Rekomendacje zespołu ekspertów, a także wyniki misji UNESCO posłużą do wypracowania planu ochrony Puszczy Białowieskiej, dokument w tej sprawie powinien zostać podpisany zimą - poinformował w środę PAP i IAR minister środowiska Henryk Kowalczyk.
Minister poinformował, że w Polsce od wtorku przebywa misja ekspertów UNESCO i Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN), która odwiedzi Puszczę Białowieską.
Puszcza od 2014 r. jest na liście Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. Transgraniczny Obiekt Światowego Dziedzictwa "Bialowieza Forest" obejmuje ok. 141 tys. ha, całkowita powierzchnia (ze strefą buforową) wynosi ponad 308 tys. ha. W ubiegłym roku UNESCO jednak zagroziło, że może wpisać Puszczę na listę w zagrożeniu. Miało o związek m.in. z zwiększającym cięcia aneksem dla planu urządzenia lasu dla Nadleśnictwa Białowieża i jego realizacją. Organizacja zobowiązała też do stworzenia planu ochrony i zarządzania Puszczą Białowieską jako dziedzictwem UNESCO.
Minister poinformował, że we wtorek odbyło się "wstępne" spotkanie w siedzibie resortu z przedstawicielami UNESCO i IUCN. "Teraz przedstawiciele UNESCO pojechali na kilka dni do Puszczy Białowieskiej. Trzy dni będą przebywać na ternie Polski, potem na dwa dni jadą na Białoruś" - wyjaśnił.
Kowalczyk dodał, że ze wstępnych rozmów z przedstawicielami UNESCO i IUCN wynika, że "jest bardzo duże zrozumienie dla skomplikowanych uwarunkowań w Puszczy Białowieskiej". "To jest ochrona obszarów Natura 2000, to jest ekspansja kornika, ale też potrzeby lokalnej społeczności, którą niektórzy w ogóle nie zauważali, a przedstawiciele UNESCO zauważają" - stwierdził.
Szef resortu środowiska poinformował, że w październiku prace powinien zakończyć specjalny zespół ekspertów w MŚ. Dodał, że żałuje, iż nie pracują w nim przedstawiciel ekologów, choć dostali oni zaproszenia.
Dodał, że rekomendacje zespołu oraz wnioski jakie będą płynęły z misji UNESCO będą podstawą do stworzenia planu zarządzania i ochrony Puszczy Białowieskiej, który powinien zostać "podpisany zimą".
Michał Boroń (PAP)