu państwa. Zawsze trwa ta sama dyskusja i publiczne zastanawianie się wg jakiego klucza te stanowiska są obsadzane. Skąd biorą się ludzie, którzy jak "desant angielski" lądują w spółkach skarbu państwa na stanowiskach w których powinny decydować tylko kompetencje (i to te najwyższe). Pal licho firmy prywatne, bo to właściciel decyduje komu powierza określone stanowiska i to jego wyłącznie sprawa bo wydaje swoje pieniądze.
Inaczej sprawa się ma do wspomnianych spółek skarbu państwa, bo to społeczeństwo jest właścicielem tych fabryk, firm państwowych i to społeczeństwo ma prawo domagać się kompetentnych ludzi na określonych stanowiskach, bo tylko dobrze wykształceni i sprawni managerowie mogą prowadzić każde firmy (i te państwowe też) do szybszego rozwoju.
Tymczasem bezwstydni politycy robią sobie żarty ze społeczeństwa, swoich wyborców i wysyłają na stanowska spółek skarby państwa osoby, które raczej nie poprawią kondycji spółek do zarządów których sie wg jakiegoś paRtyjnego klucza dostają.
Przez media ostatnio przetacza się dyskusja która dotyczy wiceprezes zarządu Krajowej Grupy Spożywczej. Opinia publiczna zadaje sobie pytanie: czy ta osoba posiada wystarczające kompetencje aby zarządzać obszarem, który został jej w tej firmie powierzony.
I tak Życie Stolicy zastanawia się na czym polega marketing KGS w wydaniu nowego członka ds. marketingu i promocji pani Olgi Adamkiewicz? cytując jej wpisy z mediów społecznościowych. Lepszego źródła chyba nie ma.
Wpadam jak kometa Halleya
Wpadam najczęściej do firm, w których zaczynam pracę, jak kometa Halleya. Spodziewana, ale jednak zaskakująca. Teraz właśnie przechodzimy szok kulturowy – ja ze swojej strony, a Krajowa Grupa Spożywcza S.A. ze swojej. I myślę, że obie strony są zaskoczone. Póki co, w mojej subiektywnej ocenie, bilans mamy pozytywny -stwierdza Pani wiceprezes.
Równość, ani kroku do tyłu
Widzimy się może 23 czerwca w Poznaniu na konferencji o równości? Bo ja myślę, że powinniśmy! Women on boards, równouprawnienie, luka płacowa, i nie tylko… a to wszystko w kontekście realnej dyskusji diagnozującej sytuację, w której jesteśmy, i jak możemy iść dalej. W kontekście sytuacji geopolitycznej, uważam, że nie powiniśmy się cofać ani kroku do tyłu.
Mamy przykłady krajów, w których prawa kobiet zostały zwinięte tak szybko, że dziesiątki lat postępu zniknęły jak zdmuchnięty proch. I bardzo mi osobiście zależy na tym, żebyśmy jednak nie cofali się ani o krok – pisze pani wiceprezes KGS w odpowiedzi na wpis Magdaleny Sobkowiak, podsekretarza stanu ds. europejskich w KPRM.
i poniżej kolejne stwierdzenia i definicje Pani wiceprezes KGS
Czym jest plotka?
Czym tak naprawdę jest plotka? I co nam robi? … Rozmowy kobiet przy np wykonywanych czynnościach domowych w dawnych czasach niosły w sobie walor informacyjny oraz były forma przekazywania wiedzy plemiennej. Nie było wtedy pisma. Albo było dostępne dla wybranych. Nie było technologii, która teraz nas wspiera. Ta forma komunikacji, artybuowana kobietom, jest pozostałością tego właśnie zwyczaju, który miał zupełnie rozsądną i konstruktywną intencję.
Rozmowa, jeśli przepoczwarzona w formułę czegoś co nazwiemy sobie „plotką nowoczesną”, staje się bronią wizerunkową nagminnie używaną w biznesie, relacjach, polityce i właśnie każdym obszarze naszego życia. …
– Ktoś podjął decyzję o czymś. (Finalnie nie ważne o czym.)
