Ostatni tydzień września przyniósł dalsze obniżki cen paliw. O trzy grosze potaniał litr benzyny i oleju napędowego. Na horyzoncie pojawiają się jednak czarne chmury – decyzja OPEC o ograniczeniu wydobycia, która może przełożyć się na wzrost cen ropy naftowej.
Dzięki zanotowanym w ubiegłym tygodniu spadkom cen na stacjach tankowanie pod koniec września było najtańsze od czterech tygodni. Kierowcy muszą się jednak liczyć z tym, że najbliższe dni przyniosą wyhamowanie obniżek w związku z rozwojem wydarzeń na światowych giełdach ropy.
W rafineriach drożej
Ceny paliw w hurcie wzrosły w porównaniu z dwoma tygodniami temu, głównie za sprawą wyraźnych piątkowych podwyżek. Dzisiaj metr sześcienny benzyny kosztuje w rafineriach średnio 3475,40 PLN i jest o 67,60 PLN droższy niż dwa tygodnie temu. Nieco mniejsza jest skala podwyżki w przypadku oleju napędowego. Cena metra sześciennego diesla wzrosła o 34,20 PLN i wynosi aktualnie 3391,40 PLN.
Kierowcy płacą mniej
W detalu ceny systematycznie spadają od połowy września i w minionym tygodniu obniżka w przypadku 95-oktanowej odmiany benzyny i oleju napędowego wyniosła 3 grosze. Ta pierwsza kosztowała średnio 4,39 PLN/l, a tankując diesla płaciliśmy średnio w Polsce 4,20 PLN/l. Drożał jedynie autogaz – jego cena zbliżyła się do tegorocznych maksimów i wynosi obecnie 1,91 PLN/l.
Prognoza na początek października zakłada stabilizację cen paliw na stacjach. Prognozowane przedziały cenowe dla poszczególnych gatunków paliw wyglądają następująco: 4,34-4,45 PLN/l dla benzyny 95-oktanowej, 4,17-4,26 PLN/l dla diesla i 1,89-1,94 PLN/l dla autogazu.
Zobacz komentarz wideo
OPEC się naradził... (i co z tego?)
Wydarzeniem na rynku międzynarodowym, które zdominowało kształtowanie się nastrojów w minionym tygodniu było z pewnością spotkanie głównych eksporterów ropy z grona członków OPEC, którzy przy okazji Forum Energetycznego w Algierze postanowili skonsultować możliwość samoograniczeń w produkcji. Celem było, rzecz jasna, wsparcie cen i likwidacja nadpodaży, która powoduje, że kraje żyjące w dużej mierze z eksportu surowców mają budżetowe problemy. Spotkanie okazało się owocne – uznano, że OPEC może ograniczyć wydobycie do 32,5-33 mln baryłek surowca dziennie. Z racji problemów politycznych porozumienie ma w sposób ograniczony dotyczyć Libii, Iranu i Nigerii.
Techniczne szczegóły zostaną wprawdzie obwieszczone dopiero na listopadowym posiedzeniu organizacji, jednak rynek już „kupił” informację i przesadny optymizm pchnął cenę baryłki w okolice 50 USD za baryłkę. Czy zmianę można uznawać za rokującą i trwałą? Tego zapewne dowiemy się w momencie, w którym słowa zamienią się w czyny i zobaczymy rzeczywiste statystyki obniżenia produkcji. Pytanie jednak, czy decyzja jest w stanie istotnie zadziałać na globalną podaż, czy też w miejsce braków z Półwyspu Arabskiego nie będzie w stanie wejść produkt np. z Ameryki Północnej. W obecnej chwili można raczej podejrzewać, że poziom 50 USD będzie oporem dla dalszej zwyżki, a w ciągu najbliższych kilku dni emocje zostaną na tyle przetrawione, że ceny wrócą do poziomu bliskiego 46 USD za baryłkę na londyńskiej giełdzie.
W sytuacji tak powszechnego skupienia uwagi na informacjach z Algieru niespecjalnie istotne dla rynku były dane Energy Information Administration, że amerykańskie zapasy ropy spadły o 1,9 mln baryłek do poziomu 502,7 mln baryłek. Spodziewano się natomiast ruchu w górę o 3 mln baryłek.
dr Jakub Bogucki, Grzegorz Maziak, e-petrol.pl
13356285
1