Do naszego przedwyborczego wywiadu dokonalismy wydawało by sie wyboru nieoczywistego. W mediach królują liderzy zarejestrowanych w PKW ugrupowań, oraz ich "skrzydłowi" których zadaniem jest wywoływanie jak największego medialnego zamieszania, "dokopanie" konkurentom politycznym, zwrócenie na siebie uwagi - za wszelką cenę.
Naszym rozmówcą jest Jarosław Sachajko, od samego początku wierny swojemu ugrupowaniu KUKIZ 15. Człowiek o silnym i niezłomnym charakterze, który uchodzi za jednego z najbardziej pracowitych parlamentarzystów, którego poświęcenie i oddanie obowiązkom posła bardzo sobie cenie Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kczyński. Najaktywniejszy poseł w Okręgu nr 7, poczynając od pracy w zespołach parlamentarnych, poprzez wypowiedzi na posiedzeniach Sejmu, liczbę złożonych interpelacji, i – co najważniejsze w pracy posła – liczbę przygotowanych i przyjętych ustaw.
Poseł Sachajko jest wiceprzewodniczącym Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, członkiem komisji Finansów i Sprawiedliwości, jak również przewodniczącym pięciu zespołów parlamentarnych: ds. Cyberbezpieczeństwa dzieci, Praw Właścicieli Zwierząt oraz Rozwoju Polskiego Rolnictwa, ds. Rozwoju Gospodarstw Rodzinnych, ds. Zapewnienia Bezpieczeństwa Energetycznego Polski w oparciu o Krajowe Nośniki Energii oraz OZE, ds. Zmiany Ordynacji Wyborczej na Ordynację Mieszaną.
Do najbliższych wyborów startuje Pan z list Prawa i Sprawiedliwości, ale jest Pan członkiem Kukiz 15. Proszę powiedzieć, dlaczego Prawo i Sprawiedliwość powinno jednak wygrać te wybory?
Powinno wygrać, ponieważ to, co zrobili w ostatnich 8 latach, sprawdziło się. Sprawdziło się i gospodarczo, i społecznie. Jeżeli chcemy sobie porównać bogactwo Polaków, to warto spojrzeć na dane Eurostatu, czy Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
To on kilka miesięcy temu przedstawili dane, z których wynika, że w tej chwili Polacy są najbogatsi w swojej całej historii. 1% światowego PKB wypracowują Polacy. Przez te ostatnie 8 lat wzrost PKB jest wyższy aż o 34%, to jest spektakularny wzrost, niespotykany nigdzie indziej w Europie.
Jeżeli popatrzymy na zarobki realne Polaków, to również one zwiększyły się znacząco. Zrobiłem takie badanie i porównałem to do zbiorczego wskaźnika, który od 1981 roku jest podawany przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych, czyli minimum socjalnego.
Wskaźnik „minimum socjalne”, to są takie pieniądze, które są potrzebne, do zaspokojenia podstawowych potrzeb bytowo-konsumpcyjnych na podstawowym poziomie, czyli aby opłacić: jedzenie, ubranie, mieszkanie, ochronę zdrowia czy dojazd do pracy oraz minimalne kontakty społeczne. I jak przejrzymy te dane, to oczywiście to minimum socjalne wzrasta, ponieważ jest inflacja, zmieniają się różne koszty i nie sięgając daleko, bo do 2015 roku - wtedy minimum socjalne wynosiło 1080 zł i jeżeli byśmy popatrzyli na minimalną emeryturę, to wtedy ta minimalna emerytura wystarczała tylko na 82% minimum socjalnego, czyli emeryci nie mogli normalnie żyć, musieli gdzieś szukać dodatkowych pieniędzy czy brać chwilówki, albo pożyczać od rodziny. Jeżeli natomiast choroba się pojawiła, to była już całkowita tragedia. Porównałem również - minimalne wynagrodzenie, Wynosiło wtedy 119% minimum socjalnego, czyli ludzie chodzili do pracy, ciężko pracowali i ledwie mogli związać koniec z końcem. Nie daj Boże, jak i tutaj się pojawiła choroba, czy niespodziewane wydatki.
A teraz mamy 2023 rok i jeżeli popatrzymy na te minimalne emerytury to już jest 106% minimum socjalnego, czyli zwiększyło się to o 30% w porównaniu do tego co było.
