Główny Lekarz Weterynarii nie zgadza się z zarzutami swego czeskiego odpowiednika dotyczącymi kontroli produkcji żywności przeprowadzanymi przez polskie służby weterynaryjne i zapewnia, że wszystkie zgłoszenia są wyjaśniane.
W czwartek "Puls Biznesu" podał, że czescy producenci i urzędnicy zaatakowali w mediach polskie służby weterynaryjne. "Inspekcje każdego kraju unijnego dokładnie kontrolują produkcje żywności - i tę kierowaną na rodzimy rynek, i na eksport, by zapewnić, że jest bezpieczna i najwyższej jakości. Niestety weterynarze nie wszędzie pracują tak, jak powinni, a nasi nie są w stanie skontrolować całej importowanej żywności. Import rośnie dynamicznie i do ciągłego jego monitoringu potrzebowalibyśmy dziesięć razy więcej ludzi" - powiedział cytowany m.in. przez portal Czeskiej Telewizji ceskatelevize.cz, Zbynek Semerad, szef Czeskiej Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej.
I wprost wskazał Polskę, gdzie - jego zdaniem - służby weterynaryjne przechodzą "restrukturyzację i pilnują swoich pozycji zamiast kontroli".
Główny Lekarz Weterynarii Paweł Niemczuk w opublikowanym w piątek oświadczeniu podkreślił, że "planowane połączenie inspekcji nadzorujących bezpieczeństwo żywności w Polsce, w tym inspekcji weterynaryjnej, nie wpływa negatywnie w żaden sposób na funkcjonowanie tych instytucji".
"Zaskakującą jest również informacja w kontekście niewystarczającej liczby kontroli przeprowadzanych przez polskie służby weterynaryjne. Dla przykładu w roku 2016 IW przeprowadziła 125 995 kontroli w obiektach związanych z produkcją lub transportem żywności pochodzenia zwierzęcego" - poinformował Niemczuk w oświadczeniu.
Jak poinformował w ub.r. Czesi za pośrednictwem Systemu Wczesnego Ostrzegania o Niebezpiecznych Produktach Żywnościowych (RASFF) wygenerowali 17 powiadomień kwestionujących polską żywność. Z kolei w tym roku do połowy kwietnia takich powiadomień były trzy.
"Wszystkie tego typu zgłoszenia są wyjaśniane w trybie natychmiastowym poprzez system RASFF oraz bezpośredni kontakt z czeskimi służbami weterynaryjnymi" - podkreślono w oświadczeniu.
Niemczuk zaapelował do Czechów, by we wszelkich przypadkach wykrywanych nieprawidłowości żywności importowanej z Polski, informowali oni polskie służby, a dopiero później, po wyjaśnieniu sprawy - media. Główny Lekarz Weterynarii podkreślił, że podczas polsko-czeskich rozmów w 2013 r. ustalono, że "opinii publicznej będą prezentowane wyłącznie potwierdzone fakty, a nie opinie oraz, że kwestie niezgodności powinny być w pierwszej kolejności wyjaśniane między właściwymi służbami, a dopiero potem powinny być informowane media".
W czwartek resort rolnictwa poinformował, że Jarosław Pinkas został powołany na pełnomocnika rządu ds. utworzenia jednolitej instytucji odpowiedzialnej za bezpieczeństwo żywności.
Projekt ustaw o Państwowej Inspekcji Bezpieczeństwa Żywności oraz ustawy wprowadzającej te przepisy jest już w pracach Rady Ministrów, obecnie projektami zajmuje się Komisja Prawnicza.
Utworzenie jednej inspekcji, która będzie kontrolowała żywność "od pola do stołu", ma zwiększyć ochronę konsumenta poprzez uszczelnienie systemu nadzoru, zwiększenie jego przejrzystości i wyeliminowanie sporów, zmniejszenie kosztów urzędowej kontroli żywności i przyspieszenie reakcji na występujące kryzysy na rynku żywności. Nowa instytucja będzie miała "spionizowaną" strukturę. Jednostki terenowe nie będą, jak dotychczas, podporządkowane wojewodom lub władzom samorządowym, a kierownictwu nowej inspekcji. Nadzór nad inspekcją ma sprawować minister rolnictwa.
(PAP)