– Olga podjęła decyzję.– Napewno?– Tak słyszałam.– O to słabo.– Nie spodziewałabym się tego po niej…I tak dalej. I tak dalej. I tak na dalej. Na końcu tej historii jest opowieść pełna nieprawdy. Krzywdząca. Albo niesprawiedliwa. Albo budząca brak zaufania do tego człowieka, którego ta plotka dotyczy. Obojętnie jaki jest ten efekt, zawsze będzie negatywny dla tego człowieka. Ja już słyszałam o sobie chyba wszystko. Przez to, że jestem niekompetentna. Głupia wręcz. Nieodpowiedzialna. Agresywna. Niedecyzyjna. Zbyt decyzyjna. Bez poparcia. Bez wiedzy. Emocjonalna.…
Smutne? Smutne. Pytanie jednak kluczowe jest co możemy zrobić, żeby temu przeciwdziałać.Women in Tech
Trzeba robić. A nie gadać…
– brzmi pierwsze zdanie kolejnego posta. Brzmi obiecująco, czytajmy dalej
Cała Polska w tym tygodniu, każdy w swoich barwach, jeśli chodzi o przekonania, żyje wynikami wyborów. W moim otoczeniu wszyscy są w jakiś emocjach – złości, szczęścia, zdenerwowania i pogłębiają już porwaną do granic możliwości tkankę społeczną. Ciągle oceniamy. Aż moim zdaniem w tym krzyku społecznym przestajemy już cokolwiek słyszeć.
Wczoraj miałam okazję być z m.in z Olga Kozierowska, Małgorzata Rybak-Dowżyk na side event konferencji Perspektywy Women in Tech , gdzie w formie round table rozmawialiśmy o tym co możemy zrobić z unconscious bias. Jak one płyną przez nas – w pracy, też w życiu osobistym. I jak osoby mega aktywnie zaangażowane w budowanie kultury różnorodności, i tak ciągle musimy wykonywać pracę nad soba. Bardzo relevant temat w aktualnym momencie.
I nie chodzi tylko o kobiety, chociaż w gorącej atmosferze post wyborczej będzie o kobietach….
1. Ta praca się nigdy nie kończy. To nie jest tak, że świat dookoła nas nie reaguje naturalnym oporem na zmiany. Przykład takiego oporu połączonego z zaniedbaniem komunikacyjnym (każdego z nas) mamy w wynikach wyborów.
Świat się nie kończy
I co? Świat się nie skończył drugiego czerwca Anno Domini 2025? Po wyborach? Słońce wstało? Ciągle dom stoi? Rodzina jest? A pies chce wyjść na spacer, bo tak jak codziennie chce mu się siusiu? Piszę ten post, nie znając wyników wyborów. W niedzielę. W czasie ciszy wyborczej. Po tym jak oddałam ważny głos w Wyborach Prezydenckich. Wybory prezydenckie mają to do siebie, że:…
2️⃣ Rozgrywają się w drugiej turze w nastroju „now or never”. To mobilizuje elektorat i jest bardzo ważnym elementem strategii komunikacji. Ja postawiłabym jednak tezę, że żaden człowiek nie zginie niezależnie od tego kto będzie naszym prezydentem.
3️⃣ Nie umrzemy jeśli Prezydentem RP nie będzie nasz fawort. Nie wiem kto jutro wygra, ale wiem, że nie padnę na zawał jeśli to nie będzie mój kandydat.
Demokracja
Moc jest z wami
Zanim coś powiemy
A gdybyśmy tak wszyscy na moment wzięli głęboki oddech i pomyśleli ZANIM coś powiemy? Czy świat nie byłby ciut lepszy? Bo ja myślę, że byłby. Ostatnie kilka dni to karuzela emocji. Każdy w swojej bańce informacyjnej. Toniemy w dezinformacji. Ci z prawej swoje. Ci z lewej swoje. Centrum swoje. Jeden hasztag#latarnikwyborczy stabilnie i bez wielkich zmian się trzyma. Nie komentuję co komu w duszy gra, ale namawiam bardzo ciepło do przyjrzenia się, co Wam jest najbliższe i głosowania w drugiej turze zgodnie ze sobą. Po prostu.…
Społeczeństwo przemówiło w niedzielę. Możemy się złościć na siebie nawzajem. Kłócić. Przekonywać. Możemy wstawać od stołu w złości. Trzaskać drzwiami. Albo możemy zacząć się słuchać i próbować sie usłyszeć. Na chwilę zamilknąć. I zastanowić się co mówią Ci INNI ludzie. A może to ja albo Ty jesteśmy tymi INNYMI ludźmi? I może to nie my jesteśmy w większości? Co to o nas mówi? I o czym świadczy?
