Umowa zawarta z firmą Polturf na organizację Dni Koni Arabskich oraz aukcji koni była niekorzystna dla stadnin - podkreślił wiceminister rolnictwa Zbigniew Babalski. Wskazał m.in. na podniesienie prowizji dla firmy z 10 do 12 proc. otrzymywanej od sprzedaży koni.
Wiceminister odpowiadał w czwartek na pytania posłów PiS dotyczące m.in. zawartej umowy między firmą Polturf a stadninami koni w Janowie Podlaskim, Michałowie i Białce.
Posłowie pytali o sprawę "podejmowania i realizacji wybranych decyzji w zakresie rozporządzania mieniem przez Agencję Nieruchomości Rolnych w Warszawie w latach 2010-2015, jeśli chodzi o przejmowanie wpływów z tytułu organizacji Dni Konia Arabskiego w Janowie Podlaskim przez prywatny podmiot ze szkodą dla spółek Skarbu Państwa zajmujących się hodowlą koni arabskich, nadzorowanych przez ANR".
Pod koniec lutego prezesi stadnin w Janowie Podlaskim i Michałowie - Marek Trela i Jerzy Białobok - zostali zdymisjonowani przez prezesa ANR Waldemara Humięckiego. Jak podkreślono głównym powodem odwołania była "utrata zaufania". Decyzja ta spotkała się z oburzeniem środowiska w kraju i zagranicą, wiele krytycznych głosów padło ze strony polityków opozycji i mediów.
Babalski poinformował w czwartek, że stadniny w 2001 roku w ramach przetargu wyłoniły firmę Polturf do organizacji największej imprezy konnej w Polsce, czyli sierpniowych Dni Konia Arabskiego oraz aukcji koni Pride of Poland. Do 2005 r. firma organizowała wydarzenia wraz z inną spółką, natomiast od 2006 r. była już wyłącznym partnerem stadnin.
"Od 2001 r. przetarg nie był zawierany, a umowa była aneksowana bez udokumentowanych prób chociażby rozeznania rynkowego wśród innych firma zajmujących się organizacją dużych imprez" - mówił wiceminister. Podkreślił jednocześnie, że na zarządach spółek, czyli stadnin ciąży obowiązek działania przede wszystkim zgodnie z ich interesem.
"Umowa zawarta miedzy firmą Polturf, a stadninami była niekorzystna dla spółek, nie tylko z tytułu wysokości prowizji" - zaznaczył Babalski.
Jak dodał, zgodnie z pismem szefa CBA do ministra koordynatora służb specjalnych, w 2009 r. prowizja ta (od sprzedaży koni na aukcji) wzrosła z 10 do 12 proc. Wiceminister dodał, że w umowie znalazł się zapis gwarantujący, że minimalna kwota wynagrodzenia firmy nie może być niższa niż 550 tys. zł netto. Przyznał jednak, że ten zapis "zniknął w ostatnich latach".
"Brak jest dokumentów, które tłumaczyłyby wzrost wysokości prowizji na rzecz firmy organizującej aukcję. Niewątpliwie na podniesienie prowizji musiały się zgodzić obie strony umowy" - wskazał Babalski.
W 2015 roku firma Polturf otrzymała prowizję "minimum 512 tys. euro", przy wpływach ze sprzedaży z aukcji w wysokości 4,6 mln euro.
Wiceszef MRiRW zwrócił uwagę, że wraz ze wzrostem popularności imprezy, wzrastała kwota uzyskiwana ze sprzedaży koni, a tym samym i prowizja firmy. "To pytanie jest zasadne, czy w tej sytuacji zarządy stadnin nie powinny raczej dążyć do obniżenia tej prowizji, a nie podnoszenia" - ocenił.
Jak dodał Babalski, organizator Dni Koni Arabskich zagwarantował sobie dodatkowe wpływy m.in. z wpłat od sponsorów, od reklamodawców, sprzedaży biletów czy opłat parkingowych.
"W rzeczywistości firma Polturf prowadziła działalność komercyjną na terenie należącym do stadniny koni w Janowie Podlaskim, a więc będącym własnością Skarbu Państwa. Osiągała z tego tytułu wysokie wpływy, niezależnie od przychodów z tytułu prowizji za sprzedane konie. Niewątpliwie uszczuplało to przychody stadnin państwowych, które dostawały wyłącznie pieniądze za sprzedane konie po potrąceniu prowizji organizatora" - zaznaczył wiceminister.
Babalski przyznał, że wyniki finansowe stadnin były dodatnie, lecz "mogłyby być lepsze o miliony złotych gdyby ich zarządy w lepszym stopniu dbały o interesy państwowych spółek hodowli koni przy współpracy z firmą Polturf".
We wtorek minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel poinformował, że Agencja Nieruchomości Rolnych złożyła zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa ws. nieprawidłowości w stadninach koni arabskich w Janowie Podlaskim i Michałowie.
We wtorek Jerzy Białobok odnosząc się do zarzutów ministra Jurgiela ws. firmy Polturf podkreślił, że firma ta została organizatorem Dni Konia Arabskiego na drodze przetargu. „Jest to bardzo specyficzny rynek i nie nikt nie chciał za bardzo się tego podjąć – z tego co pamiętam starały się o to tylko dwie, albo trzy firmy. Nie jest to aż tak atrakcyjne – chodzi o towar, który klient może kupić, ale nie musi” – zaznaczył Białobok.
Ocenił, iż w umowie z firmą Polturf „wszytko jest jasno powiedziane”. „To jest podawanie sum, które firma Polturf otrzymała od sprzedanych koni, ale nie podano, że w tym są także koszty, które firma poniosła. Od tej sumy trzeba odliczyć koszty. Firma Polturf miała zorganizować pokaz – samą imprezę trwającą trzy, cztery dni, wizytę gości i przygotować materiał reklamowy, który wychodził od stycznia każdego roku” – opisywał Białobok.
„Trzeba zadać sobie pytanie, dlaczego aukcja w Polsce była jedyną, która pozostała na świecie po wielu aukcjach i wyznaczała jakiś poziom cen na całym świecie. Była uważana za jedno z najbardziej udanych przedsięwzięć, ocenianych bardzo wysoko przez naszych klientów" - podkreślił.
"Wychodziliśmy z jednego założenia: jako hodowcy, rolnicy potrafimy robić jedną rzecz – dobrze hodować konie i je promować, potrafimy hodować krowy i pozyskiwać pasze dla tych zwierząt. Dlatego powinniśmy się na tym skupić i to po prostu robić. Techniczna organizacja imprezy, rozmowy z klientami, szczególnie ze sponsorami, pochłaniają gigantyczne ilości czasu. Uważamy, że powinna robić to wynajęta firma ” – podsumował Białobok.
Janowską stadniną kieruje obecnie Marek Skomorowski, w przeszłości m.in. zastępca dyrektora lubelskiego oddziału ARiMR, z wykształcenia ekonomista. P.o. prezesa w Stadninie Koni Michałów została Anna Durmała, która jest zootechnikiem.
(PAP)