Zmiany w projekcie noweli ustawy o ochronie zwierząt zostały wprowadzone bez mojej wiedzy i zgody - oświadczył wiceminister Patryk Jaki. Dodał, że poprawki wprowadzili posłowie na posiedzeniu sejmowej komisji oraz, że były w tej sprawie naciski ze strony ministerstwa rolnictwa.
W ubiegłym tygodniu marszałek Sejmu Marek Kuchciński zdecydował o przerwaniu trzeciego czytania nowelizacji ustaw o ochronie praw zwierząt i kodeksu karnego. Wcześniej, na prośbę Jarosława Kaczyńskiego, marszałek ogłosił pięć minut przerwy w obradach. Wniosek lidera PiS był reakcją na wystąpienie posła Pawła Suskiego (PO), który apelował o poparcie poprawek, odwołując się do sympatii lidera PiS wobec zwierząt.
Zgodnie z rządowym projektem, w ustawie o ochronie zwierząt podwyższone miałyby być maksymalne kary za zabijanie, uśmiercanie lub znęcanie się nad zwierzętami. Zapisano, w nim, że sąd będzie mógł orzec - tytułem środka karnego - zakaz posiadania wszelkich zwierząt albo określonej ich kategorii.
Jaki - w wywiadzie dla portalu Onet - pytany był, czy "mocno dostał po głowie" od prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego za to, że "w Sejmie została sknocona ustawa o ochronie zwierząt". "Prezes Kaczyński pytał mnie o to, dlaczego zostały wprowadzone poprawki wbrew mojemu wcześniejszemu projektowi" - odpowiedział. Dodał, że poprawki wprowadzili "różni posłowie" na komisji bez jego udziału i bez jego zgody.
"Z własnej inicjatywy podjąłem projekt legislacyjny, który zwiększa ochronę nad zwierzętami najmocniej w III Rzeczpospolitej. I rzeczywiście ten projekt podnosi, tu nie było żadnych zmian, z dwóch do trzech lat, podnosi karę pozbawienia wolności za znęcanie się nad zwierzętami, i z trzech do pięciu lat dla osób, które szczególnie się znęcają" - przypomniał. "W Sejmie (...), pod naciskiem prawdopodobnie ministra rolnictwa, posłowie zmienili zapisy" - powiedział Jaki.
Jak dodał, zgodnie z tymi poprawkami, ktoś, kto został skazany za np. znęcanie się nad psem, nie będzie mógł po upływie kary mieć psa, ale będzie mógł hodować kury, jeśli wcześniej robił to wzorowo.
"Zgodę na to wyraziły czynniki w Kancelarii Premiera, ale naciski były rzeczywiście ze strony ministerstwa rolnictwa i odbyło się to bez mojej zgody. W moim projekcie był zapis, że +ani kury, ani pies+ mówiąc w uproszczeniu. Sam byłem zaskoczony, że takie zmiany zostały wprowadzone" - powiedział wiceminister sprawiedliwości.
Patryk Jaki pytany był także o inne ubiegłotygodniowe głosowanie w Sejmie. W czwartek Sejm uchwalił ustawę, która ma umożliwić chorym dostęp do preparatów z konopi – będą mogły być wytwarzane w aptekach na podstawie recepty od lekarza; surowiec ma być sprowadzany z zagranicy. Za ustawą opowiedziało się 440 posłów, dwoje było przeciw (Beata Kempa i Zbigniew Ziobro z PiS), a jedna osoba (Marek Sawicki z PSL) wstrzymała się od głosu.
Jaki, który wielokrotnie opowiadał się za zalegalizowaniem marihuany do celów medycznych, pytany był dlaczego Kempa i Ziobro głosowali przeciwko tej ustawie. "Beata Kempa się pomyliła" - powiedział wiceminister. "Zawsze w tej sprawie stała po mojej stronie i to przyznała, wydała oświadczenie w tej sprawie" - dodał.
"Natomiast jeżeli chodzi o Zbigniewa Ziobro, to trzeba go o to zapytać, ale w tej sprawie zawsze się różniliśmy" - zaznaczył Jaki.
(PAP)