A może gdzieś się po drodze zaplątaliśmy i naprawdę oślepliśmy na problemy większości? Zbyt skupieni na sobie? Nie wiem. To co wiem natomiast to, że to wszystko było bardzo duży sprawdzian dla naszego człowieczeństwa i demokracji. Niezależnie od wyniku, niezależnie od opcji, która jest naj bliższa życzę sobie i Wam umiejętności zbudowania dialogu.
Chodźmy zagłosować w niedzielę
3… 2… 1… i cisza! teraz już tylko chodźmy zagłosować w niedzielę. To naprawdę bardzo ważne. Głosuję, bo chcę żeby mój syn Paweł (będzie mógł głosować dopiero za rok) żył w demokratycznym Państwie. Mówię to przy każdych wyborach. I przy każdych mowie, że są najważniejsze z dotychczasowych. Co smutne. To ciągle prawda.
Nie pojechałam na Impact
NIE pojechałam do Poznania na Impact CEE’25. Jak żyć? I sobie poradzić z FOMO (fear of missing out)? Nie wiem jak Wy, ale ja mam obsesję na tym, żeby nie zgubić tempa, być tam, gdzie toczą się główne rozmowy, a jeszcze jestem jak dzieciak, który najchętniej też chciałby być tam gdzie jest super cool. A Impact. Ustalmy. Jest super cool.
Mało tego, bardzo dużo moich znajomych, współpracowników (aktualnych i byłych), osób, które śledzę z zapartym tchem powtarzając sobie, że chciałabym być taka jak dorosnę jest aktualnie na Impact. I na bank mają świetne rozmowy, zatrzymali się na chwile w swoich wspaniałych życiach, i jeszcze sprawiają, że ich życia są jeszcze wspanialsze, dzięki temu co się od siebie uczą. A MNIE TAM NIE MA.
Macie tak? Ja mam tak bardzo często. Nie mogę być na Impact, bo jestem zawalona robotą po czubek kitki. Nie jestem na Impact, bo nie ma absolutnie żadnego uzasadnienia biznesowego w tym momencie mojej kariery, żebym tam była, poza ogólnym rozwojem własnym. Siedzę zakopana w stosach nowych dla mnie obszarów i tematów, uczę się o epidemii szarka, który próbuje nam zjeść buraki, potrzebne do produkcji cukru, nocami rysuję nowe struktury procesów i potencjalnych systemów pracy dla moich zespołów, a w ciągu dnia poznaje ludzi, z którymi przyjdzie mi spędzić najbliższe lata.
Wszelkie pomysły jak zracjonalizować FOMO mile widziane. Na razie idzie mi kiepsko. ; )
Sukces pisany szminką
Kiedy można porozmawiać z kimś super mądrym tak jak Roza Szafranek. Warto? Oj. Warto. Jak jeszcze do tego powiedzieć o tym jak budować poczucie dumy ze swoich sukcesów, tak jak od miesięcy opowiadamy razem z Olga Kozierowska w ramach kampanii Sukces Pisany Szminką x We Did It In Poland… To jeszcze lepiej. Jak można się spodziewać, że rozmowa będzie błyskotliwa, niepozostawiająca złudzeń i wprost… To w ogóle najlepiej. Zapraszam serdecznie, w imieniu Róży, swoim i HR Hints! Przyszła środa o 12.30.
Społeczność LGTB stają się tym czym stali się Żydzi przed II wojną światową
Idą wybory prezydenckie. I poziom nerwowości w wielu obszarach naszego życia wzrasta. Poziom agresji społecznej również. Wybory prezydenckie mają to do siebie, że są inne niż jakiekolwiek inne wybory. Są w nich emocje nie do powtórzenia w wyborach parlamentarnych, czy samorządowych. Istne igrzyska populizmu. Argumenty merytoryczne mieszają się w sposób absolutnie pozbawiony logiki z tymi, które są emocjonalne i sprowadzają się do naszej preferencji odnośnie charakterystyki „idealnego prezydenta”.
W tych wyborach wyjątkowo przyglądam się im z pewnej odległości, i to mieszanie się narracji oglądam z rosnącym niepokojem. Wiele rzeczy mnie porusza na poziomie osobistym. Chyba najbardziej wstrząsają mną niezmiennie wprost wyprowadzane akty agresji wobec dzieci, mniejszości, czy narodowych, czy religijnych, czy ludzi takich jak ja, czyli przedstawicieli LGBTQ+….
