Choć baryłka ropy Brent kosztuje już ponad 70 dolarów, w minionym tygodniu na polskich stacjach paliwa taniały. Działo się tak dzięki osłabieniu amerykańskiego dolara. W nadchodzących dniach ceny paliw powinny być stabilne - przewidują analitycy.
W minionym tygodniu baryłka ropy Brent przebiła granicę 70 dolarów – przede wszystkim z powodu amerykańskich informacji o zapasach i wcześniejszych deklaracji ze strony Arabii Saudyjskiej, że samoograniczanie producentów z OPEC i ich sojuszników nie skończy się wraz z 2018 rokiem.
"Informacje spowodowały, że ceny ropy nadal rosły, a zapowiedzi rychłego zwiększenia amerykańskiej produkcji do poziomu 10 mln baryłek dziennie nie były w stanie przemóc trendu wzrostowego. Nieznacznie tylko do odbicia przyczyniły się słowa Donalda Trumpa o mocniejszym dolarze, jednak cały czas poziom cen utrzymuje +siódemkę z przodu+" - napisali w piątkowym komentarzu analitycy e-petrol.
Tymczasem na polskich stacjach ceny paliw były niższe niż tydzień wcześniej. Zawdzięczamy to słabości amerykańskiego dolara. Nasza złotówka w relacji do amerykańskiej waluty jest najmocniejsza od końca 2014 r. i skutecznie niweluje skutki drogiej ropy.
"Na przełomie stycznia i lutego spodziewamy się stabilizacji cen na detalicznym rynku paliw. Prognozowane przedziały cenowe na najbliższe dni wyglądają następująco: 4,66-4,75 zł za litr benzyny 95-oktanowej, diesla 4,54-4,63 zł za litr oraz 2,08-2,14 za litr autogazu" - napisali w piątkowym komentarzu.
Analityczka BM Reflex Urszula Cieślak zauważyła, że skala obniżek cen paliw w minionym tygodniu zrekompensowała poprzednie podwyżki. "Obniżki cen są jedynie w pewnym stopniu odzwierciedleniem sytuacji na rynku hurtowym. Nie bez znaczenia pozostaje sezonowy spadek sprzedaży na stacjach, który w wyniku działań konkurencji na rynkach lokalnych, prowadzi do obniżenia marż detalicznych, a w konsekwencji do spadku cen" - zauważyła.
Małgorzata Dragan, Sonia Sobczyk (PAP)