Międzynarodowy koncern biotechnologiczny Monsanto podał we wtorek, że odrzucił złożoną ofertę przejęcia go przez niemiecki koncern chemiczny i farmaceutyczny Bayer za 62 miliardy dolarów. Jednocześnie podał, że "jest otwarty na negocjacje".
Rada Dyrektorów koncernu "jednogłośnie uznała ofertę Bayer AG za niekompletną i finansowo nieodpowiednią, ale pozostaje otwarta na kontynuowanie konstruktywnych dyskusji, by określić, czy transakcja zgodna z interesem akcjonariuszy Monsanto jest możliwa" - głosi komunikat koncernu z centralą w Saint Louis w stanie Missouri, w USA.
Cytowany w nim prezes Hugh Grant podkreślił, że aktualna propozycja znacząco nie doszacowuje wartości Monsanto i nie daje gwarancji ciągłości finansowania działalności koncernu, który produkuje m.in. herbicydy oraz zmodyfikowany genetycznie materiał siewny. Wynika z tego, że nie jest on przeciwny fuzji z Bayerem, ale liczy na wyższą cenę.
Eksperci spodziewają się teraz złożenia kolejnej oferty przez Bayera, albo wejścia do gry konkurencji, czyli niemieckiego koncernu BASF, który mógłby złożyć swoją, wyższą ofertę.
Kupując Monsanto, Bayer chciał się stać wiodącym na świecie przedsiębiorstwem w dziedzinie materiału siewnego, ochrony roślin i "właściwości roślin", jak to określiła niemiecka firma w obligatoryjnej informacji na temat zamierzonego przejęcia.
Gdyby transakcja doszła do skutku, Bayer stałby się największym na świecie producentem chemii i nasion dla rolnictwa.
Koncern Monsanto często jest na świecie krytykowany za swe zmodyfikowane genetycznie produkty. Kontrowersje wywołuje też preparat glifosat stosowany w herbicydzie Roundup, który jest flagowym produktem Monsanto. W Unii Europejskiej trwa obecnie dyskusja nad przedłużeniem autoryzacji wykorzystania tego herbicydu; podejrzewa się, że ma on właściwości rakotwórcze. Przeciwny herbicydowi jest m.in. rząd Francji.
(PAP)