Lato w pełni. Deficyt wody daje się we znaki rolnikom. Susza dotknęła prawie całe terytorium naszego kraju. Niedostatku wody w skali makro nie da się pokonać – brakuje jej zasobów, a polskie rolnictwo nie dysponuje dostępem do rozwiniętego systemu nawodnień upraw polowych.
Z raportu opublikowanego w lipcu br. przez IUNG w ramach Systemu Monitoringu Suszy Rolniczej wynika, iż klęska ta dotknęła 14 z 16 województw. To dramatyczna sytuacja.
W ubiegłym roku także prawie wszyscy producenci rolni borykali się ze skutkami suszy. Deficyty opadów występowały w całej Polsce. Niedoborom wody towarzyszyła bardzo wysoka temperatura. Rok 2018 był wyjątkowo suchy i ciepły. Te niekorzystne warunki pogodowe negatywnie przełożyły się na stan i kondycję większości upraw, a tym samym na wysokość plonów. W skrajnych wypadkach susza doprowadziła do całkowitej ich utraty. Niestety, rok 2019 zapowiada się podobnie.
Żniwa w tym roku zostały przyśpieszone. To efekt wysokiej temperatury (tegoroczny czerwiec był najgorętszym czerwcem w historii pomiarów na Ziemi) i braku opadów. Trudno przewidzieć w tej chwili wysokość plonowania, ale szacuje się, iż zbiory będą niższe lub zbliżone do i tak niskich z wyjątkowo suchego 2018 roku. Ziarno zbóż jest drobne, cechuje je niska gęstość. Analogiczna sytuacja występuje w rzepaku (drobne nasiona, niskie zaolejenie). Plantacje kukurydzy także nie napawają optymizmem – rośliny nie są prawidłowo rozwinięte – niskie, z objawami przypaleń, co jest skutkiem wysokiej temperatury. O tym, czy roślinom uda się prawidłowo rozwinąć kolby zadecyduje przede wszystkim dostępność wody.
Deficyt wody w glebie skutkuje nie tylko jej brakiem dla roślin uprawnych, ale także i niedoborem zawartych w roztworze glebowym substancji pokarmowych. Ponadto, w takim podłożu ustają reakcje fizykochemiczne, zamiera życie mikrobiologiczne, gleba staje się jałowa.
Te doświadczenia powinny skłonić rolników do zastanowienia się nad wyborem odpowiedniej strategii zabezpieczenia gleby, a tym samym jakości upraw w kolejnych latach. To niezwykle istotne, tym bardziej że żyzność polskich gleb jest niewystarczająca, zaś niedobory opadów i wysoka temperatura są zjawiskami cyklicznymi, które zdaniem klimatologów będą się nasilać w przyszłości. Jak zatem zregenerować glebę po suszy i odpowiednio ją zabezpieczyć przed kolejnymi?
Kondycja gleby determinuje efektywność produkcji roślinnej. Gleba dotknięta skutkami suszy ulega degradacji. Nawożenie w tym wypadku jest niewystarczającym działaniem. Ratunkiem dla takiego podłoża jest zwiększenie w nim zawartości materii organicznej. Tylko poprawa żyzności stanowiska zniweluje skutki suszy i przywróci jego potencjał plonotwórczy. Decyduje o tym zdolność do retencjonowania wody, odpowiednia struktura, jak i sprawność biologiczna gleb. Przywrócenie wysokiej żyzności jest gwarancją maksymalnego ograniczenia strat w plonie w tak ekstremalnych warunkach, jak długotrwała susza glebowa. To główny filar strategii zarządzania glebą. Bez odpowiedniej zawartości próchnicy gleba nie będzie miała właściwej porowatości, pojemności wodnej i aktywności biologicznej. Należy zapamiętać, iż to właśnie próchnica zabezpiecza nasze uprawy przed suszą. A jej zawartość w polskich glebach systematycznie spada. Jest to rezultatem redukowania nawożenia organicznego i sprzątania z pól resztek pożniwnych. Takie działanie nie tylko pozbawia rośliny źródła cennych składników pokarmowych, ale prowadzi do postępującej degradacji stanowisk, na jakich są uprawiane.
