Niewiele zmieniło się na stacjach paliw w poświątecznym tygodniu. Ceny benzyny utrzymały się na poziomie z końca marca, a olej napędowy nieznacznie potaniał. Kierowcy muszą się jednak liczyć z tym, że za tankowanie będziemy płacić więcej.
Wyhamowanie podwyżek cen paliw na rynku detalicznym w ostatnich dniach jest pozytywnym zaskoczeniem, które wynika głównie z topniejących marż właścicieli stacji. Zarobek na litrze sprzedanej benzyny czy diesla jest już jednak tak mały, że w nadchodzącym tygodniu wzrost kosztów tankowania wydaje się być nieunikniony.
Ograniczona zmienność cen w rafineriach
W hurtowej części rynku paliw w minionym tygodniu zmienność w cennikach krajowych producentów nie była duża. W porównaniu z piątkiem tydzień wcześniej, metr sześcienny 95-oktanowej benzyny potaniał o 25,20 PLN. W piątek jego średnia cena w rafineriach wynosiła 3727,80 PLN. Jeszcze mniejszą zmianę odnotowaliśmy w przypadku oleju napędowego. Piątkowa, średnia cena diesla w hurcie to 3697,60 PLN i od tej sprzed tygodnia jest wyższa o zaledwie 20 groszy.
Podwyżki na stacjach wyhamowały
Po dwóch tygodniach ze wzrostem cen paliw na stacjach ostatnie dni przyniosły chwilową stabilizację. Cena 95-oktanowej benzyny utrzymała się na poziomie 4,69 PLN/l a olej napędowy i LPG potaniały o 2 grosze. Ten pierwszy kosztuje średnio 4,59 PLN/l a autogaz 2,03 PLN/l.
Te obniżki będą mieć jednak incydentalny charakter. Piątkowe poziomy cen paliw na rynku hurtowym i wyjątkowo niskie marże operatorów rynku detalicznego powodują, że prognoza na ten tydzień zakłada wyższe koszty tankowania. Przewidywane przedziały cenowe dla poszczególnych gatunków paliw wyglądają następująco: 4,68-4,79 PLN/l dla benzyny 95-oktanowej, dla diesla 4,59-4,71 PLN/l a dla autogazu 2,02-2,08 PLN/l.
Zobacz komentarz wideo
Ropa odchodzi od 70 USD
Ostatnie dni przynosiły kilka wyraźnie prospadkowych informacji na rynku międzynarodowym i to za ich sprawą ropa oddaliła się od poziomu 70 dolarów za baryłkę. Jednym z przykładów może być wysoka produkcja ropy rosyjskiej, wynosząca 10,97 miliona baryłek dziennie w marcu, wobec 10,95 milionów baryłek w lutym. Wprawdzie Rosjanie tłumaczą to sezonową specyfiką produkcji, ale wielu obserwatorów rynku odebrało to jako "niespójność" z redukcjami wydobycia w ramach porozumienia z krajami OPEC. Dodatkowo, oprócz Rosji, więcej wydobywali też Amerykanie - według statystyk ich aktywność wzrosła o prawie jedną czwartą od połowy 2016 r. i sięgnęła poziomu 10,43 mln baryłek dziennie, który wyprzedza m.in. Arabię Saudyjską.
Wprawdzie na rynku pojawiają się także pogłoski o słabszych wynikach w innych krajach OPEC - łącznie organizacja w marcu realizowała najniższą produkcję od 11 miesięcy, w czym udział miał niski eksport z Angoli, Libii i Wenezueli, ale żadne z tych zdarzeń nie było w stanie zrównoważyć wpływu danych z USA i Rosji. Czynnikiem generującym emocje z pewnością mogą być także deklaracje Bahrajnu o odkryciu gigantycznych złóż, które w ciągu 5 lat będą mogły zrewolucjonizować wydobycie w regionie Zatoki Perskiej. Nie można też zapominać o groźbie sankcji wobec Iranu, które według wielu specjalistów będą mogły obowiązywać od maja. To z pewnością zadziałałoby na ceny wzrostowo, a już teraz plotki na ten temat rozgrzewają handlujących.
dr Jakub Bogucki, Grzegorz Maziak, e-petrol.pl
15159396
1