Bardzo poruszył mnie protest kibiców przeciwko „tęczowemu Rafałowi” i Sławomirowi Nitrasowi, któremu przybili branie narkotyków. Nie dlatego, że tym postem udzielam komukolwiek wsparcie, ale dlatego, że jest to świadectwo czasów, w których żyjemy.
Wg psychologii społecznej grupy jednoczącą się zawsze najsilnej przeciwko wspólnemu wrogowi a nie wbrew pozorom wspólnym konstruktywnym celom. To w jakimś sensie smutne, że społeczność LGBT, która wbrew pozorom statycznie nie stanowi jakiejś najmniejszej grupy społecznej stała się osią konsolidującą różne środowiska.
Byłam niedawno na konferencji w Brukseli, w której bardzo znana badaczka społeczna powiedziała takie zdanie „Społeczność LGBT staje się tym czym stali się Żydzi przed II wojną światową – osią narracyjną do konsolidacji PRZECIWKO”.
Nie sądzę, że taka antagonizacja zaprowadzi nas ku lepszej i świetlanej przyszłości. Szczególnie, że mamy większe problemy jako kraj. Od ochrony naszej wschodniej granicy zaczynając.
Mam taką obawę, że za chwilę dopadną nas Płaskoziemcy
Oburzenie dominuje nagłówki po wczorajszej przedziwnej (kolejnej przedziwnej) debacie w Super Expresie. Wszyscy są na kogoś oburzeni. Na Brauna. Na Maciaka. Kandydaci na siebie nawzajem. …A społeczeństwo patrzy.
Przyglądam się temu zadziwiona (ja dla odmiany nie czuję się niczym oburzona) i zastanawiam się jak to się stało, że jesteśmy w miejscu, w którym w ogóle rozpatrujemy tych wszystkich przedziwnych ludzi w kontekście Kandydatów Na Prezydenta.
Tracimy nasz czas, emocje, słowa (mój post też jest tego przykładem) na rozmowę o ludziach i rzeczach absurdalnych. Pozwoliliśmy, żeby do naszej narracji publicznej wdarły się z impetem teorie spiskowe, nieprawdy i pół-prawdy.
Zadumiona dziś pozostanę. I zachęcę nas i siebie dzisiaj do refleksji nad odpowiedzialnością za słowa, które wypowiadamy. Czy nie żyło by nam się lepiej bez tych głupot? Mam taką obawę, że za chwilę dopadną nas płaskoziemcy i w swojej tolerancji dla wolności słowa będziemy jeszcze rozważać publicznie jak wejść z nimi w rozsądną i grzeczną polemikę. A tego mogłabym naprawdę nie wytrzymać ; )
Bezpieczeństwo energetyczne
Bezpieczeństwo energetyczne jest ważne. Żeby nie powiedzieć, że absolutnie krytyczne. To moja pierwsza myśl z wczoraj z Katowic z European Economic Congress (Europejski Kongres Gospodarczy). Druga jest taka, że to bardzo wielki kongres. �� ale w tym roku, dodatkowo, to była ważna i unikalna edycja kongresu, bo związana z Polską Prezydencją.
W kontekście Krajowa Grupa Spożywcza S.A. myślę, że musimy się dokładnie przyjrzeć naszej polityce energetycznej, przypatrzeć jaka jest nasza rola w zbudowaniu bezpieczeństwa żywnościowego kraju, ale również skupić się na skutecznym domknięciu konsolidacji naszych spółek zależnych.
Nie byłabym sobą, gdyby nie ucieszyła mnie reprezentacja kobiet w tych panelach oraz rozmowach, na których byłam – Ministra Magdalena Sobkowiak, Ministra Aleksandra Gajewska, Ministra Profesor Marzena Czarnecka, Olga Kozierowska, Dorota N. Haller (she/her), Joanna Burnos, i wiele innych wspaniałych, przemądrych kobiet, które reprezentują nasze interesy w różnych kontekstach.
Jak państwo widzicie wpisy te mają wiele „wspólnego” z marketingiem i sprzedażą cukru, czy innych produktów (zboże, rzepak, nawozy, produkty nasienne itd), którymi obraca sam KGS lub spółki zależne. Od 1 kwietnia 2025 r.(brzmi jak prima aprilisowy żart) pełni funkcję Członkini Zarządu Krajowej Grupy Spożywczej S.A. W zarządzie KGS S.A. Olga Adamkiewicz nadzoruje komórki działające w obszarze handlu, logistyki, innowacji, informatyki, marketingu, komunikacji oraz zarządza Biurem Kontroli Jakości.