W minionym tygodniu emocje związane z sytuacją w Iranie stygły – czego dowodem może być odwrót od wysokich cen surowca i paliw gotowych na giełdach. Z tego powodu również polscy kierowcy mogą chwilowo odsapnąć – widmo drastycznych podwyżek związanych z napięciem w Zatoce Perskiej na razie się oddala.
Gwoli sprawiedliwości jednak przyznać trzeba, że szybkiej obniżki na naszych stacjach także nie zauważymy – dla diesla możliwa jest niestety pewna korekta na plus związana z niskim poziomem marż detalicznych.
Rafinerie obniżają ceny
W minionym tygodniu zobaczyliśmy wyraźne zmiany w dół w cennikach polskich rafinerii. Jedynie benzyna 98-oktanowa okazała się droższa niż przed tygodniem, natomiast pozostałe paliwa notowały spadki. Pb98 kosztowała w piątek 4076,20 zł/m sześc., a więc o ponad 20 zł więcej niż 3 stycznia. W przypadku Pb95 piątkowy koszt metra sześc. to 3906,60 zł - o blisko 18 zł mniej niż tydzień wcześniej. Diesel ze średnią ceną 4142,20 zł/m sześc. był o prawie 33 zł tańszy niż przed tygodniem. O 15 zł tańszy był też olej opałowy sprzedawany średnio po 2727 zł/m sześc. W przypadku benzyn warto także odnotować znaczącą rozbieżność cenników Orlenu i Lotosu - sięgającą 40 zł w przypadku Pb95. Tak dużych różnic nie ma w cenach średnich destylatów.
Jakie prognozy na kolejne dni?
W okresie między 13 i 19 stycznia 2020 przewidujemy, że ceny Pb98 ulokują się w przedziale 5,24-5,35 zł/l, natomiast średnia cena benzyny 95-oktanowej wyniesie zapewne 4,93-5,04. W przypadku cen średnich oleju napędowego analitycy e-petrol.pl przewidują poziom 5,16-5,27 zł/l. Autogaz natomiast lokować się w może w widełkach 2,34-2,40 zł/l.
Krótkotrwały szok na rynku naftowym
Amerykański atak na lotnisku w Bagdadzie na irańskiego generała Kasima Sulejmaniego wywołał mały szok na rynku naftowym. Obawy o wybuch wojny na Bliskim Wschodzie przełożyły się na wzrost notowań ropy Brent, które w trakcie sesji w ubiegłą środę ustanowiły nowe tegoroczne maksima cenowe na poziomie 71,75 USD. Stonowana reakcja władz w Teheranie na śmierć generała Sulejmaniego uspokoiła jednak inwestorów i w piątek przed południem baryłka ropy Brent na giełdzie w Londynie kosztowała nieco ponad 65 dolarów, czyli mniej więcej, ile tydzień wcześniej przed zdarzeniami w Bagdadzie.
W pierwszej połowie minionego tygodnia notowania surowca utrzymywały się na wysokim poziomie, pokonując w środę rano poziom 71 dolarów w reakcji na doniesienia o ataku rakietowym przeprowadzonym przez Irańczyków na amerykańskie cele w Iraku. Niska skuteczność irańskiego uderzenia (brak potwierdzonych ofiar po stronie USA) i sygnały świadczące o tym, że żadna ze stron nie jest zainteresowana pełnowymiarowym konfliktem zbrojnym pozwoliły odetchnąć inwestorom i zobaczyliśmy gwałtowną przecenę na rynku naftowym. W trakcie środowej sesji zakres wahań notowań surowca na giełdzie w Londynie wyniósł niemal 7 dolarów, a na zamknięciu dnia ropa kosztowała już tylko nieco ponad 65 dolarów. Argumentów za realizacją zysków dostarczył też raport amerykańskiego Departamentu Energii, który pokazał wzrost zapasów surowca i paliw gotowych.
W końcówce tygodnia sytuacja ustabilizowała się i rynek naftowy wrócił do punktu wyjścia. Inwestorzy cały czas z niepokojem śledzą doniesienia w sprawie Iranu i jeśli konflikt znowu zacznie się zaostrzać, to cena ropy może szybko wrócić w rejon 70 dolarów.
dr Jakub Bogucki, Grzegorz Maziak, e-petrol.pl
16385555
1