Rafinerie nie nadążają z produkcją za rosnącym globalnie popytem i ceny paliw na światowych giełdach oderwały się od notowań ropy naftowej. Benzyna i olej napędowy drożeją dużo szybciej niż sam surowiec i coraz mocniej odczuwają to kierowcy przy dystrybutorach.
Hurtowe ceny paliw górę
Krajowi producenci paliw w ostatnich dniach mocno podnieśli ceny i pierwszy raz w historii hurtowe notowania 95-oktanowej benzyny przekroczyły poziom 7000 zł za 1000 litrów paliwa. Aktualnie metr sześcienny benzyny bezołowiowej 95 w oficjalnych cennikach jest średnio wyceniany na 7076,80 zł i jest o 250 złotych droższy niż w ubiegły piątek. Na przestrzeni mijającego tygodnia podrożał też olej napędowy, którego średnia cena wzrosła o 182,20 zł i wynosi dzisiaj 6696,80 zł/metr sześcienny.
Na stacjach będzie drożej
W ostatnich tygodniach każda kolejna wizyta na stacji paliw wywołuje szybsze bicie serca u posiadaczy samochodów z silnikiem benzynowym. W minony piatek litr popularnej „95-tki" kosztował już 7,33 zł i był o 10 groszy droższy niż tydzień wcześniej. Tak droga benzyna nie była jeszcze nigdy w historii, a wszystko wskazuje na to, że ten rekord zostanie pobity już na początku czerwca. W odwrotnym kierunku poruszają się za to ceny oleju napędowego, które spadają niemal przez cały maj. W minionym tygodniu diesel potaniał o 16 groszy i średnio w Polsce kosztował 7,09 zł/l. Spadają też koszty tankowania autogazu, który potaniał o 5 groszy do poziomu 3,62 zł/l.
Kierunek zmian w cennikach producentów paliw nie pozostawia złudzeń – w najbliższych dniach wizyta na stacji paliw mocniej nadszarpnie finanse kierowców. Prognozowane na początek czerwca przez e-petrol.pl przedziały cenowe dla poszczególnych gatunków paliw wyglądają następująco: 7,46-7,59 zł/l dla 95-oktanowej benzyny, 7,13-7,25 zł/l dla diesla i 3,57-3,68 zł/l dla autogazu.
Czekając na sankcje
W ubiegłym tygodniu jednym z głównych tematów absorbujących uwagę handlujących były unijne próby porozumienia odnośnie szóstego pakietu sankcji wobec Rosji, który nie został jeszcze zatwierdzony, a którego głównym elementem jest embargo na import ropy z tego kraju. Problemem jest tutaj postawa Węgier, które domagały się 750 milionów euro na poczet krótkoterminowych inwestycji modernizacyjnych rafinerii i realizację połączenia rurociągowego z Chorwacją, które pozwoli im na większe bezpieczeństwo dostaw.
Niezależnie od stanowiska Unii Europejskiej poszczególne kraje i podmioty rynku energetycznego podejmują własne decyzje o odcięciu się od importu ze Wschodu. W minionym tygodniu taka deklaracja padła m.in. z ust niemieckiego kanclerza Olafa Scholza. Dla Polski istotną informacją będzie rezygnacja z tego kierunku zaopatrzenia przez należącą do TotalEnergies rafinerię Leuna. Od przyszłego roku niemiecki zakład będzie wykorzystywał ropę głównie z rejonu Morza Północnego trafiającą do rafinerii Leuna za pośrednictwem Naftoportu w Gdańsku.
Dla rynku globalnego znaczenie może także mieć sytuacja w Chinach - kraj ten po początkowym ograniczeniu dostaw surowcowych z Rosji, wynikającym z obawy o podleganie międzynarodowym sankcjom, wraca do nabywania ropy z Rosji. Import rosyjskiej ropy drogą morską do Chin wzrośnie do niemal rekordowego poziomu 1,1 mln baryłek dziennie w maju z 750 tys. w pierwszym kwartale tego roku - podała agencja Vortexa Analytics. Sytuacja chińskiego rynku jest w ostatnich tygodniach bardzo skomplikowana, bo wprawdzie od początku czerwca znoszone są ograniczenia przeciwepidemiczne w regionie szanghajskim, ale analogiczne lockdowny mają dotyczyć Pekinu, co zapewne spowolni powrót normalnego poziomu popytu surowcowego w tym kraju.