Jeszcze nigdy nie było takiej sytuacji, że resort rolnictwa od początku swojego urzędowania, przez ponad dwa miesiące nie złożył żdnego projektu ustawy, nie wydał żadnego rozporzadzenia, które świadczyło by o tym, że mnisterstwo rolnictwa ma pomysł jak systemowo rozwiązywać problemy protestujących rolników. Już nie tylko bierność ministerstwa rolnictwa ale i rządu polskiego doprowadza do coraz bardziej ostrych i zdecydowanych protestów rolników.
Jeżeli wieloosobowe kierownictwo w ministerstwie rolnictwa uważało, że protest zacznie słabnąć, że rolnicy będą znużeni i zmęczeni i przestaną protestować, a pod pozorem dialogu, rozmów i prób porozumienia w celu osiągnięcia kompromisu z rolnikami uda się to jakoś przetrzymać, przetrwać- to grubo się myliło.
Strajki i blokady się powiększają, a koncentracja strajku generalnego NSZZ RI Solidarność i pozostałych ugrupowań rolniczych na blokadach granic doprowadziła do obnarzenia prawdziwej skali dziurawej granicy, na której rządzi? No właśnie, kto tam rządzi? Kto pilnuje i kontroluje granicę państwa polskiego z Ukrainą?
Wychodzi na to że nikt. Już po 2 miesiącach od zaprzysiężenia nowego rządu Dnalda Tuska sprawdzają się słowa jego obecnego ministra kultury, Pana Sienkiewicza-"to jest państwo teoretyczne".
Obserwując relacje i nagrania rolników z granicy wszyscy wpadamy w zdumienie.
Na przygranicznych terminalach kolejowych wjeżdżają setki wagonów dziennie ze zbożem, rzepakiem, kukurydzą i nie wiemy dokładnie jeszcze z czym, ale co ważne niejednokrotnie w wagonach do przewozu cementu. Jakość? Tragedia. Ze śmieciami, nieznanymi zanieczyszczeniami chemicznymi, watlpiwej barwie i zapachu. Są pytania?
Proszę bardzo
@EKOlodziejczak_ @StefanKrajewski @MRiRW_GOV_PL @pkpcargo_media kto się za to weźmie? Przestaniecie odstawiać szopki???? pic.twitter.com/JF8VlFEzSt
— LuckyLuFarm (@alfabetmorsem) February 12, 2024
I tak niestety to wygląda. Pan Minister Kołodziejczak swoimi wizytami na granicach raczej rozsierdza rolników jeszcze bardziej, bo wczoraj na spotkaniu z rolnikami spalona została nawet jego kukła, a pikanterii dodaje fakt, że nikt mu nie okazał dokumentów przewozowych na przejściu granicznym, pomimo że ich zażądał.
Czy to możliwe?
Tak, możliwe, bo taki jest właśnie autorytet dla polskiego resortu rolnictwa u podległych mu służb. Na nagraniach żalił się minister Kołodziejczak, że go na te granice wysyła minister Siekierski a sam nic nie robi i poucza swojego pryncypała, aby wziął się do roboty. I jeszcze zgłosił pretensje do swojego kolegi Krajewskiego Stefana wiceministra rolnictwa też, zarzucając że jeździ po Podlasiu.
Jeśli @EKOlodziejczak_ uważa że można mówić jedno a robić zupełnie co innego to jest w błędzie! Dość teatrzyków! To było skuteczne będąc w opozycji. Tu trzeba działań. Bierz się pan do roboty w Warszawie a nie pajacuj na granicy! pic.twitter.com/D2XdvmJSfl
— RolnicyLubelszczyzny (@RolnicyL) February 14, 2024
Z tego nagrania wyłania się smutny obraz obecnego Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które – o zgrozo- jest odpowiedzialne za produkcję żywności w Polsce i bezpieczeństwo obywateli w zaopatrzenie w zdrową i czystą żywność.