Jeżeli popatrzymy na minimalne wynagrodzenie, a dużo Polaków pracowało i pracuje na minimalnym wynagrodzeniu, to już jest to 169%, czyli zwiększyło się o 42%. I jeszcze raz podkreślę, że to są realne pieniądze w kieszeniach Polaków, uwzględniające zmiany związane z inflacją. Oceniam to miarodajnie bo biorę pod uwagę zmienne czynniki ekonomiczne - dlatego porównanie do minimum socjalnego, uniwersalnego wskaźnika, który odzwierciedla zawsze aktualną sytuację ekonomiczno-społeczną, jest najbardziej adekwatne.
Pierwszy raz w historii mamy taką sytuację. Ja to obserwuję od wielu, wielu lat. Jestem przedstawicielem pokolenia przełomu, pamiętam komunizm, pamiętam te wszystkie rzeczy, ale nigdy, jeszcze, nigdy nie było tak, żeby taka wysoka była redystrybucja środków do społeczeństwa oraz warunki gospodarcze pozwalające ludziom bogacić się. Żeby w taki sposób państwo zarządzało naszymi, Polaków finansami i tak kształtowało prawo aby ludziom opłacało się pracować tu w Polsce, a nie wyjeżdżać na „zmywak” czy „szparagi”.
I wszystkim otwieram oczy, przekonuję tymi argumentami i ciągle powtarzam. To właśnie między innymi, dlatego Prawo i Sprawiedliwość powinno wygrać najbliższe wybory.
Prawo i Sprawiedliwość uszczelniło budżet i podzieliło się wpływami do budżetu ze społeczeństwem. Sięgając wstecz, przeanalizowałem jeszcze 2005 rok, kiedy Lewica, partia, która na swoich sztandarach zawsze ma wymalowane wielkie programy społeczne.
A jak było, kiedy właśnie w tym roku rządy oddawała Lewica?
Wtedy to dopiero była tragedia. Wtedy minimalne wynagrodzenie nie wystarczało na zaspokojenie potrzeb wynikających z minimum socjalnego. No i oczywiście około dwudziestoprocentowe bezrobocie. Rządy Lewicy, PO i PSL to były trudne czasy dla Polaków i oby nigdy nie wróciły.
Ja, Jarosław Sachajko nie lubię „kopać się po kostkach”, jak to uwielbia robić opozycja z Tuskiem na czele. To nie moja bajka, nie moja domena. Staram się swoją postawą, prezentowanymi twardymi danymi, przekonywać wyborców używając rzetelnych obliczeń, cyfr, wykresów. Przedstawiam i daję argumenty nie do podważenia, których nikt nie jest w stanie obalić.
To moje zobowiązanie wobec wyborców.
Może to i mało popularne, ale chcę być rzetelny wobec mojego elektoratu, wszystkich zdecydowanych, ale też i przekonywać niezdecydowanych, aby dobrze wiedzieli, jaki jest stan faktyczny. Aby nie dali się zwieść, omamić, oszukać wszystkim tym z PO, PSL, LEWICY i pozostałym, którzy wprowadzają chaos, chcą awanturami politycznymi, oczernianiem i oskarżaniem naszego kraju na arenie międzynarodowej aby zwrócić na siebie uwagę. Dać fałszywy obraz, podważać nasze niewątpliwe sukcesy.
A dlaczego tak robią?
Bo nie mają żadnych argumentów. Wszystkich, prezentowanych przeze mnie międzynarodowych i krajowych danych, zwłaszcza tych o minimum socjalnym boją się jak diabeł święconej wody.
Czarno na białym widać, że ostatnie 8 lat rządów Zjednoczonej Prawicy to niebywały transfer środków finansowych z budżetu państwa do obywateli i szybki rozwój gospodarczy potwierdzony przez dane międzynarodowych instytucji.
Rozumiem, że to właśnie dlatego Pan startuje z list Prawa i Sprawiedliwości?
Po pierwsze Prawo i Sprawiedliwość wypełnia nasze, KUKIZ’15 postulaty programowe. Zacznę od ustawy antykorupcyjnej, notabene tę ustawę obiecał pan Tusk już w 2007 roku, ale jak to w jego przypadku, na obietnicach się skończyło, a Prawo i Sprawiedliwość bez wahania to zrobiło. Jest to przełomowa ustawa wprowadzająca transparentność w samorządach i partiach, zabraniająca zatrudniania wójtów, burmistrzów, prezydentów i posłów w spółkach samorządowych i państwowych, dodatkowo każdy skazany za korupcję urzędnik z automatu traci pracę.
