Powrót największych producentów ropy do współpracy i ich decyzja o bezprecedensowych cięciach wydobycia nie zatrzymuje obniżek na stacjach benzynowych. W minionym tygodniu tankowanie znowu było tańsze i coraz łatwiej znaleźć miejsca, gdzie za litr benzyny i oleju napędowego płacimy niecałe 4 złote.
Rynek naftowy ze spokojem przyjął decyzję OPEC+ w sprawie redukcji wydobycia. Ropa nie dość, że nie podrożała, to w trakcie tygodnia notowania surowca na giełdzie w Londynie spadły i ponownie znajdują się poniżej poziomu 30 dolarów. To daje uzasadnione podstawy do tego, aby oczekiwać dalszych obniżek cen paliw na stacjach.
Olej napędowy coraz tańszy w rafineriach
W poświątecznym tygodniu w hurtowych cennikach krajowych producentów paliw obserwowaliśmy odmienne zachowanie notowań benzyny i oleju napędowego. Ta pierwsza nieznacznie drożała i w piątek metr sześcienny 95-oktanowej odmiany benzyny kosztował w rafineriach średnio 2831,40 PLN. Jego cena na przestrzeni tygodnia wzrosła o 22,80 PLN. W tym samym okresie diesel potaniał o blisko 100 PLN i w oficjalnych cennikach rodzimych producentów jego piątkowa cena wyniosła 3079,60 PLN/metr sześc.
Benzyna za mniej niż 4 złote?
W ubiegłym tygodniu popularna 95-tka potaniała o 7 groszy i w piątek kosztowała średnio 4,02 PLN/l. Znalezienie stacji, gdzie można zatankować benzynę za niecałe 4 złote za litr paliwa, nie jest obecnie trudnym zadaniem i w najbliższych dniach także średnia cena tego paliwa powinna przełamać tę barierę. Tanieje też diesel. Po obniżce o 5 groszy za tankowanie oleju napędowego płacilismy średnio 4,17 PLN/l. Od reszty stawki nie odstawał autogaz. Detaliczna cena LPG spadła w minionym tygodniu o 4 grosze i wyniosła w piątek 1,83 PLN/l.
Prognoza detalicznych cen przygotowana przez e-petrol.pl na bieżący tydzień zakłada dalsze niewielkie obniżki, a przedziały cenowe dla poszczególnych gatunków paliw wyglądają następująco: 3,87-4,04 PLN/l dla benzyny 95-oktanowej, dla diesla 4,05-4,18 PLN/l i 1,77-1,84 PLN/l dla autogazu.
Wielka decyzja (która nic nie zmienia?)
Sukces międzynarodowego porozumienia okazuje się właściwie czysto teoretyczny – ropa bowiem nie tylko nie odbija po nim w górę, ale raczej lokuje się na poziomach niższych niż w ostatnich dniach i wydaje się, że niewiele informacji jest w stanie odwrócić taki stan rzeczy. Z pewnością pewnym impulsem na plus może być ogłoszenie przez amerykańskie władze początku procesu „odmrażania gospodarki”, którego kolejne etapy będą uzależnione od sukcesów w zwalczaniu epidemii.
Ustalenia dotyczące redukcji poziomów produkcji na świecie są niewątpliwie niemałe - wiodąca dziesiątka państw Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC) zmniejszy wydobycie ropy do 26,683 mln baryłek na dobę. Łączne zaangażowanie Rosji i Arabii Saudyjskiej, głównych stron porozumienia, to redukcja po około 2,508 mln baryłek ropy dziennie w okresie od maja do czerwca, jednak już teraz słyszymy, że prognoza OPEC zakłada spadek globalnego zapotrzebowania na ropę na 2020 r. o 6,9 miliona baryłek dziennie.
Ciekawostką o pozytywnym wydźwięku może być poprawa popytu w Chinach, gdzie zdaniem agencji Reutera import ropy naftowej wzrósł w marcu o 12 procent w porównaniu z rokiem poprzednim. To jeden z pierwszych przejawów normalizacji rynku azjatyckiego, jednak chyba wpływ na rynek może być niewystarczający w obliczu paraliżu zarówno Europy, jak i Ameryki Północnej.
dr Jakub Bogucki, e-petrol.pl