Budowa płotu na wschodniej granicy miała ogromny sens 2-2,5 roku temu, kiedy ognisk ASF było mało; teraz, kiedy wirus jest już w centralnej Polsce, trzeba się nad tym zastanowić - ocenił w czwartek minister środowiska Henryk Kowalczyk. Zapowiedział też większy odstrzał dzików.
Minister w czwartek w Radiu Plus był pytany o zasadność budowy ogrodzenia na wschodniej granicy Polski. Miałby ono ograniczyć napływ dzików zakażonych wirusem afrykańskiego pomoru świń (ASF). Według szacunków resortu rolnictwa budowa płotu będzie kosztowała ok. 235 mln zł.
"Ten płot miał ogromy sens 2-2,5 roku temu, kiedy było kilka małych ognisk (ASF - PAP) przy wschodniej granicy. W momencie, kiedy minęło tyle czasu, ja się zastanawiam nad celowością (jego budowy - PAP)" - ocenił Kowalczyk. Zwrócił uwagę, że obecnie wirus ASF wykrywany jest u dzików w centralnej Polsce.
Minister dodał, że resort środowiska wskazał swoje wątpliwości ws. budowy, podobnie zrobiła też Komisja Europejska, która wskazała, iż ogrodzenie na wschodniej granicy Polski będzie ograniczało migrację zwierząt. "W tym momencie chcemy się skupić na tym, by efektywnie dorowadzić do redukcji populacji dzików" - zapewnił.
Zwolennikiem budowy płotu jest za to resort rolnictwa. Wiceminister rolnictwa Jacek Bogucki w niedawnej rozmowie z PAP przekonywał, że ogrodzenie jest potrzebne, to m.in. zalecenie ekspertów, ma pomóc w zwalczaniu ASF. Informował, że projekt w tej sprawie jest już po konsultacjach i w najbliższym czasie trafi pod obrady rządu.
Afrykański pomór świń występuje w Polsce od 2014 r. Pierwszy przypadek u dzika stwierdzono w województwie podlaskim blisko granicy z Białorusią. Od początku trwania epizootii wykryto w Polsce 1942 przypadków u dzików oraz 108 ognisk u świń. Dotychczas cztery województwa objęte są ograniczeniami w związku z ASF: podlaskie, lubelskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie.
Michał Boroń, Katarzyna Fiuk, Jacek Ensztein (PAP)