Jeżeli z takiego rzepaku tłoczony jest olej, a śmieciowa, techniczna pszenica jest surowcem na mąkę, z której pieczony jest chleb dla Polaków, to przestaje być zabawne. To jest po prostu niebezpieczna nieodpowiedzialność tych, którzy za taki stan rzeczy ponoszą przed obywatelami urzędową, konstytucyjną odpowiedzialność.
Jest też aspekt i kontekst polityczny, który słyszany jest z ust rządzącej koalicji pod adresem rolników. Jeżeli zatem, przyjdzie do głowy komukolwiek oskarżać rolników, zarzucać intencje i inspiracje polityczne protestu i strajku generalnego, to przywołać należy, że ponad 77 proc. badanych popiera protestujących rolników; przeciwnego zdania jest tylko 11 proc. respondentów - wynika to z sondażu IBRiS dla "Rzeczpospolitej". Jednym słowem, społeczeństwo widzi i zna skalę zagrożenia.
Niech również dowodem na to i potwierdzeniem, że tutaj w strajku w politykę i politykierstwo nikt się nie bawi będzie ta wypowiedź rolniczki zmieszczona na platformie „X”:
Chłopi dobrze produkują naprawdę, dobrą żywność. Zastanawia mnie jedno.
W ostatnim czasie produkty w sklepach idą w górę. Chleb idzie w górę i poszedł dosyć mocno.
Pytam się, dlaczego? Wiecie, ile kosztuje tona zboża na dzień dzisiejszy?
Dostałam cennik, który przysłała mi firma skupujące zboże. Pszenżyto na dzień dzisiejszy kosztuje 630 zł za tonę, gdzie w zeszłym roku razem z Edkiem żeśmy sprzedawali po ile? 1300 chyba i 920, zł dwa lata temu. Tak bo teraz mamy już 2024 roku, a na dzień dzisiejszy to 630.
Pytam się, dlaczego chleb poszedł dwukrotnie w górę, jeżeli zboże nasz produkt poszedł dwukrotnie w dół?
Dlaczego wołowina w sklepie kosztuje 70 80 zł ligawa szlachetna, a inna wołowina kosztuje można ją dostać za 30 parę złotych tej najgorszej ceny najniższej. A gdzie są koszty produkcji? Gdzie są koszty utrzymania, gdzie jest chodzenie 2 lata przy takim byku takiego byka nie hoduje się niestety przez 5 miesięcy, jego się hoduje 2 lata i dobrze 2 lata koło niego trzeba chodzić i jaki my mamy z tego zysk/
I jeszcze ktoś się dziwi, że wyszliśmy na ulicę? Walczymy po prostu o chleb! My chłopi walczymy o chleb, o chleb którego w tym kraju nie daj Boże, żeby brakło. Bo jeżeli braknie jego nam, jakoś damy sobie radę.
Ale jeżeli braknie miastu? Będzie źle.
No właśnie jak to jest, że zboża na skupie tanieją, a pieczywo w piekarniach regularnie drożeje.#protestrolnikow pic.twitter.com/oI2JKcixqr
— Mefistofeles �� (@mefistofelleess) February 14, 2024
Skoro w Ministerstwie ronictwa pomysłów brak, to może lepiej kopiować z zagranicy, z krajów gdzie podejście do rolnictwa jest systemowe, długofalowe i przemyślane. Przede wszystkim, policzone sa skutki pomocy i wsparciajakie udziela państwo, dlartego nie proponuję wzorować się na rozwiązania UE z Brukseli (bo prowadzi do upadku rolnictwa w Polsce i UE) tylko spojrzeć za ocean, do USA, gdzie co chwilę, departament rolnictwa kreuje nowe programy, które na pewno nie zrobią krzywdy tamtejszym farmerom tylko mają za zadanie zadbać oich dochodowość i poszerzać rynki zbytu. Resort rolnictwa z Polski może chyba kopiować jeden do jednego ich pomysły bo chyba amerykanie nie roszczą sobie praw autorskich do swoich rozwizań. Nasi rolnicy polscy natomiast będą przynajmniej mieli odczucie, że na Wspólnej 40 w Warszawie cokolwiek dzieje się. (o czym więcej piszemy TUTAJ)
autor Marek Kozak ppr.pl