To był ciekawy rok na rynku paliw – zarówno tym globalnym, jak i w naszym kraju. Kończy się on zapowiedziami niezbyt dużych podwyżek cen detalicznych, a także oczekiwaniem, co polskim kierowcom przyniosą zapowiedzi redukcji podaży wydobywanego surowca w pierwszej połowie 2017 roku.
Kierowcy tankujący na stacjach nie mają chyba powodu do przesadnych obaw - podwyżki, które prognozujemy na najbliższe dni nie będą specjalnym zaskoczeniem, chociaż są też potwierdzeniem trafności prognoz z ostatnich tygodni.
Ceny hurtowe na plus
Kończący rok tydzień cechował się pewnymi wzrostowymi korektami w cenach wszystkich paliw na rynku hurtowym. Najbardziej znacząco z paliw motorowych podrożała benzyna, która w porównaniu z końcówką ubiegłego tygodnia notowała skok o blisko 40 zł, a metr sześc. tego paliwa kosztuje 3753 zł. W przypadku diesla natomiast zobaczyć mogliśmy kilkunastozłotowe podwyżki – średnia cena metra sześc. diesla wyniosła 3718 zł. Olej opałowy – podobnie jak benzyna – podrożał o blisko 40 zł, a jego średnia aktualna cena to blisko 2514 zł/m sześc.
Jakie zmiany w detalu?
W okresie między 2 i 8 stycznia 2017 spodziewamy się niezbyt znaczącej możliwości podwyżki cen detalicznych – jeśli chodzi o benzynę 98-oktanową, jej średnia cena ulokuje się zapewne w przedziale 5,02-5,12 zł/l. Benzyna 95 może średnio w przyszłym tygodniu kosztować 4,70-4,80 zł/l. Niewielkie różnice wobec aktualnego poziomu powinny pojawić się w cenach oleju napędowego, który według naszych prognoz ulokuje się w przedziale 4,60-4,73 zł/l. Obniżkowe możliwości ujawniają się natomiast w przypadku cen autogazu, paliwo to może znaleźć się w przedziale 2,20-2,28 zł/l.
Końcówka roku bez dynamiki na rynkach
Ostatnie dni roku nie przyniosły specjalnej zmienności na rynkach, trudno było spodziewać się, że w tym okresie podsumowań dojdzie do jakichś szokujących zmian o długofalowym oddziaływaniu. Ostatnią istotną publikacją dotyczącą surowca w minionym roku może chyba zostać nazwany czwartkowy odczyt Energy Information Administration - informuje on, że amerykańskie zapasy ropy wzrosły o 614 tys. baryłek dwa tygodnie temu.
Większa część emocji opiera się na zapowiedziach cięć producentów z grona OPEC, którzy chcą opanować światową nadpodaż i nieco przynajmniej podnieść ceny surowca. Do tego odnoszą się m.in. ankietowani przez agencję Reutera analitycy, którzy sądzą, że cena ropy będzie stopniowo rosnąć do 60 USD za baryłkę aż do końca 2017 roku. Czynnikami, które mogłyby w jakiś sposób ograniczać taki kierunek zmian, mogą być – siła amerykańskiej waluty, możliwe ożywienie produkcji ropy i jej eksportu z USA i ewentualne nieprzestrzeganie przez OPEC uzgodnionych cięć bądź nawet wzrost znaczenia takich producentów, jak Libia czy Nigeria.
dr Jakub Bogucki, e-petrol.pl
13610979
1