Problemem jest także jakość gleb, którymi dysponują producenci rolni. Większość z nich to gleby lekkie, piaszczyste, które z założenia cechują się się bardzo niską zdolnością magazynowania wody w profilu glebowym, szybciej ulegają przesuszeniu i szybciej uwidacznia się na nich deficyt wody dla roślin. Na tego typu glebach skutki suszy są wyjątkowo drastyczne, gdyż jedynie w kilkunastu procentach wykorzystują one deszczówkę. O ten rodzaj gleb trzeba szczególnie zadbać i podjąć działania zwiększające ilość materii organicznej, gdyż próchnica, a właściwie związki ją tworzące, charakteryzują się dużą pojemnością wodną w stosunku do swojej masy i potrafią zatrzymać kilka razy więcej wody w formie dostępnej dla roślin, co sprzyja efektywnemu wykorzystaniu wody opadowej (prawie cała jej ilość jest „przechwytywana”).
Najskuteczniejszym działaniem jest zadbanie o kondycję stanowiska tuż po żniwach. W tym celu należy przyśpieszyć rozkład materii organicznej pozostawionej na polu. W ten sposób udostępnia się zawarte w niej składniki pokarmowe oraz zwiększa zawartość próchnicy, która wpływa między innymi na ograniczenie stresu suszy oraz lepszą gospodarkę substancjami odżywczymi. Materia organiczna pozostawiona na polu to nie tylko słoma, ale przede wszystkim systemy korzeniowe, których w glebie po zbiorach może być nawet kilkanaście ton na każdym hektarze. Ich prawidłowy rozkład może wnieść do gleby bardzo duże ilości „pokarmu” dla roślin następczych pod warunkiem, że proces zajdzie szybko i efektywnie. Uwolnione składniki pokarmowe pochodzące z ich rozkładu bardzo dobrze odżywiają rośliny, szczególnie w początkowej fazie ich wzrostu. W trakcie rozkładu resztek pożniwnych powstają substancje, z których w konsekwencji przemian biochemicznych tworzy się próchnica. Poprawia się struktura gleby, która jest istotnym czynnikiem wpływającym na wzrost roślin, a w konsekwencji na ich plonowanie. Tempo rozkładu resztek pożniwnych zależne jest od aktywności biologicznej gleby. To mikroorganizmy są odpowiedzialne za szybki i prawidłowy rozkład.
Aby ten proces przyśpieszyć i zwiększyć jego efektywność należy zastosować odpowiedni preparat, który umożliwi szybki zwrot glebie części wywiezionych wraz z plonem składników pokarmowych. Przykładem takiego produktu jest biopreparat Bactim Słoma. Mikroorganizmy w nim zawarte biorą czynny udział w procesie tworzenia próchnicy, dzięki czemu poprawia się struktura gleby, zwiększa pojemność wodna, wzrasta aktywność biologiczna. Zabieg z jego użyciem zabezpiecza glebę i redukuje skutki ewentualnych niedoborów wody.
Natura i ukształtowane przez nią na przestrzeni milionów minionych lat procesy, zachodzące w środowisku naturalnym, w tym w glebie, są najlepszym, a jednocześnie bardzo wymagającym wzorem do naśladowania. Wprowadzanie mikroorganizmów do gleb o małej zawartości materii organicznej jest zabiegiem rekompensującym znaczne ograniczenie naturalnych procesów tworzenia próchnicy, spowodowanych suszą. Jest to tym bardziej istotne, że zgodnie z doświadczeniami ostatnich lat ekstremalnie wysoka temperatura i ogromny deficyt wody stają się w naszym kraju standardem. Jeśli pilnie nie zadbamy o poprawę żyzności gleb, przyszłe plony mogą okazać się bardzo rozczarowujące.
Anna Rogowska