To dzięki Prawu i Sprawiedliwości uchwaliliśmy w mijającej kadencji 10 ustaw, które wynikają z naszego porozumienia programowego, zaczynając od pomocy rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi.
Zwiększyliśmy dochody gospodarstw rolnych poprzez ustawy rolnicze, np. rolniczy handel i sprzedaż przetworzonych produktów, darmowe dla rolników targowiska w piątki i soboty, czy możliwość wykorzystania swoich siedlisk do działalności pozarolniczej pozostając w KRUS. Ja w wielokrotnie słyszałem od polityków opozycji, że tego wprowadzić się nie da. Okazało się, że się dało zrobić.
Przygotowałem i przyjęliśmy ustawę nazywaną „Ustawą Wilczka” (jak ktoś pamięta-śmiech) dla obszarów wiejskich i małomiasteczkowych, czyli skrócony okres amortyzacji, bo do tej pory amortyzację budynków i budowli można było rozliczać w okresie 40 lat. Przecież 40 lat amortyzacji to okres absurdalny dla małego i średniego biznesu, to jest okres inwestycyjny bardo długi, okres zwrotu dla wnuków przedsiębiorcy.
A jak to będzie w pięć lat?
Okres pięciu lat jest na tyle krótki, że wielu przedsiębiorcom, którzy obecnie inwestują w dużych miastach będzie opłacało się inwestować na prowincji, tam będą inwestowali swój kapitał i będą tworzyli dobrze płatne miejsca pracy.
Reasumując. Tych naszych ustaw przyjęliśmy bardzo dużo i mamy obietnicę, realizacji naszego, KUKIZ’15 programu na następną kadencję. Nie mamy żadnych podstaw, aby wiary takiemu scenariuszowi nie dawać, bo w dobiegającej do końca IX kadencji sejmu, bardzo dużo udało się nam razem z Prawem i Sprawiedliwością osiągnąć, ale nie wszystko. Chcemy wygrać te wybory, aby w tej przełomowej X kadencji Sejmu RP, również dokonać i zmian ustrojowych, czyli sędziowie pokoju, referenda lokalne, deaglomeracja Polski, bo uważamy, że nie wszystkie urzędy centralne muszą być akurat w Warszawie. Tak dzieje się i tak jest w Europie Zachodniej. Jeżeli popatrzymy na te uwielbiane przez pana Tuska Niemcy, to całe Niemcy są pokryte właśnie urzędami centralnymi. Nie wszystko jest umiejscowione w Berlinie. Donald Tusk jakoś takich wzorców do Polski przenosić nie chciał i nie chce. W przeszłości wolał odbywać częste konsultacje z Angelą Merkel na wiele tematów dotyczących naszego kraju, a sztandarowym przykładem jest sprawa podnoszenia wieku emerytalnego i jego uchwalenia w Sejmie. I premier Tusk zrobił to w polskim Sejmie rękami usłużnego Prezesa PSL.
Od 2018 roku mam przygotowany pakiet ustaw rolnych zawarty w Obywatelskim Programie Rolnym Kukiz’15 dostępnym na stronie www.sachajko.pl i widzę, że Prawo i Sprawiedliwość zaczęło część z tych rzeczy robić i realizować moje pomysły.
Nie mam przekonania, że kierunek, który został zapoczątkowany przez PSL (zresztą to partia, która najwięcej zyskała w latach dziewięćdziesiątych, jej działacze najwięcej zyskali, najbardziej uwłaszczyli się na postkomunistycznym majątku rolnym), pójścia tylko w duże gospodarstwa rolne i produkcję na dużą skalę ma sens, bo zawsze się znajdzie ktoś większy, a my powinniśmy stawiać na jakość, dobrą markę naszych produktów i patriotyzm gospodarczy. To jest w tej chwili priorytet i życzyłbym sobie i Polsce przede wszystkim, aby kolejną kadencję, a może i 2 kadencje iść w tym kierunku, aby pieniądze pozostawały w kieszeniach Polaków, a nie korporacji.
Czyli najważniejsza dla Pana obecnie jest polityka. To Pana „kręci”.
Polityka taka jak ja ją realizuje, to jest działanie dla dobra wspólnego, budowanie wspólnoty, to bieg długodystansowy, raczej więcej niż maraton - to ultra maraton.
