Władysław Kosiniak-Kamysz podczas XII kongresu PSL został w sobotę ponownie wybrany na stanowisko prezesa partii.
Za kandydaturą Kosiniaka-Kamysza opowiedziało się 1002 delegatów uczestniczących w kongresie. Jego kontrkandydatem był skarbnik ludowców i lider regionu opolskiego Stanisław Rakoczy, na którego głosowało 50 delegatów.
„Bardzo serdecznie dziękuję za zaufanie” - powiedział szef PSL po ogłoszeniu wyników. „Zrobię wszystko, żeby nie zawieść tego zaufania, żebyśmy odbudowali zasłużoną dla nas pozycję” - podkreślił Kosiniak-Kamysz.
„Do dzieła! Zaczynamy kampanię samorządową. Cel jest prosty: zdobyć jak najwięcej przestrzeni do realizacji swoich planów i zamierzeń” - mówił prezes ludowców.
„Nie dam rady sam. Możemy tylko razem zmieniać na lepsze naszą rzeczywistość” - podsumował Kosiniak-Kamysz.
Kosiniak Kamysz pełnił funkcję przewodniczącego PSL od końca 2015 r. Był najmłodszym ministrem w rządzie PO-PSL; gdy obejmował resort w listopadzie 2011 r., miał 30 lat. Choć kierował resortem pracy, z wykształcenia jest lekarzem internistą, doktorem nauk medycznych.
Kosiniak-Kamysz urodził się w 1981 r. w Krakowie; w 2006 r. ukończył medycynę w Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Do 2011 r. był lekarzem w uniwersyteckiej Klinice Chorób Wewnętrznych i Medycyny Wsi. Badania naukowe do pracy doktorskiej prowadził w Emory University School of Medicine w Atlancie w USA.
W latach 2010-11 r. był krakowskim radnym, zajmował się problematyką polityki społecznej oraz ochrony zdrowia. Od 2000 r. związany z PSL, był jednym z założycieli Stowarzyszenia Forum Młodych Ludowców.
Jak sam podkreśla, został wychowany w tradycjach ruchu ludowego. Jego ojciec Andrzej Kosiniak-Kamysz jest obecnie szefem ludowców w Małopolsce, był ministrem zdrowia i opieki społecznej w rządzie Tadeusza Mazowieckiego.
Od grudnia 2012 r. Kosiniak-Kamysz był wiceprezesem PSL, wcześniej, w latach 2008-12, pełnił funkcję sekretarza Naczelnego Komitetu Wykonawczego.
Propozycję objęcia resortu pracy usłyszał od Waldemara Pawlaka już w 2007 r., ale wówczas odmówił. "Brakowało mi jeszcze doświadczenia zawodowego. Chciałem zrobić doktorat" - mówił PAP. Miał wtedy 26 lat. Po czterech latach propozycję przyjął, tym razem tłumacząc, że takiej propozycji dwa razy się nie odrzuca, jeśli traktuje się politykę poważnie.
(PAP)