Dzięki wprowadzanym właśnie nowym przepisom polska przestrzeń powietrzna ma być bardziej przyjazna dronom. Zdjęcie barier może oznaczać rozwój sektora lotów autonomicznych w Polsce. Kluczowe jest jednak zapewnienie bezpieczeństwa tak, by nieskoordynowany ruch dronów nikomu nie zagroził. Możliwości szerszego wykorzystania dronów są jednak ogromne – skontrolują bezpieczeństwo imprez masowych, złapią piratów drogowych, mogą też przyspieszyć przesyłkę leków i sprzętu medycznego.
– Rynek dronów wymaga z jednej strony jasnych, klarownych reguł, z drugiej strony jest rynkiem najbardziej innowacyjnym, jeśli chodzi o sektor lotniczy. Konieczne jest zaangażowanie państwa, które może korzystać z dronów jako dostarczycieli usług. To jest dobre zarówno dla państwa, które działa w ten sposób efektywnie, oszczędnie i skutecznie, z drugiej strony jest to stymulowanie koniunktury na tej najbardziej innowacyjnej z gałęzi związanych z lotnictwem – mówi agencji Newseria Innowacje Mikołaj Wild, wiceminister infrastruktury.
Polska jako jeden z pierwszych krajów wprowadziła przepisy, które regulują komercyjne wykorzystywanie dronów. Ostatnio Ministerstwo Infrastruktury wydało nowe rozporządzenie, które ułatwia zdobycie pozwoleń na sterowanie dronami ważącymi do pięciu kilogramów. Znikają ograniczenia, rośnie za to liczba miejsc, w których będzie można uzyskać pozwolenie. Mniejsze są też restrykcje związane z korzystaniem z profesjonalnych dronów.
– Loty poza zasięgiem wzroku to loty wykonywane przez operatorów przy coraz większym udziale technologii autonomicznych. Wiemy, że technologie autonomiczne to przyszłość i będą zyskiwać w transporcie. Zmiany, które zostają wprowadzone rozporządzeniem, zmniejszają wymogi formalne, jeśli chodzi o prowadzenie tego rodzaju lotów – tłumaczy Mikołaj Wild.
Krótszy jest już czas ubiegania się o pozwolenie na dalekie loty dronem, poza zasięg wzroku operatora – z trzech miesięcy do zaledwie tygodnia. Drony będą też bardziej niezależne. Nowe rozporządzenie umożliwia sekwencje dalekich lotów bez ingerencji człowieka. Urząd Lotnictwa Cywilnego podaje, że dynamicznie rośnie liczba osób, które mają odpowiednie kwalifikacje potwierdzone świadectwem – jest ich już ponad 10 tysięcy.
Liczba zastosowań bezzałogowych statków powietrznych w celach komercyjnych i w wykonywaniu zadań administracji publicznej będzie mogła rosnąć jeszcze dynamiczniej. Drony zarejestrują obraz, spatrolują granice i drogi, będą stanowiły wsparcie dla akcji ratunkowych, lecz także udokumentują straty i sprawdzą skażenie wód i upraw. Mogą też być alternatywą dla zwykłych załogowych statków powietrznych. Pokazują to doświadczenia innych krajów – w Hiszpanii drony będą używane do łapania piratów drogowych, w USA będą awaryjnie dostarczać sprzęt medyczny czy zlokalizują telefony komórkowe w trudnym środowisku.
– W ten sposób pozostajemy w dialogu, nie ma sytuacji, w której nakładamy na użytkowników i podmioty, które korzystają komercyjnie z dronów, takie ciężary, których nie są w stanie unieść, w związku z czym nie rejestrują swoich lotów, jak to miało miejsce w przeszłości. 30-kilka zarejestrowanych dronów, zważywszy na fakt, że rozporządzenie weszło dosłownie kilka dni temu, to jest dopiero początek drogi – zapewnia minister.
Dzięki nowym regulacjom w Polsce przestają istnieć bariery rozwoju na rynku dronów. Tym samym będzie rosła zarówno liczba dronów, jak i wykonywane przez nie zadania. Wciąż jednak istnieje potrzeba wprowadzenia regulacji w zakresie ochrony prywatności i bezpieczeństwa.
– Chodzi o to, żeby drony były bezpieczne, żeby nigdy nie mogły zagrozić obywatelom przez nieskoordynowany ruch. Jednocześnie potrzebujemy wprowadzić regulacje, które uporządkują rynek, które nie będą stanowić ograniczeń, tylko tak jak reguły prawa o ruchu drogowym wskażą, w jaki sposób sektor dronowy może się harmonijnie rozwijać – zapowiada Mikołaj Wild.
Polski Instytut Ekonomiczny ocenia, że wartość rynku dronów do 2026 roku wyniesie 3,26 mld zł, ale wartość dla całej gospodarki może sięgnąć nawet 576 mld zł.
Newseria Innowacje