W polityce trzeba rozmawiać i przekonywać. I moje dotychczasowe doświadczenia z różnymi ugrupowaniami w Sejmie RP jasno utwierdzają mnie w przekonaniu, że Prawo i Sprawiedliwość jest, jak widać, do przekonania. Z tym ugrupowaniem da się zrealizować wiele postulatów i spraw ważnych dla naszych obywateli, dla kraju. PiS nie jest oporne na argumenty!
Chciałem zapytać o pytania referendalne, czy w ogóle odwoływanie się do społeczeństwa w referendach uważa Pan za zasadne?
Panie redaktorze, to jest kluczowe i ja tutaj bardzo często odwołuję się do Witosa, który mówił, że żaden, nawet największy geniusz nie zapewni przyszłości i pomyślności Polsce, może to uczynić suwerenny, świadomy swych praw i obowiązków naród. I to jest to, z czego my Polacy wyrośliśmy, czyli to jest państwo republikańskie - czyli ja biorę odpowiedzialność, a nie ktoś mi ma coś dać, to ja mam pracować i to sobie zapewnić, a rządzący mają stworzyć takie warunki aby było to możliwe. Zresztą zręby tej filozofii są w naszej konstytucji. Co prawda nasza konstytucja jest wyjątkowo „gumowa”, elastyczna i dziurawa. Ale artykuł czwarty Konstytucji mówi o tym, że władzę zwierzchnią w Rzeczypospolitej Polskiej sprawuje naród i po to są właśnie pytania referendalne. To Polacy mają zdecydować o wieku emerytalnym czy o przyjmowaniu nielegalnych, podkreślam NIELEGALNYCH imigrantów przysyłanych nam przez Brukselę, nie wiadomo skąd, nie wiadomo kogo. Bez sprawdzenia kto to jest i po co do nas przychodzi. I żeby była jasność: TO JEST DLA MNIE NIE DO ZAAKCEPTOWANIA! Ale i dla większości Polaków też nie. Na to wskazują wszystkie badania sondażowe.
W tej kwestii starałem się zrozumieć retorykę opozycji, z Donaldem Tuskiem na czele. Przecież to oni wszyscy przez ostatnie 8 lat krzyczeli, że w Polsce zagrożona jest demokracja. A jak przychodzi do skorzystania z jednego z największych narzędzi państwa demokratycznego jakim jest ogólnonarodowe referendum, to oni wzywają do bojkotu tego świętego prawa obywateli do wypowiedzenia się w zagadnieniach, które ich bezpośrednio dotyczą. Przyznam się, że trochę mi zeszło, bo to postawa antyobywatelska Platformy Obywatelskiej. To jest postawa sprzeczna nawet z nazwą tej partii. Oni, przy tym politycznym zacietrzewionym „harataniu w gałę” tak się „zakiwali” w swoich kłamstwach i negowaniu wszystkiego dookoła, że przeczą już nawet sami sobie.
Ale tak całkiem poważnie, każdy polski rząd, będzie musiał podporządkować się woli narodu przy ponad 50% frekwencji w referendum. To gwarantuje Konstytucja RP.
Tego boi się Tusk i Platforma Obywatelska, bo przypuszczać należy, że musieli już w Berlinie i Brukseli obiecać, że jak tylko wygrają wybory w Polsce i dojdą do władzy to zaczną przyjmować nielegalnych imigrantów z którymi nie radzą sobie w Niemczech, Francji, Szwecji czy Włoszech. To jest ta ich największa obawa, to jest to zakłamanie fałsz i obłuda. Dlatego PO i Tusk nie chcą wiążących wyników referendum.
Wszyscy Polacy powinni mieć świadomość tego, że każdy rząd musi wypełnić wolę narodu wypowiedzianą w referendum.
REFERENDUM 15 PAŹDZIERNIKA 2023 ROKU JEST KLUCZOWE DLA DALSZEGO FUNKCJONOWANIA PAŃSTWA POLSKIEGO. Chciałbym to wyraźnie zaznaczyć.
Pozostaje na zakończenie życzyć Panu, aby w następnej kadencji udało się przeforsować ustawy które Pan zamierza wdrożyć, żeby się udało to zrobić.
Dziękuję bardzo. Niech się tak stanie.
e-mk, ppr.pl