Wyciągnęliśmy wnioski z wszystkich ubiegłorocznych zdarzeń i jesteśmy przygotowani do ekstremalnych zjawisk pogodowych - zapewnił w rozmowie z PAP komendant główny PSP gen. brygadier Leszek Suski. Zapowiedział, że strażacy będą wizytować wszystkie obozy harcerskie na terenach leśnych.
Szef Państwowej Straży Pożarnej poinformował, że każdy z obozów harcerskich będzie wizytowany przez przedstawiciela komendy powiatowej lub miejskiej PSP. W obozach będą prowadzone szkolenia dzieci m.in. jak mają się zachować gdy nadejdzie wichura; przeprowadzone zostaną też próbne ewakuacje. Dodatkowo organizacjom harcerskim zostaną wysłane wytyczne co do tworzenia obozowisk oraz zapewnienia w nich bezpieczeństwa. Wizytacje obejmą również pola namiotowe znajdujące się na terenach leśnych.
Wzmożone kontrole strażaków są związane wydarzeniami z ubiegłego roku. W nocy z 11 na 12 sierpnia gwałtowne burze i wichury, które przeszły nad Pomorzem zniszczyły i odcięły od świata obóz harcerski w Suszku. W wyniku nawałnicy zginęły dwie harcerki w wieku 13 i 14 lat. 38 innych uczestników obozu trafiło do szpitali z różnymi obrażeniami. W obozie znajdowało się 130 harcerzy z łódzkiego okręgu ZHR.
"Na spotkaniu w MSWiA z udziałem wiceministra Jarosława Zielińskiego rozmawialiśmy z harcerzami o tym, że każdy z tych obozów będzie wizytowany przez przedstawiciela komendy powiatowej lub miejskiej PSP na terenie tego powiatu, w którym znajduje się obóz. Bedzie przeprowadzone krótkie szkolenie z dziećmi na wypadek takich zdarzeń, będzie przeprowadzona również próbna ewakuacja takiego obozu. Również uzgodniliśmy szczegóły dotyczące środków jeśli chodzi o system ostrzegania przed zagrożeniami. Chodzi o to, by ostrzec zanim dojdzie do nieszczęścia" - podkreśla gen. brygadier Leszek Suski.
Szef PSP zaznaczył, że w wielu komendach powiatowych i miejskich wspólnie z ministerstwem edukacji narodowej utworzona została sieć sal edukacyjnych, w których strażacy PSP zapoznają dzieci z występującymi zagrożeniami i jak należy podczas nich się zachować. Jak dodał chętnych jest tak wiele, że w niektórych miejscach strażacy edukują dzieci przez 8 godzin dziennie.
Jak dodał Suski, w ciągu roku organizacje harcerskie organizują ok. 1,5 tys. obozów, w których bierze udział około 100 tys. dzieci. Każdy taki obóz musi być zgłoszony kuratorium oświaty, które wydaje zgodę na jego organizację po tym jak warunki bezpieczeństwa zostaną zaakceptowane przez straż pożarną.
"Zdarzenia ubiegłoroczne, mówię tu o tych wszystkich wichurach - szczególnie nieszczęście w obozie w Suszku - pokazało, że to zagrożenie dla dzieci jest bardzo duże. Ubiegły rok pokazał, że w ciągu zaledwie kilku godzin zostało zniszczonych 45 tys. ha lasów. Ja zawsze daję do porównania, największy pożar lasu w Polsce, do którego doszło 26 lat temu w Kuźni Raciborskiej zniszczył 9,5 tys, ale nie w ciągu kilku godzin, a w ciągu kilku dni, a jego dogaszanie trwało prawie trzy tygodnie" - zaznacza Suski.
Szef PSP podkreśla, że wichury, które niszczą las powodują, że drogi dojazdowe zarówno do obozów jak i do miejscowości są nieprzejezdne, dlatego straż pożarna potrzebuje dodatkowego, specjalistycznego sprzętu, który pozwoli na "szybsze usunięcie przeszkód i dotarcie z pomocą do potrzebujących".
"Zarówno w ramach ustawy modernizacyjnej służb mundurowych, jak i środków unijnych kupujemy sprzęt, który nam w tym pomoże. Będą to samochody z odpowiednimi chwytakami, które pozwolą na usunięcie takich zwalonych drzew i udrożnienie drogi. Kupujemy również samochody terenowe typu pickup, które łatwiej przedostaną się przez przeszkody, również kupujemy inny niezbędny sprzęt jak pilarki łańcuchowe do cięcia drewna. Ponadto obozy są monitowane, prowadzimy także akcję prewencyjną i szkoleniową. Pomagają nam w tym również druhowie OSP" - zapewnia Suski.
Komendant główny wylicza, że Państwowej Straży Pożarnej udało się opracować trzy duże projekty unijne o wartości 603 mln zł, z których ok. 95 proc. zostanie przeznaczonych na zakup sprzętu. Jeden z projektów ma wspomagać ratownictwo drogowe, drugi ratownictwo kolejowe, a kolejny długotrwałe akcje ratowniczo-gaśnicze. W ramach tych projektów nabywany jest specjalistyczny sprzęt, który będzie mógł być wykorzystywany m.in. do usuwania skutków zjawisk pogodowych.
"Oprócz tego prowadzimy doskonalenie zawodowe naszych strażaków, wyciągnęliśmy wnioski z wszystkich ubiegłorocznych zdarzeń i szkolimy się w tym kierunku, żebyśmy byli jeszcze bardziej sprawni" - dodaje.
W ubiegłym roku Państwowa Straż Pożarna wyjeżdżała do wszystkich zdarzeń prawie 520 tys. razy, z czego do tzw. miejscowych zagrożeń, czyli wszystkich zdarzeń, które nie były pożarami prawie 355 tys. razy. Prawie 104 tys., a więc jedna piąta wszystkich wyjazdów była spowodowana wichurami. Dla porównania - w 2016 roku podobnych zdarzeń było niespełna 57 tys.
Marcin Chomiuk (PAP)